Posłowie wybrali na stanowisko Rzecznika Praw Obywatelskich dra Adama Bodnara, 38 – letniego wiceprezesa Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. Jego kandydaturę poparło 239 posłów. Teraz decyzje Sejmu musi zatwierdzić Senat.
Adam Bodnar w rozmowie opublikowanej w 26. numerze Przeglądu mówił m.in.:
– Po pierwsze, nie jestem lewakiem. W Wielkiej Brytanii mógłbym z moimi poglądami spokojnie należeć do Partii Konserwatywnej. W Polsce, niestety, jest tendencja do szufladkowania. Po drugie, ci sami, którzy chcieliby mnie tak określać, jednocześnie absolutnie nie mają problemu z poszukiwaniem pomocy, kiedy pojawia się realny problem z zakresu praw człowieka. Wtedy łatwo znajdują adres Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. Natomiast co do bycia rzecznikiem po konserwatywnej rewolucji – pożyjemy, zobaczymy. Standardy praw człowieka są w miarę stabilne – jak się jest im wiernym, to ma się stały kompas do działania, niezależnie od tego, czy to lewica, czy prawica sprawuje urząd. Poza tym mnóstwo problemów, jeśli nie 95%, ma charakter ponad podziałami. Tutaj można pomóc wielu osobom.
(…)
– Ludzie powinni żyć ze świadomością, że urząd Rzecznika Praw Obywatelskich został stworzony dla nich. Obywatel musi mieć przekonanie, że rzecznik praw obywatelskich jest po jego stronie. Gdy mówię o obywatelach, myślę o ich problemach. Moim zdaniem bardzo istotne są np. sprawy sądowe i chciałbym wykorzystać instrumenty, którymi dysponuję, do poprawy sytuacji. Jeśli rozważam wniesienie kasacji w jakiejś ważnej sprawie, to chciałbym się spotkać z tym człowiekiem i porozmawiać. Korona z głowy rzecznikowi nie spadnie, jeśli przystąpi do jakiejś ważnej sprawy cywilnej, która ilustruje poważny społeczny problem. Chciałbym też zaangażować pracowników biura, żeby częściej wychodzili w teren. Mam świadomość, że zaufanie do pracy sądów jest nadwyrężone, ale nie można wylać dziecka z kąpielą. Bardzo łatwo jest powiedzieć, że w Polsce sądy są złe, zróbmy rewolucję. Gdy zaczniemy od tej strony, to skończy się tym, że nie będzie niezależnych sądów i trzeciej władzy. Wówczas sami będziemy przedmiotem instrumentalnego traktowania przez władzę. Obywatel pobity przez policję będzie mógł zapomnieć o tym, że kiedykolwiek dostanie jakieś zadośćuczynienie, bo żaden sąd nie odważy się wydać wyroku przeciwko ministerstwu spraw wewnętrznych. Dlatego powtarzam: szanujmy niezależność trzeciej władzy.
Całą rozmowę przeczytać można TUTAJ
Foto: Krzysztof Żuczkowski
Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy