Oskarżyciel oskarżony

Oskarżyciel oskarżony

Naiwny czy skorumpowany? – na to pytanie musi odpowiedzieć warszawski sąd, mając na ławie oskarżonych znanego prokuratora Mieszkanie stołecznego prokuratora Krzysztofa W. wygląda nobliwie – na ścianach pełno XIX-wiecznych obrazów polskich malarzy, na komodzie zabytkowe lichtarze, kandelabry. Znany w stolicy oskarżyciel (m.in. domagał się najwyższej kary dla matki utopionego w Wiśle Michałka; kobieta ostatecznie została przez sąd uniewinniona) mówi o sobie, że jest koneserem sztuki. 20 marca 2007 r. Krzysztof W. przyjmuje w swoim domowym muzeum znajomego Konrada T. Właśnie siedzą przy stole, gospodarz przelicza pieniądze przyniesione przez gościa, chowa je do kieszeni, gdy wpadają funkcjonariusze CBŚ. Cały pakiet 300 tys. zł został, jak to się mówi w prokuratorskim żargonie, zabezpieczony. Pieniądze były oznakowane proszkiem fluorescencyjnym i sfotografowane. Drobiny tego proszku policyjni technicy znaleźli na dłoni Krzysztofa W. i prawej nogawce tuż koło kieszeni. W. nie aresztowano tylko dlatego, że chronił go prokuratorski immunitet. Specjalność – naganiacz Trzy tygodnie wcześniej w siedzibie warszawskiego CBŚ pojawia się Konrad T. Ma do przekazania ważną informację: prokurator Krzysztof W. zaproponował mu za 300 tys. zł łapówki przerwę w odbywaniu kary znanego śląskiego gangstera Krystiana Sz., pseudonim „Młody Sajmon”. Konrad T. zeznaje, że nie pierwszy raz podejmuje się roli pośrednika między Krzysztofem W. a oskarżonymi. („W. często proponował mi, abym zwabiał jeleni, bo mam wśród przestępców znajomości”). Wcześniej korzystał z usług tego prokuratora w celu pomyślnego rozstrzygnięcia w postępowaniu przeciwko powiązanemu z mafią biznesmenowi Rudolfowi S., obecnie poszukiwanemu listem gończym. Jego „klient” został oskarżony przez właściciela Carrefour Polska o podrobienie weksla na 12 mln zł. Nie zawsze korupcyjna inicjatywa wychodziła od Konrada T. – Prokurator W. złożył mi jako pośrednikowi propozycję, że za łapówkę zwolni z aresztu Lwa R., znanego producenta filmowego – zeznał informator CBŚ – albo bossa wołomińskiej mafii, Jana Cz. Na wypuszczeniu z zakładu karnego „Młodego Sajmona” szczególnie mu zależało. Po pierwsze, byłby z tego duży dopływ gotówki – W. miał uprzedzić Konrada T., że poniżej 300 tys. zł nie zejdzie, odrzuca wszelkie próby negocjacji. Po drugie, Krystian Sz. mógłby nagonić innych klientów. Dobili targu i 20 marca Konrad T. miał przekazać prokuratorowi pieniądze w jego mieszkaniu. Przyszedł tam, wiedząc, że za chwilę do lokalu wpadną uzbrojeni funkcjonariusze CBŚ. Kim jest Konrad T.? Edukację zakończył na szkole zasadniczej, od połowy lat 90. był brokerem ubezpieczeń mienia. Jego pierwsze przestępstwo polegało na przywłaszczaniu składek ubezpieczeniowych. Z czasem wyspecjalizował się w wyłudzaniu z ZUS zasiłków chorobowych. Wtedy trafił do lekarzy, gotowych za łapówki poświadczać nieprawdę co do stanu zdrowia petenta. Ponieważ mnożyły mu się procesy o korupcję, Konrad T. nawiązał ścisłe kontakty z byłym prokuratorem, a wtedy adwokatem Andrzejem B. Klientami mecenasa (dziś wydalonego z adwokatury) byli skazani prawomocnymi wyrokami na więzienie, którzy chcieli uniknąć zamknięcia w celi. Mecenas zatrudnił Konrada T. w swej kancelarii na „pomocniczym stanowisku”, jak to określono w umowie. Tak naprawdę miał naganiać bogatych klientów, którzy gotowi byli płacić za wystawienie im fałszywych zaświadczeń o rzekomo ciężkiej chorobie, niepozwalającej na wykonanie wyroku. Gdy pod koniec 2003 r. adwokat B. został wydalony z zawodu, Konrad T. nie szukał kolejnego wspólnika do swych pokrętnych interesów. Jego notes był pełen adresów przekupnych lekarzy, biegłych sądowych i prokuratorów. W rozmowie z klientami mógł już powoływać się na wpływy w tych środowiskach. Cenił się – na wstępie brał od petenta 50-100 tys. zł. Znalazł lekarzy gotowych wystawiać takie papiery. Przede wszystkim w Specjalistycznym Centrum Rehabilitacji i Leczenia Schorzeń Narządu Ruchu – zastępcę ordynatora oddziału neuroortopedii, dr. Krzysztofa J., w Samodzielnym Zespole Publicznych Zakładów Lecznictwa Otwartego Warszawa Praga Północ – biegłą sądową dr Marię Ż. oraz radiologów Jarosława R. i Andrzeja P. z Instytutu Psychiatrii i Neurologii w Warszawie. Za Krystianem Sz., ksywa „Młody Sajmon”, synem zabitego w porachunkach gangsterskich mafiosa ze Śląska, wystawiono nakaz doprowadzenia do zakładu karnego. Czekał go też proces

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 19/2011, 2011

Kategorie: Reportaż