Agent Tomek znowu na scenie

Agent Tomek znowu na scenie

Agent Tomek to postać złowroga i zarazem komiczna, jedna z bardziej charakterystycznych figur w niezwykłym spektaklu politycznym, w tym „Muppet Show” za pierwszego wcielenia rządów PiS. Dzisiaj agent Tomek znowu jest na scenie, skruszony spowiada się, jak był namawiany do złego przez PiS. Partia już przestała go chronić i grozi mu więzienie za nadużycia finansowe, więc jest na nią rozżalony. Warto przypomnieć, że agent Tomek był człowiekiem roku „Gazety Polskiej”. Ta sama „Gazeta Polska” woła teraz, co widzę w sklepie, tytułem na pierwszej stronie: „Sąd Najwyższy poszedł na wojnę z Polską”. Mało piszę o pacyfikacji sądów, inni robią to lepiej ode mnie. Nie mam głowy do zawiłości prawa i gubię się w tym. Większość ludzi prawie nic nie pojmuje z tego, co PiS wyczynia z sądami. Ale ci, którzy nie akceptują PiS, chociaż nie rozumieją szczegółów, wiedzą, że gdy się nakłada kaganiec sędziom, to nakłada się go też demokracji. Za to pisowcy cieszą się, że dorzyna się sędziowską mafię, czarne owce trzeba usunąć, jak mówi prezydent. Propaganda woła: sędziowie nie chcą oddać władzy, więc sieją chaos prawny, a w tej zadymie ty możesz być ofiarą, zacny Polaku, na szczęście prezes i Duda cię obronią. Działa czynnik psychologiczny, dla ludu sędzia to ktoś groźny, postać magiczna, bywa niemal zawsze niesprawiedliwy, tylko Bóg jest sędzią sprawiedliwym. Pani Jola przez lata służyła nam pomocą, zajmowała się dziećmi i sprzątaniem. Ze wsi, prosta, ale przepełniona zdrowym rozsądkiem, czułością dla dzieci. I zawsze w dobrym humorze. Pisze mi: „Mam przeżycia spadkowe i sąd nie był sprawiedliwy, zostałam oszukana przez urząd i sędziów, to są oszukańcy i łobuzy”. Wiceminister aktywów państwowych Janusz Kowalski komentuje uchwałę Sądu Najwyższego: „Mam w nosie tych 60 profesorów, bo ja jestem za Polakami. To nie są dla mnie autorytety”. Minister wyraża szczerze opinię całej swojej partii. Trwa więc wymiana elit zapowiedziana przez prezesa. Profesorowie generalnie są do likwidacji, prawica swoich ma za mało, w ich miejsca wejdą zatem magistrowie. Hitler to robił radykalnie i nie miał litości, prezes litościwy, nie chce środków tak radykalnych. Patryk Jaki wyłożył wprost filozofię prezesa. Polacy po raz drugi zagłosowali na PiS, widząc przecież, jaki pomysł na Polskę ma ta partia, w domyśle: ograniczenie demokracji, łagodna narodowo-katolicka dyktatura, z prezesem jako umiłowanym przywódcą. PiS ma więc nie tylko prawo, ale nawet obowiązek, wszelkimi metodami dążyć do celu. • Prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski wizytuje wszystkie dzielnice, zaczął od naszego Wawra. Spotkanie w dużej sali pobliskiego centrum kultury. Wielkie tłumy. Trzaskowski wcześniej od rana z armią urzędników jeździł po dzielnicy, oglądał, rozmawiał, notował. Teraz chce słuchać mieszkańców. Jak to u nas, wielki kłopot z zdawaniem krótkich pytań. Polacy mają skłonność do traktowania pytań jako pretekstu, żeby przemówić. Każdy chce mieć swoje pięć minut. Trzaskowski świetny, kompetentny, pełen energii. Promieniuje uczciwością. A ja ciągle w nim widzę siedmioletniego chłopca, który grał w serialu dla dzieci „Nasze podwórko”, do którego napisałem scenariusz. Przyjeżdżałem często na plan, no i sam występowałem w tym filmie. Opowieść oparta była na mojej „podwórkowej biografii”, a Rafał grał właśnie mnie małego. Bliska znajoma jest rzecznikiem prasowym prezydenta Warszawy; zachwycona, jak szybko on się uczy, jak jest oddany miastu. W czasie spotkania prezydent unikał polityki, ale wyraźnie sugerował, że PiS karze Warszawę, wszystkie duże miasta, za to, że poparły opozycję w wyborach. PiS daje pieniądze tym, którzy na niego głosują, i przerzuca na miasta koszty swoich podarunków dla ludu. • W Onecie wiadomość, że nie żyje R., mój przyjaciel z młodości. Zrobił mi dawno temu wielkie świństwo, wybaczyłem. A teraz mimo śmierci nie mogę mu wybaczyć, że stał się pisowcem i gadał w ich mediach obrzydliwości i banialuki, bardzo z siebie zadowolony. Chciałem go chwycić za koszulę pod szyją i zapytać: podły konformizm czy szaleństwo? Szukałem kontaktu, by to zrobić. Już za późno. Chociaż czuję smutek i otwarło się we mnie puste miejsce, moja żałoba jest zatruta. Śmierć powinna wszystko kasować, a ona tylko stanowi czarne tło dla mojego gniewu. Daleko zaszły sprawy w Polsce. Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 06/2020, 2020

Kategorie: Felietony, Tomasz Jastrun