Jako rzecznik rządu grał rolę demiurga. Tego, który wie. A wiedział mniej, niż mu się wydawało, choć dużo więcej, niż widzowie jego przedstawień. Ze sztuką, również o Urbanie, jest tak, że wywołuje skojarzenia. Z jednej strony, u reżysera, a wcześniej u autora, z drugiej – u widza. Jak można się domyślić, pierwsze moje skojarzenie to Fellini. Autorzy sztuki wysyłają Urbana na poszukiwanie samego siebie, proponując mu zrzucanie kolejnych masek. A raczej takiego siebie, jakiego oni sami opisali. Urban szuka więc siebie w opiniach innych. To o tyle łatwe, że spektakl rozpoczyna się od śmierci, a raczej od wyciągania Urbana z grobu. Autorzy robią to już w specjalnie przygotowanym programie do sztuki, stylizowanym na wywiad z wampirem. Wampirem z „Nie”. Choć w sumie z „Tak”, bo tak sygnowany jest program utrzymany w graficznym stylu tygodnika Urbana.