Allo, Allo!

Allo, Allo!

To oczywiste, że prezydent Duda został ośmieszony, rozmawiając z rosyjskimi youtuberami, których wziął za Antónia Guterresa, sekretarza generalnego ONZ. Pytanie tylko, czyja to wina. Odpowiedzi będą zapewne dwie. Pierwsza – prawdziwa. Druga – oficjalna. Innymi słowy, za narażenie się Dudy na śmieszność zapłacą ci, na których będzie można wszystko zwalić bez większych obaw. Na razie zwalono na dwóch urzędników Stałego Przedstawicielstwa RP przy Narodach Zjednoczonych, których w trybie natychmiastowym odwołano do Warszawy. Już teraz jednak widać, jakie błędy popełnili urzędnicy Kancelarii Prezydenta. Po pierwsze, powinni być wyczuleni na dziwne połączenia – rosyjscy pranksterzy działają od lat, ich „sukcesy” są znane, szeroko opisywane. Po drugie, prośba o rozmowę przyszła z mejla, który nie jest adresem ONZ. Już to powinno urzędników zaalarmować. Bo nigdy się nie zdarza, by oficjalne listy przychodziły z nieoficjalnego konta. Po trzecie, istnieją procedury, które regulują sytuacje, kiedy prezydent, premier, szef MSZ rozmawiają z ważnymi postaciami sceny międzynarodowej. Wiadomo, jak prośby o telefoniczną rozmowę się sprawdza, jak weryfikuje rozmówców. Jest rzeczą oczywistą, że się oddzwania, potwierdza, sprawdza adres mejlowy i numer telefonu. Nawiasem mówiąc, w kancelariach prezydenta, premiera i w MSZ jest spis takich telefonów. I do Białego Domu, i na Kreml, i w inne miejsca. Gdyby więc w Kancelarii Prezydenta te procedury były przestrzegane, do kompromitacji by nie doszło. Kancelaria się broni, jej urzędnicy twierdzą, że weryfikowali prośbę o rozmowę w przedstawicielstwie RP przy ONZ i stamtąd otrzymali dwukrotnie mejlowe potwierdzenie, że wszystko jest OK, że prośba o rozmowę jest autentyczna. I to wystarczyło, by odwołać dwóch urzędników… Ha! Bardzo chcielibyśmy zobaczyć tę korespondencję, bo coś tu nie gra. Zasadą jest też, że oficjalne rozmowy prezydent powinien odbywać nie w samochodzie, podczas podróży, tylko w biurze. Termin rozmowy jest ustalany, podobnie jak jej temat, przy rozmowie asystują urzędnicy, powinien być też tłumacz. Poza tym urzędnicy powinni mieć wyobraźnię: kto może dzwonić, w jakiej sprawie, powinni uważać na dziwne prośby. Tymczasem, widać to jak na dłoni, i sam Duda, i jego urzędnicy zaraz po ogłoszeniu pierwszych wyników byli w stanie euforii, oczekując na gratulacje. Na marginesie, prezydenta ośmiesza też fakt, że rozmowę prowadził przez 11 minut i w tym czasie nie zorientował się, że jest wkręcany. A pytania były przecież z gatunku tych podpuszczających – o Tuska i Trzaskowskiego, o Ukrainę. Wprost z Russia Today. Bo kto by pytał o pomniki radzieckich żołnierzy, o II wojnę światową i o to, czy Polacy chcą Lwowa? Przecież nie Portugalczyk! Tak oto w świat poszedł wizerunek polskiego prezydenta odpowiadającego na dziwne pytania w sposób mało zborny. No i obraz Polski jako państwa z tektury, którego służby nie potrafią nawet sprawdzić, kto dzwoni do ich prezydenta. Jak takiemu państwu można ufać? Jak można z takim państwem współpracować? Traktować je poważnie?  Takie i podobne pytania, krztusząc się ze śmiechu, zadawali sobie w ubiegłym tygodniu urzędnicy w większości państw europejskich. I taki, zdaje się, był główny zamiar Moskwy. Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2020, 30/2020

Kategorie: Aktualne, Kronika Dobrej Zmiany