Realiści związani z Mikołajczykiem uważali, że trzeba się dogadać ze Stalinem, zanim Armia Czerwona wejdzie na teren Polski Prof. Andrzej Leon Sowa – wieloletni wykładowca na Uniwersytecie Jagiellońskim i Uniwersytecie Pedagogicznym im. KEN w Krakowie. Znawca dziejów Rzeczypospolitej szlacheckiej (XVII-XVIII w.), stosunków polsko-ukraińskich w okresie II wojny światowej oraz dziejów Polski w XX w. Ostatnio opublikował pracę „Kto wydał wyrok na miasto? Plany operacyjne ZWZ AK (1940-1944) i sposoby ich realizacji”. Czy brak porozumienia z Moskwą był największym błędem Armii Krajowej? – Trudno to rozpatrywać w kategoriach błędu, skoro nie było szans na zawarcie takiego porozumienia. Na stosunek AK do Moskwy rzutował okres międzywojenny, w którym w Warszawie panowało uzasadnione przekonanie, że ZSRR dąży do uczynienia z Polski kolejnej republiki. Później zaś wpływały skutki agresji Armii Czerwonej z 17 września 1939 r., kiedy połowa Polski, nawet jeżeli weźmiemy pod uwagę, że Polacy byli tam mniejszością, została zajęta i wcielona do ZSRR. W pierwszym okresie wojny, kiedy istniały struktury wojskowe poprzedzające Armię Krajową (powstałą 14 lutego 1942 r.) – Służba Zwycięstwu Polski i Związek Walki Zbrojnej – opracowano plan powstania powszechnego, w którym Związek Radziecki traktowano jako głównego wroga. Wyobrażano sobie, że kiedy Niemcy zostaną pokonane przez państwa zachodnie, wojska ZSRR, który formalnie był wówczas państwem neutralnym, wkroczą na etniczne ziemie polskie. Wobec tego trzeba będzie stawić im opór. Warto też pamiętać, że do lipca 1941 r. do więzień NKWD trafiło wielu wysokich rangą oficerów ZWZ, m.in. płk Leopold Okulicki i ppłk Józef Spychalski. Prowadzono z nimi jakąś grę, o której mało wiemy. Wybuch wojny niemiecko-radzieckiej musiał zmienić te rachuby. – Po agresji Niemców na Związek Radziecki, a dokładniej po zawarciu 30 lipca 1941 r. układu o wznowieniu stosunków dyplomatycznych pomiędzy ZSRR a władzami polskimi na uchodźstwie, doszło do pewnej wojskowej współpracy z Armią Czerwoną. ZSRR próbował objąć tą współpracą także polską konspirację wojskową, bo dla niego działania dywersyjne na tyłach frontu były wtedy, szczególnie w pierwszym, niezwykle dramatycznym okresie wojny do grudnia 1941 r., bardzo ważne. W polskiej armii nie brakowało wówczas opinii, że Niemcy wygrają wojnę na wschodzie. – Gen. Kazimierz Sosnkowski i wielu innych tak myślało, zresztą trudno było wtedy przewidzieć losy niemiecko-radzieckiego starcia. Drugi Żukow Jak wyglądało współdziałanie polsko-radzieckie w pierwszych latach wojny? – Kiedy tworzyła się armia gen. Władysława Andersa, jej opiekunem, podobnie jak później kościuszkowców, był komisarz bezpieczeństwa państwowego gen. Gieorgij S. Żukow, nie mylić z marszałkiem oczywiście. Nieprzypadkowo podejmował on próby, na początku w porozumieniu z gen. Andresem, przerzucenia drogą spadochronową na ziemie okupowane przez Niemców tych oficerów ZWZ, którzy siedzieli w więzieniach NKWD, a którzy godzili się na zrzut, w celu prowadzenia dywersji na terenach Polski etnicznej. Ostatecznie ówczesny premier i wódz naczelny gen. Władysław Sikorski tego zakazał, bo prowadziło to do penetracji podziemia przez Rosjan. Ale jednocześnie Sikorski popierał współpracę polskiego wywiadu z Moskwą. – I dlatego AK do końca 1942 r. przekazywała jej informacje na temat przemieszczania się wojsk niemieckich. Szkoda, że Naczelne Dowództwo Armii Czerwonej i sam Józef Stalin z nich nie korzystali. Polacy dokładnie wiedzieli, że ofensywa niemiecka pójdzie w kierunku południowym. Stalin w to nie wierzył, bo cały czas zakładał, że główne siły III Rzeszy zostaną rzucone na Moskwę, i dlatego Rosjanie mieli początkowo tak duże kłopoty pod Stalingradem. Skoro z tej współpracy niewiele wyszło, to po Stalingradzie i konferencji w Teheranie woli współdziałania było chyba po obu stronach jeszcze mniej. – Musimy pamiętać, że w tym okresie dochodzi do zerwania stosunków polsko-radzieckich na tle Katynia. Nawet dla tych żołnierzy, którzy chcieli współpracować z Moskwą, mord na internowanych polskich oficerach był szokiem. W tym czasie Stalin jednak uznał, że współpraca z polskim rządem jest tylko przeszkodą w realizacji jego celów politycznych i szukał pretekstu, aby zerwać z nim stosunki dyplomatyczne. Polska reakcja na ujawnienie przez Niemców grobów w lesie katyńskim posłużyła do realizacji tego celu. W tym kontekście trudno zrozumieć wcześniejsze posunięcia Stalina, które można interpretować jako chęć doprowadzenia do trwałej naprawy stosunków z władzami