100 najbardziej wpływowych Polaków

100 najbardziej wpływowych Polaków

Kto jest najbardziej wpływowym człowiekiem w Polsce? Prezydent? Brat prezydenta? A kto jest za nimi? Premier? Ktoś z wielkiego biznesu? A może władca dusz – książę Kościoła albo medialny magnat? Po raz szósty „Przegląd” przygotował listę stu najbardziej wpływowych Polaków. Próbowaliśmy ją opracować, mając świadomość, że „wpływ” to pojęcie znacznie szersze niż „władza”, niż stanowisko. W państwach demokratycznych władza jest rozproszona, jakąś jej część mają rządzący, ale przecież nie działają w próżni. Ograniczają ich przepisy prawa, przywileje poszczególnych grup, a także opozycja, media, koła opiniotwórcze, siła biznesu, wreszcie – własne zaplecze polityczne. Każdy z tych ośrodków, każda z tych osób coś może, coś chce, a jednocześnie sama jest zależna od innych. Polityka nie jest więc wydawaniem rozkazów. Jest skomplikowaną grą z setkami uwarunkowań. Przygotowując naszą listę, przeprowadziliśmy dziesiątki rozmów z ludźmi znającymi mechanizmy władzy. Te rozmowy pomagały nam w „zważeniu” poszczególnych osób, co na pewno było zabiegiem subiektywnym – bo jak porównać siłę pełnionego urzędu z siłą pieniędzy czy z siłą charyzmy? Jak ułożyć mapę wpływów w sytuacji, kiedy wciąż, choć wybory odbyły się we wrześniu, a premier rządzi od ponad 100 dni, nowy układ rządzący jest nieukształtowany? De facto jedynym jego stabilnym elementem jest pozycja braci Kaczyńskich. Ich sukces oraz ich sposób uprawiania polityki zdeterminował kształt listy – wyżej są na niej ludzie, którym Kaczyńscy ufają, z ich najbliższego otoczenia, niż politycy nawet z ministerialnymi tekami. Wzrosła też rola instytucji, którym przypisali funkcję filarów swej władzy – prokuratury, służb specjalnych, Kościoła. Mniejsza jest za to rola opozycji, mediów, biznesu, środowisk naukowych. Z tym ośrodkami obecna władza liczy się zdecydowanie mniej. Jak długo? 2006 (2005) (2004) (2003) (2002) (7) (24) (31) (47) Jarosław Kaczyński Słusznie nazywany „nadprezydentem”. Polska polityka kręci się dziś wokół niego, on nadaje jej swój ton. Kaczyńskiego nazywają wybitnym strategiem, ale chyba na wyrost, bo na razie, po wyborczym zwycięstwie, ugrał jedną ustawę, za to połączył w niechęci do siebie niemal cały polityczny świat. (7) (24) (31) (47) Lech Kaczyński – Prezydent RP. W duecie braci Kaczyńskich gra rolę tego lepszego i, niestety, mniej ważnego. Pierwsze miesiące jego urzędowania jako prezydenta RP tej opinii nie podważają. Ale pamiętajmy, że prezydent RP ma wystarczające uprawnienia, by bardzo szybko stać się centralną postacią polskiej polityki. (-) (-) (-) (-) abp Stanisław Dziwisz Metropolita krakowski. Przez lata sekretarz i przyjaciel Jana Pawła II. Człowiek, który decydował o wszystkich nominacjach biskupich w Polsce w ciągu ostatnich lat. Numer 1 w relacjach z Watykanem. Nie ma w Polsce liczącego się polityka, który nie zabiegałby o jego względy. Nie angażuje się otwarcie w bieżące spory (Radio Maryja, kwestie polityczne) przez co uważany jest za „otwartego” i „konserwatywnego” zarazem. (-) (-) (-) (-) Kazimierz Marcinkiewicz Premier. To on ma w ręku długopis. Na początku urzędowania nazywano go zderzakiem braci Kaczyńskich. Ale po paru miesiącach widać, że cierpliwie buduje swoją pozycję, dziesiątkami decyzji kadrowych. Głośno mówi, że Jarosław Kaczyński to geniusz polityki, regularnie jeździ do Torunia, do ks. Rydzyka. Gra zręcznie i na czas. (-) (-) (-) (-) Ludwik Dorn Wicepremier. Minister spraw wewnętrznych i administracji. Odpowiada za pracę policji, CBŚ, straży pożarnej, mianuje wojewodów. Silny nie tylko funkcją, ale i zaufaniem braci Kaczyńskich. W dół ciągnie go mało poważny tryb życia i połajanki, których nie szczędzi lekarzom czy dziennikarzom. (1) (1) (1) (1) Aleksander Kwaśniewski Wielki nieobecny. Nie ma go w Polsce, jeździ po świecie, ale wizja jego powrotu do kraju, i ewentualne włączenie się w kampanię wyborczą, wisi nad Kaczyńskimi niczym miecz Damoklesa. Jedyny polityk w Polsce, który mógłby skupić wokół siebie centrum i lewicę. (3) (3) (3) (3) kard. Józef Glemp Wciąż pozostaje w opinii publicznej głową polskiego Kościoła. Ale sporo stracił. Zwłaszcza w dniach żałoby po Janie Pawle II, kiedy był nieobecny, zagubiony w Argentynie. Miał też mocne akcenty – pogroził palcem Rydzykowi, był powściągliwy podczas wyborczych debat. Latem

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 06/2006, 2006

Kategorie: Kraj