Kto w 2017 r. był dla Polaków największym autorytetem? Prof. Michał Kleiber, przewodniczący Komitetu Prognoz PAN Mam paru znajomych, którzy bez trudu mogliby uchodzić za autorytety publiczne ze względu na obiektywizm, szerokie horyzonty myślowe i szacunek dla norm etycznych niezbędnych w cywilizowanej wymianie poglądów. Niestety, właśnie z tych powodów osoby te nie mają szans na zdobycie uznania. W przestrzeni publicznej trzeba dzisiaj być twardo po którejś stronie skłóconego społeczeństwa i dobierać najostrzejsze słowa, gdy się krzyczy na tych „innych”. Fakt, że udało się nam wyeliminować z życia publicznego dosłownie wszystkie autorytety, odbieram z wielkim żalem i widzę w tym poważne zagrożenie dla naszej przyszłości. Prof. Andrzej Rychard, socjolog, Instytut Filozofii i Socjologii PAN Polacy nie mają żadnego powszechnie uznawanego autorytetu. Moim zdaniem trzy sprawy wpływają na to, że strasznie trudno uzyskać taką pozycję. Po pierwsze, mamy ogromną inflację dostępu do rozmaitych informacji, także na tematy jednodniowe czy jednogodzinne, z czym wiąże się inflacja „autorytetów” i „autorytecików”, rodzących się w rozmaitych grupach za pomocą rozmaitych kryteriów. Krótko mówiąc, autorytety zaczynają się zamieniać miejscami z celebrytami. Po drugie, bardzo widoczny jest nurt antyracjonalizmu, który sprzyja powstawaniu fałszywych autorytetów opierających się na ideologiach, a nie twardych faktach świadczących o dorobku danej osoby. Trzeci powód braku jednolitych autorytetów to ogromna polaryzacja społeczeństwa – każde plemię ma swoje własne autorytety. Jeżeli jest się autorytetem dla jednego plemienia, bardzo często jest się antyautorytetem albo wręcz wrogiem dla kontrplemienia. Nie ma kogoś, kto potrafiłby nazwać to, co jeszcze pozostaje wspólne. Dr hab. Marek Rymsza, Instytut Spraw Publicznych W sytuacji politycznej i społecznej polaryzacji trudno o autorytety ogólnospołeczne. Wydaje mi się jednak, że można tu wskazać papieża Franciszka. Dla jednych to autorytet jako głowa Kościoła, drudzy bardziej zwracają uwagę na jego nauczanie w sprawach społecznych. Myślę, że odtwarzaniu wspólnych autorytetów może sprzyjać stulecie niepodległości. Ewa Gojawiczyńska, czytelniczka PRZEGLĄDU Dobre pytanie. Dla Polaków? Na pewno nie ma wspólnego autorytetu dla wszystkich, ze względu na głębokie podziały w naszej ojczyźnie – podziały na „my” i „oni”. W grupie „my” jest na pewno wiele wspólnych autorytetów. Z grupą „oni” nie chcę mieć absolutnie nic wspólnego. Tak to wygląda, i to z każdego punktu widzenia. Umiejscawiając siebie w grupie „my”, jestem przekonana, że dla tej drugiej nie ma żadnych autorytetów. Grupa „oni” posługuje się tylko przykładami typu Jan Paweł II, jednak żaden jej przedstawiciel nie potrafiłby uzasadnić dlaczego. Ewentualnie „dla jego nauk”. A co to dokładnie znaczy? Nie wiadomo. Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint