Archiwum
Uliczne wzmożenie radnego Kosiora
Pisowscy przodownicy dobrej zmiany dekomunizują Kraków Gdyby na poważnie przyjąć kryteria, którymi kierował się krakowski radny PiS Bolesław Kosior, wyznaczając ulice do „dekomunizacji”, należałoby zacząć od zmiany patrona ulicy Józefa Piłsudskiego. Ten był bowiem – jak wiadomo – ważnym członkiem Polskiej Partii Socjalistycznej, a u krakowskiego radnego każde skojarzenie ze słowami socjalizm czy lewica wywołuje nieodpartą chęć zaprowadzenia dobrej zmiany. Nie da się inaczej wytłumaczyć listy ponad 20 przeznaczonych
Dobre życie dla wszystkich
Szwecja to nie są wielkie idee zmiany społecznej, ale publiczna troska, by ułatwić ludziom życie Rafał Bakalarczyk – członek zespołu eksperckiego Fundacji Naukowej Norden Centrum, doktorant w Instytucie Polityki Społecznej Uniwersytetu Warszawskiego, przez rok studiował w Högskolan Dalarna w Falun (Szwecja). Współautor książki „Szwecja. Przewodnik nieturystyczny”, autor artykułów naukowych i popularyzatorskich na temat skandynawskiej polityki społecznej; prowadzi szkolenia dla związkowców na temat norweskiego systemu dobrobytu. Finlandia to świetna edukacja, Szwecja – rewelacyjna polityka
Biało-czerwona emigracja więzienna
Polacy za granicą coraz częściej kojarzą się z łamaniem prawa Nad Wisłą doskonale znane są te najgłośniejsze, najbardziej zatrważające przypadki. Jak chociażby historia Damiana Rz., Polaka z należącej do Wielkiej Brytanii, chociaż cieszącej się sporą autonomią wyspy Jersey. W 2011 r. brutalnie zamordował on nożem kuchennym – jak sam twierdził w czasie procesu, z zazdrości – żonę Izabelę, a następnie dwójkę własnych dzieci, teścia, przyjaciółkę żony i jej córkę. Jednak na co dzień zatargi Polaków z prawem
Niezapomniane piosenki zapomnianych piosenkarek
Do połowy lat 50. na kobiecej scenie muzycznej były właściwie tylko trzy wielkie gwiazdy: Mirska, Koterbska i Zylska Emilia Padoł – dziennikarka, absolwentka i doktorantka Wydziału Polonistyki UJ. Mieszka w Krakowie. Jej teksty i wywiady można czytać w portalu Onet. Autorka książek „Damy PRL-u”, „Dżentelmeni PRL-u” i „Piosenkarki PRL-u”, której bohaterkami są Marta Mirska, Maria Koterbska, Regina Bielska, Natasza Zylska, Rena Rolska, Ludmiła Jakubczak, Hanna Rek i Joanna Rawik. Zacznę nieelegancko. Ile
Spinacze
Przychodzi czas, gdy umierają ludzie z różnych warstw geologicznych naszego życia. Potem następują rocznice. Mają przypominać, bo proces zapominania nie zna litości. Dziesięć lat temu zmarł Michał Łukaszewicz. Mało kto już wie, kim był. Pisarzem, ale nie wszedł do zbiorowej pamięci. Kolega ze studiów polonistycznych, czasami fascynujący, czasami męczący. Z ducha Witkacego i Gombrowicza. Ekscentryk, dziwak, jeśli ktoś woli – postać osobliwa. Manifestowało się to w jego zachowaniu, w tym, co i jak mówił. Widział
Jest ONR-u spadkobiercą partia
„Ewangelia, a nie Koran”, piszczał histerycznie ks. Międlar, nowa gwiazda duszpasterska na prawicy. Piszczał na obchodach 82. rocznicy powstania ONR-u, hucznie fetowanej w Białymstoku przez członków tej organizacji przybyłych z całej Polski. Odpowiadał mu ryk dziesiątek ogolonych łbów o bezmyślnych, tępo zaciętych twarzach. Ks. Międlar dzielił się też swoimi przemyśleniami o stanie Polski i Polaków. Oprócz islamu zagrażają Polsce „żydowskie tchórzostwo i bierność”. Rak toczy Polskę i Polaków – diagnozuje ksiądz. Potrzebna jest chemioterapia. Tą chemioterapią jest
Fałszywy mit „Łupaszki”
Zygmunt Szendzielarz odpowiada za zbrodnie wojenne Staraniem prezydenta Dudy, Instytutu Pamięci Narodowej i biskupów do panteonu zasłużonych Polaków wpisywany jest bezrefleksyjnie Zygmunt Szendzielarz „Łupaszka”. Odbywające się w tych dniach uroczystości związane z jego pochówkiem mają wzmacniać przesłanie, że oddajemy hołd wielkiemu polskiemu żołnierzowi, bohaterowi narodowemu. Tymczasem huczne obchody maskują prawdę o tym „niezłomnym”, który odpowiada za zbrodnię ludobójstwa, mord na cywilach dokonany w czerwcu 1944 r. przez jego podkomendnych. Wyznawcy heroizmu Szendzielarza wolą
Pamiątki
Zwiedzając obce miasto, ma się często dziwne chętki, które nie zdarzają się we własnym: wejść do fryzjera i zrobić sobie na łbie coś głupiego, zbudować dziwną konstrukcję, położyć jaskrawą farbkę. Albo w „salonie” trzasnąć tatuaż z wierszem Białoszewskiego. Na plerach walnąć Mickiewicza, poprawić Kochanowskim na półdupku. Studia tatuażu są wszędzie, jednak w „obcym mieście” wołają, gwiżdżą, przyzywają jak uparte dziwki. Szczęśliwie istnieje także chętka mniej inwazyjna (i tańsza): w „obcym mieście” ma się ochotę kupić książkę