Al Kaida grozi Londynowi

Al Kaida grozi Londynowi

Kolejne zamachy mogą nastąpić już wkrótce „Terrorystyczny spisek uknuty w brytyjskich szpitalach”, „Doktor Zło”, „Doktorzy Śmierci”, „Medycy wojny”, „Komórka terrorystyczna w Narodowej Służbie Zdrowia”, krzyczały tytuły gazet nad Tamizą. W Wielkiej Brytanii o mało nie doszło do tragedii. Lekarze próbowali zabijać niewinnych ludzi. Na szczęście przygotowane przez islamskich radykałów piekielne machiny zawiodły. Eksperci jednak nie mają wątpliwości – w Londynie zagrożenie zamachami jest równie wysokie jak w Izraelu. Kolejny atak Al Kaidy w Wielkiej Brytanii (albo w innym kraju Europy) może nastąpić w każdej chwili. Dziennik „The Times” napisał, powołując się na informacje z kręgów tajnych służb, że „spisek lekarzy” uknuty został z błogosławieństwem samego bin Ladena. Letnie miesiące stały się dla obywateli Zjednoczonego Królestwa symbolem niebezpieczeństwa. 7 lipca 2005 r. muzułmańscy fanatycy dokonali w Londynie samobójczych zamachów, w wyniku których zginęły 52 osoby, a 700 zostało rannych. W sierpniu 2006 r. służby specjalne wykryły terrorystyczne sprzysiężenie, którego członkowie zamierzali wysadzić w powietrze samoloty pasażerskie nad Atlantykiem. Domniemanych bombiarzy aresztowano, ale zakłócenia w komunikacji lotniczej trwały długie tygodnie. Także w tym roku terroryści zamierzali urządzić znienawidzonym „niewiernym” krwawe lato. 29 czerwca zamachowcy zaparkowali w centrum Londynu dwa mercedesy pełne kanistrów z benzyną, pojemników z propanem i gwoździ. Jeden z pojazdów stanął przy Cockspur Street, drugi w pobliżu nocnego klubu Tiger Tiger, w którym bawiło się kilkuset gości. Gdyby samochód zmienił się w ognistą kulę, doszłoby do masakry. Na szczęście sprawcy nie potrafili zdobyć materiałów wybuchowych. Odkręcili butle z propanem, licząc, że zapalą się opary gazu. Częścią prymitywnych zapalników były zostawione w autach telefony komórkowe. Terroryści telefonowali aż sześciokrotnie, ale nie doszło do eksplozji. Podobno nie zadziałały stanowiące część zapalników strzykawki lekarskie. Za to chmury gazu wydobywające się z pojazdu zaparkowanego przy klubie zwróciły uwagę załogi karetki pogotowia. Zamachowcy byli amatorami, w telefonach komórkowych zostawionych w mercedesach wciąż zapisane były liczne połączenia i numery. Dzięki temu policja błyskawicznie wpadła na ślad. 30 czerwca policjanci tropili już w Glasgow dwóch podejrzanych, poruszających się masywnym terenowym chevroletem. Terroryści spostrzegli, że są ścigani. Podpalili pojazd, pełen butli z gazem, i uderzyli w terminal lotniska w Glasgow. Ale chevrolet nie wybuchł, tragedii udało się uniknąć. Jedynym poszkodowanym był kierowca, który oblał się benzyną i podpalił, wrzeszcząc: „Allah! Allah!”. Obecnie zamachowiec ten, zidentyfikowany jako Chalid (lub Chalif) Ahmed pochodzący z Bangalore w Indiach, leży w Royal Alexandra Hospital w Paisley, na zachód od Glasgow. W tym samym szpitalu pracował wcześniej jako lekarz. Nie wiadomo, czy przeżyje. Policja ogółem aresztowała ośmiu podejrzanych. Siedmiu domniemanych terrorystów ujęto w Wielkiej Brytanii, ósmy, 27-letni dr Mohammed Haneef, zatrudniony w szpitalu w Chesire, został zatrzymany na lotnisku w Brisbane w Australii, gdy usiłował wejść na pokład samolotu do Indii. Trzech domniemanych bombiarzy pochodzi z Bangalore (Chalid Ahmed, jego brat Sabeel oraz ich daleki krewny Haneef), pozostali z arabskich krajów Bliskiego Wschodu. Prawdopodobnie wszyscy są lekarzami lub studentami medycyny. W Wielkiej Brytanii pracowali od kilku lat. Wśród aresztowanych znaleźli się Mohammed Asha, 27-letni bardzo zdolny neurochirurg, Jordańczyk palestyńskiego pochodzenia, oraz jego żona Marwa, technik laboratoryjny. Jak się wydaje, jednym z prowodyrów spisku był 27-letni Bilal Abdulla, pasażer chevroleta z Glasgow, urodzony w Wielkiej Brytanii, ale wychowany i wykształcony w Iraku, ostatnio zatrudniony w szpitalu Royal Alexandra w Paisley, gdzie leczył chorych na cukrzycę. Niektórzy z domniemanych terrorystów wcześnie przejęli ideologię wojującego islamu. Bracia Ahmed usiłowali krzewić w swoim meczecie w Bangalore wahabizm, radykalną wersję religii muzułmańskiej z Arabii Saudyjskiej. Piętnowali też tych mahometan, którzy modlili się wspólnie z wyznawcami hinduizmu. W końcu rozsierdzeni współwyznawcy zagrozili braciom wichrzycielom połamaniem rąk i nóg, jeśli jeszcze raz przekroczą próg świątyni. Bilal Abdulla zradykalizował się po amerykańskiej inwazji na swą iracką ojczyznę. Na uniwersytecie w Bagdadzie nieustannie sławił powstańców walczących z okupantami, nie przejmował się nauką. Kiedy oficer US Army przemawiał do studentów medycyny na temat przyszłości Iraku,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2007, 28/2007

Kategorie: Świat