Apelując do prezydenta o niepodpisywanie ustawy o finansowaniu przez państwo procedury in vitro, przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski abp Gądecki po raz kolejny pokazał, że nie rozumie, na czym polega konstytucyjny, poświadczony konkordatem rozdział Kościoła od państwa. Nie rozumie też rzeczy znacznie bardziej podstawowej – tego, że w cywilizacji zachodniej co najmniej od czasu zakończenia walk cesarstwa z papiestwem, które nastąpiło jeszcze w średniowieczu, rozróżnia się sacrum i profanum, porządek świecki i porządek duchowny. Jeśli Kościół procedurę in vitro, akceptowaną w całym cywilizowanym świecie (jej twórca, Robert Geoffrey Edwards, otrzymał nawet w roku 2010 Nagrodę Nobla), uważa za niemoralną, to wolno mu. Co więcej, ma prawo tak nauczać swoich wiernych, aby metody tej nie stosowali. Może do nich apelować albo i grozić karami kościelnymi na ziemi i ogniem piekielnym po śmierci. Tymczasem abp Gądecki zaapelował nie do wiernych, ale do prezydenta, aby ustawę zawetował! Dobrze chociaż, że powstrzymał się od zaszantażowania głowy państwa ekskomuniką w razie podpisania ustawy. Jak łatwo się domyślić, sprawa się powtórzy, gdy będzie uchwalana ustawa dopuszczająca przerwanie ciąży. Arcybiskup i niestety, zdaje się, większość polskiego episkopatu nie rozumie, że domaganie się od państwa konkretnego kształtu prawa, wskazywanie, co ma być uznane za przestępstwo, a co nie, co ma być refundowane, a co nie, jest możliwe tylko w państwie wyznaniowym. Polska i inne kraje cywilizacji zachodniej na szczęście takimi państwami nie są. Podobnie jak państwo nie ma prawa ingerować w nauczanie Kościoła, pouczać go, co jest grzechem, a co nie jest, domagać się, by coś zostało za grzech uznane, bo byłoby to korzystne dla państwa i jego doktryny, również Kościół nie ma prawa domagać się od państwa, by nadało prawu taki kształt, który odpowiada aktualnemu nauczaniu Kościoła. Kościół, owszem, miałby prawo, a nawet obowiązek protestować, gdyby państwo tworzyło prawo łamiące sumienia wiernych. Takie jak prawo w Chinach, które wymuszało aborcję trzeciej i każdej kolejnej ciąży. Miałby prawo, a nawet obowiązek protestować, gdyby przyjmowano prawo zmuszające do stosowania in vitro pary, które ze względów religijnych i moralnych nie chciały tej procedurze się poddać. Jednak ani ustawa o refundacji in vitro, ani przyszła ustawa regulująca prawo do przerwania ciąży nikogo do niczego nie zmusza. Katolik, czy raczej katoliczka posłuszna nauczaniu Kościoła, jeśli nie będzie chciała, nie dokona aborcji, nie skorzysta z metody in vitro. Próba wymuszania na prezydencie, a wcześniej już niejednokrotnie na parlamentarzystach, przyjęcia prawa w kształcie oczekiwanym przez episkopat jest łamaniem zasady rozdziału Kościoła od państwa. Jest równocześnie przyznaniem się do klęski duszpasterskiej, do tego, że wierni nie słuchają swoich „pasterzy” i trzeba ich do tego posłuszeństwa przymusić świeckim prawem. Abp Gądecki w ogóle wykazuje ostatnio dużą aktywność epistolarną. Zanim napisał do prezydenta, pisał do papieża, protestując przeciw zwiększaniu demokracji w Kościele (Kościół synodalny) i wszelkim próbom nadążania przez Kościół za zmieniającym się światem, co najwyraźniej jest wolą i programem papieża Franciszka. Kościół w Polsce, zawsze czujący się oblężoną twierdzą, teraz już musi się czuć oblężony zupełnie, ba, wzięty niemal w szatańskie kleszcze! Z jednej strony, liberalno-lewicowy rząd, który w przeciwieństwie do kilku poprzednich odmawia mu realizacji jego zachcianek, z drugiej, w Watykanie też coraz wyraźniej herezją pachnie. Co gorsza, papież zasłużonych polskich biskupów karze! Potępia pedofilię i pazerność na dobra doczesne! Tak dotąd nie bywało! Z trzeciej strony – laicyzujące się społeczeństwo. Ks. Józef Tischner w dyskusjach przekonywał: „Mówicie, że w Kościele demokracji nie ma. W Kościele demokracja jest! Co tydzień w niedzielę odbywa się głosowanie na tacę!”. To niedzielne głosowanie Kościół wyraźnie przegrywa. Wciąż jeszcze nie wie, że na własne życzenie, i wciąż szuka winnych dookoła. Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint