Jacek Kawalec, aktor, były prowadzący “Randki w ciemno” Samo życie zwykle tak wygląda, że skłania do moralnego lub niemoralnego postępowania. Grzechy też bywają różne, np. przejście na czerwonym świetle, przekroczenie dozwolonej prędkości również można zaliczyć do tej kategorii. Biura podróży oferują liczne wycieczki, można wyjechać za granicę, poznać tam piękną kobietę i zgrzeszyć z nią, nie trzeba wcale brać udziału w programie telewizyjnym. W czasach, w których prowadziłem “Randkę w ciemno”, wytypowane osoby jechały na wycieczkę najczęściej w większej grupie, ale zawsze miały osobne pokoje w hotelu. Sądzę, że te zasady są przestrzegane także dziś. Oczywiście, uczestnicy programów byli dorośli i nikt nie wnikał, czy zawsze na wycieczce byli osobno, bo przecież kontakty nie są zabronione prawem. Twierdzenie, iż program nakłania do grzechu to, moim zdaniem, nadinterpretacja, świadcząca raczej o grzesznych myślach ludzi, którzy dochodzą do podobnych wniosków, niż o rzeczywistych celach i mechanizmach “Randki w ciemno”. Grażyna Staniszewska, posłanka UW, przewodnicząca sejmowej Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży Ten program mnie w ogóle nie razi. Uważam, że jest bardzo sympatyczny i młodzi ludzie też się przy tym dobrze bawią. Razem jadą za darmo na wycieczkę, jest z nimi jakaś kamera, towarzyszy im dziennikarz. Gdzie tu mówić o stręczycielstwie? To zabawa, w której udział biorą młodzi ludzie, lecz zdarzają się również i starsi, którzy już mają swoje rodziny, ale traktują udział w “Randce” jako przygodę w miłym towarzystwie. Nie widzę w tym nic zdrożnego. Iwona Praczkowska, kierownik Działu Kontaktów z Widzami TVP Żadne listy, które wyrażałyby oburzenie nieobyczajnością tego programu, wymagały interwencji lub odpowiedzi, do nas nie dotarły. W ogóle na ok. 12 tys. listów, jakie w roku przychodzą od telewidzów, zdarzają się niekiedy zapytania, odnoszące się do moralnego wydźwięku naszych programów, przeważnie mają jednak charakter ogólnego postulatu. Najczęściej listy dotyczą zapytań, kiedy dana audycja będzie nadana, dlaczego tak późno lub tak wcześnie itd. Edyta Krasowska, autorka polskiej edycji “Randki w ciemno” “Randka w ciemno” to tylko zabawa, zwykły teleturniej, w którym nie ma cienia grzeszności. Uczestnicy programu od 9 lat, odkąd jest on na antenie TVP, jadą na wycieczki i w hotelach trafiają do osobnych pokoi. Jedzie z nimi opiekun i ekipa telewizyjna. Filmujemy więc tylko zabawę, która jest miła w treści, uczy szacunku do drugiego człowieka, miłości do natury, do zwierząt, do dzieci, do ludzi starszych. Aby pomiędzy dwojgiem powstał trwalszy związek, nie trzeba jechać na wycieczkę, można się poznać na ulicy, w kawiarni itd. Jeśli jednak w wyniku programu zostaje coś więcej, to najczęściej tworzy się małżeństwo, a to przecież też jakiś pozytywny cel. Dr Zbigniew Izdebski, doradca rodzinny, seksuolog, Wyższa Szkoła Pedagogiczna w Zielonej Górze i Uniwersytet Warszawski Jest pewna grupa “niezawodnych” posłów i senatorów. Myślę, że pani senator Czuba znalazła się w grupie parlamentarzystów o wybujałej fantazji. “Randka w ciemno” to program, który się dobrze sprawdza w polskiej rzeczywistości, wzbudza zainteresowanie zarówno wśród młodych, jak i starszych. Wygląda na to, że sprawy, które porusza, jak i sama formuła programu, odpowiadają społeczeństwu. Kiedy jednak nie wiemy dokładnie, co się dzieje po programie i jakie są precyzyjne zasady jego funkcjonowania, tylko włączamy swoją fantazję, powstają wówczas właśnie takie nadinterpretacje. Tomasz Raczek, dziennikarz “Randce w ciemno” poświęciłem już najnowszy felieton, mogę jednak powiedzieć, że, według mnie, program ten jest całkiem w porządku. Nie ma powodów do obrażania się, bo to zupełnie normalne, że młodzi ludzie, jeśli gdzieś razem wyjadą, mogą się przy okazji wzajemnie polubić, a nawet pokochać. Poza tym w programie biorą udział wyłącznie ludzie dorośli, którzy, oczywiście, mogą decydować, czy i kiedy iść ze sobą do łóżka. Nie widzę więc żadnych podstaw do oburzenia. Wanda Nowicka, prezes Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny Po pierwsze, nie oglądam takich audycji, bo mnie nudzą. Jeśli jednak uznano program za stręczycielski, to jest to satyra. Traktowanie tego programu inaczej niż czysta rozrywka i doszukiwanie się w “Randce” niecnych zamiarów, jakichś celów stręczycielskich, w każdym innym kraju uznano by za dobry dowcip. W Polsce nie, a niektórzy ludzie traktują rzecz bardzo poważnie. Tymczasem jest
Tagi:
Bronisław Tumiłowicz