Coraz odważniejszych i coraz bardziej oddanych reporterów rzuca TVPiS do walki z „absurdami i patologią w polskim wymiarze sprawiedliwości”. Na pierwszej linii frontu obsadzonej przez „Wiadomości” pojawił się ostatnio redaktor Wąż. Konrad Wąż. Po zreferowaniu pewnego sondażu, z którego wynikało, że większość Polaków jest za reformą sądownictwa, poinformował on telewidzów, że ów sondaż „potwierdził to, co widać przed sądami”. A widać, jak stwierdził redaktor Wąż, że „sędziowie mogą liczyć na niewielkie poparcie, m.in. wyborców totalnej opozycji”. Pojawiły się już w polskiej eseistyce pierwsze poważne analizy pokazujące skompromitowane historycznie źródła, z których „Wiadomości” czerpią nauki o tym, jak najskuteczniej młotkować naród, żeby przestał się opierać wszechwładzy jednej partii i jej wodza. Spisywane są i będą osądzone wszelkie plugastwa propagandowe TVPiS. Można zapewnić redaktora Węża i jego przełożonych, że śledzone są absurdy i badana jest patologia działalności informacyjnej ich telewizji, w całości podporządkowanej propagandzie partyjnej. Na wyrok nie trzeba będzie czekać do nadejścia Sądu Ostatecznego, albo – co na jedno wychodzi – do zabrania głosu w tej sprawie przez Episkopat jako ostatnią hierarchię niezależną od państwa, czyli od PiS. Już dzisiaj natomiast można zapytać przewodniczącego Rady Mediów Narodowych, czy po ostatecznym zwycięstwie „Wiadomości” nad polskimi sądami i spostponowaniu do cna sędziów przewiduje się jeszcze dla nich jakieś zajęcie w Polsce i w ogóle utrzymywanie kasty sądowniczej w przyszłości. Jeśli nie, to redaktor Wąż jest w porządku. Jeśli tak, to zrób pan coś, panie przewodniczący, do jasnej cholery, żeby takich dziennikarzy jak pan Wąż wysyłać najpierw do szkoły, a potem na front. Szef katowickiego radia wywalił niedawno z anteny „Alfabet Jerzego Zięby”. W tej audycji Zięba Jerzy lansował różne niekonwencjonalne terapie. Często ten inżynier maszyn górniczych mówił przy tym, co myśli o lekarzach, a myślał nie całkiem dobrze. W uzasadnieniu decyzji o zwolnieniu eksperta napisano, że „zaczynał zagrażać wizerunkowi nadawcy publicznego”. Redaktor Wąż oczywiście, podobnie jak Zięba, też zagraża wizerunkowi nadawcy publicznego. Rzecz w tym, że on nie jest jak Zięba solistą. Występuje w chórze, który codziennie o godz. 19.30 w telewizyjnej Jedynce wykonuje potępieńcze kompromaty na kilka głosów. Prosta pokusa, aby sczyścić redaktora albo tylko pouczyć, na jakie pytania powinna odpowiadać informacja, nie zlikwiduje tego narastającego zagrożenia dla anteny publicznej. Źródłem niebezpieczeństwa jest bowiem cała załoga „Wiadomości”, wyprawiona in corpore na wojnę PiS z resztą świata. Postępowanie publicznej rozgłośni w Katowicach zawiera klarowną podpowiedź, co należy zrobić w publicznej telewizji w razie pojawienia się podobnego niebezpieczeństwa. Wywalenie „Wiadomości” z oferty programowej telewizji wydaje się najlepszym sposobem na ocalenie wizerunku nadawcy. Najdotkliwsze będą koszty społeczne takiej operacji. „Wiadomości” mają najstarszą widownię spośród wszystkich serwisów informacyjnych na polskim rynku telewizyjnym. Zdaje się, że pod tym względem konkurować może z nimi tylko „Teleexpres”, który powstał w celu uwodzenia młodej publiczności, ale z wiekiem o tym mu się zapomniało. Zrekompensowanie seniorom tej pustki, jaka po wielu dziesiątkach lat pojawi się w ich życiu między godz. 19.30 a 20.00, nie będzie proste. Dlatego Nowogrodzka powinna powierzyć zadanie premierowi, który ma najwięcej sukcesów w zakresie opakowań, i z powodzeniem przekształci zadanie pod roboczą nazwą „Wiadomości minus” w jakiś równie nabożny, ale radosny program ze znakiem plus. Każda nowa oferta będzie dla wizerunku nadawcy publicznego bezpieczniejsza od dotychczasowej. Pieniądze przeznaczane do tej pory na produkcję serwisu telewizyjnego powinny pokryć wydatki na nowe przedsięwzięcie. Nawet będzie można zaoszczędzić na różnicy kosztów, bo informacja w odróżnieniu od propagandy nie obciąża sumienia. Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint