Aborcja w rękach Platformy

Aborcja w rękach Platformy

Na długie lata oddaliśmy inicjatywę zwolennikom zakazu aborcji. Doprowadzili oni już do tego, że legalne przerwanie ciąży jest praktycznie niemożliwe Rok temu na sesji plenarnej Rady Praw Człowieka ONZ w Genewie specjalny sprawozdawca ONZ ds. zdrowia, Anand Grover, przedstawił raport na temat zdrowia reprodukcyjnego i seksualnego w Polsce. Na kilkudziesięciu stronach specjalny sprawozdawca poddał miażdżącej krytyce sytuację w naszym kraju: restrykcyjne prawo antyaborcyjne i wszelkie jego negatywne skutki, takie jak podziemie aborcyjne, odmowy przerywania ciąży w publicznej służbie zdrowia, ograniczenia w dostępie do antykoncepcji czy brak edukacji seksualnej w szkołach. Następnie Grover zaapelował do rządu polskiego o poprawę prawa i polityki zdrowotnej w tym zakresie. Od wielu lat wszystkie ciała międzynarodowe monitorujące przestrzeganie praw człowieka zwracają rządowi polskiemu uwagę na łamanie praw kobiet, będące następstwem zakazu aborcji. Jednak rząd ignoruje wszystkie te zalecenia i nie podejmuje żadnych działań. Tymczasem pojawiło się poważne zagrożenie. Prawdopodobnie jeszcze w sierpniu połączone sejmowe Komisje Zdrowia i Polityki Społecznej rozpatrzą projekt obywatelski całkowicie zakazujący przerywania ciąży, nawet w celu ratowania życia kobiety. Jeśli Sejm obecnej kadencji odrzuci projekt ustawy, wróci on do Sejmu w następnej kadencji jako projekt poselski. Słyszeliśmy już zapowiedzi posłów PiS, że złożą projekt ponownie. Gdyby zaś obecny Sejm nie dokończył prac nad tym projektem, trzeba go będzie rozpatrzyć w następnej kadencji, projekty zgłoszone bowiem jako inicjatywa obywatelska nie ulegają zasadzie dyskontynuacji, inaczej niż inne niedokończone projekty ustaw. A zatem w następnym Sejmie czeka nas niewątpliwie ponowna dyskusja nad projektem likwidującym prawną dopuszczalność aborcji. Gdyby projekt w obecnym kształcie został przyjęty, nie tylko byłby sprzeczny z Konstytucją RP, kobiety ciężarne utraciłyby bowiem prawa obywatelskie, w tym prawo do życia, zdrowia, godności i prywatności. Projekt ten naruszałby Europejską konwencję praw człowieka, gdyż trybunał w Strasburgu uznał, że zakaz przerywania ciąży w celu ratowania życia kobiety jest sprzeczny z konwencją. Całkowity zakaz aborcji szedłby znacznie dalej niż Kodeks karny z 1932 r., który dopuszczał przerywanie ciąży w celu ratowania zdrowia kobiety lub gdy ciąża była wynikiem przestępstwa. Warto przytoczyć fragment komentarza słynnego prawnika Juliusza Makarewicza do Kodeksu karnego z 1932 r. na temat ochrony zdrowia: „Zabieg konieczny ze względu na zdrowie ciężarnej zachodzi wtedy, gdy trwanie ciąży oddziałać mogłoby niekorzystnie na ogólny stan zdrowia danej osoby (przyspieszyć gruźlicę, rozwinąć chorobę serca itp.). Kodeks nie wymaga, by istniało niebezpieczeństwo dla życia, wystarczającym jest niebezpieczeństwo dla zdrowia”. Ba, nawet kodeksy karne obowiązujące na terenie Polski w okresie zaborów, które penalizowały aborcję bez żadnych wyjątków, dopuszczały przerwanie ciąży w celu ratowania życia matki. To jakiś chichot historii, że demokratycznie wybrane władze fundują Polkom ustawy łamiące ich podstawowe prawa obywatelskie i prawa człowieka, prawa cofające nas do XIX w., a nawet wcześniej. Wydawałoby się, że projekt jest tak skrajny, że nie ma szans na przegłosowanie. Odezwali się jego krytycy z prawej strony spectrum światopoglądowego, m.in. Andrzej Zoll, który jako prezes Trybunału Konstytucyjnego odegrał kluczową rolę w odebraniu kobietom możliwości przerywania ciąży ze względu na trudną sytuację życiową. Trybunał pod jego przewodnictwem zakwestionował konstytucyjność dopuszczalności przerywania ciąży ze względów społecznych, kiedy w 1996 r. Sejm przywrócił tę możliwość. Co ciekawe, Zoll skrytykował projekt obywatelski nie dlatego, że był przeciwny zaostrzeniu przepisów aborcyjnych, ale dlatego, że uważa projekt za niedobry z powodów formalnych. Negatywną opinię na temat projektu obywatelskiego wydała również Naczelna Rada Lekarska, która zwykle krytycznie wypowiadała się na temat wszelkich prób liberalizacji aborcji i uregulowania zapłodnienia in vitro. Mimo tych głosów krytycznych inicjatywy obywatelskiej nie można w żadnym wypadku lekceważyć. Kiedy dojdzie do głosowania nad ustawą, do końca nie będzie wiadomo, jak zagłosują posłowie. Kluczową rolę odegrają posłowie Platformy Obywatelskiej, zarówno ze względu na liczebność, jak i na nieprzewidywalność. Choć większość posłów PO nie należy do najbardziej ideowych w żadnej sprawie, a najmniej w kwestiach światopoglądowych i rzadko podejmują te kwestie, jednak kiedy przychodzi do głosowania na temat aborcji czy in vitro, ogromna część głosuje

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2011, 33/2011

Kategorie: Opinie