Żółw błotny jest wciąż numerem jeden na przemytniczej liście przebojów Najrzadszy reprezentant rodziny gadów w Polsce od lat 90. zajmuje pierwsze miejsce na przemytniczej liście przebojów wśród krajowych zwierząt objętych ścisłą ochroną gatunkową. Tak, tak, żółw błotny jest nagminnie wyłapywany przez kłusowników i handlarzy, chociaż został objęty ochroną już w 1925 r. i trafił na listę zwierząt zagrożonych wyginięciem. W ramach ochrony siedlisk żółwia błotnego na początku lat 90. pojawił się nawet zakaz publikowania w mediach informacji na temat jego stanowisk, bo było to równoznaczne z wydaniem na niego wyroku. Tymczasem żółw błotny bezapelacyjnie zasługuje w Polsce na miano zwierzęcia o charakterze reliktowym. Od 200 mln lat nie zmienił wyglądu, a odnalezione skamieniałości z okresu trzeciorzędu – od 60 mln do 700 tys. lat p.n.e. – dowodzą szerokiego rozprzestrzenienia tych gadów na kontynencie europejskim. W kraju spotyka się go najczęściej w zarastających jeziorach, leśnych oczkach wodnych, bagnach, trudno dostępnych kanałach oraz w wolno płynących rzeczkach. Żółw doskonale pływa, nurkuje, widzi oraz wyczuwa na podczerwień zbliżającego się do niego intruza, dlatego spotkanie z tym zwierzęciem jest najczęściej przypadkowe i z reguły nigdy nie trwa dłużej niż kilkanaście sekund. Lubi się wygrzewać na słońcu, ale w środowisku naturalnym większość czasu spędza w wodzie, mimo że oddycha płucami. Pod powierzchnią wody może przebywać nawet do godziny. Tam też poluje i odżywia się, zjadając małe rybki, owady i ślimaki. Zimę przesypia zagrzebany głęboko w mule przez około pięć miesięcy. Z długiego snu zimowego budzi się w kwietniu lub w maju, w zależności od pogody, i od razu przystępuje do godów. W sprzyjających warunkach kopulacje odbywają się już w drugiej dekadzie kwietnia. W trzeciej dekadzie maja samice wychodzą na ląd i składają jaja. Można je wtedy spotkać nawet w odległości 4-5 km od macierzystego zbiornika wody. Po znalezieniu właściwego miejsca samica przystępuje do budowy gniazda. Po złożeniu jaj maskuje i zasypuje wejście, po czym pozostawia jaja swojemu losowi. Czas ich inkubacji zależy od nasłonecznienia i temperatury, może się wahać od 80 do 100 dni. Zdarza się, że młode żółwie zimują w jaju i wykluwają się dopiero następnej wiosny. Po wykluciu mają ok. 2,5 cm długości i miękki pancerz. Kiedy już wydostaną się z gniazda, rozpoczynają niebezpieczną wędrówkę do zbiorników wodnych. Są wtedy najbardziej narażone na ataki innych zwierząt. Dopiero po upływie około sześciu lat wystarczająco stwardniały pancerz jest w stanie zapewnić im ochronę przed drapieżnikami. Żółw błotny jest długowieczny, w środowisku naturalnym może żyć ponad 120 lat, jeśli będzie miał szansę. Aby zachować jego populację w Polsce, od kilku lat prowadzi się akcję sztucznego wylęgu. Ścisła ochrona gatunkowa przynosi również wymierny efekt w postaci zachowania miejsc jego naturalnego bytowania. Środowisko, w którym żyje żółw, jest także ostoją rzadkich roślin, takich jak: widłak, rosiczka owadożerna, pływacz, storczyk, oraz zwierząt: bociana czarnego i strzebli błotnej. Według różnych opracowań żółw zamieszkuje w ok. 350 ostojach. Największe znajdują się na terenie Sobiborskiego Parku Krajobrazowego – w rezerwacie Żółwiowe Błota utworzonym w 1988 r., a także w parkach krajobrazowych Kozienickim i Zaborskim, oraz w parkach narodowych: Poleskim, Drawieńskim, Bory Tucholskie, w Puszczach Augustowskiej i Rzepińskiej i w okolicach Szczecina. Niestety, mimo zabiegów introdukcji i mimo edukowania społeczeństwa zdarzają się wciąż absurdalne praktyki, jak nagminne wypuszczanie na wolność obcych gatunków żółwi, chociażby pochodzącego z Ameryki Południowej żółwia czerwonolicego. Sklepy zoologiczne w Polsce sprzedają ich kilkanaście tysięcy rocznie, a kiedy zwierzę urośnie i znudzi się właścicielom lub zostanie uznane za zbyt duże, wypuszcza się je na wolność. Może to doprowadzić do wyparcia rodzimego gatunku i zafałszowania rodzimej fauny, tym bardziej że żółw czerwonolicy zaliczany jest do tzw. dominantów bezwzględnie wypierających krajowy gatunek. Fot. Przemysław Miller Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint