Światowe media ostro potępiają wojnę w Iraku rozpoczętą przez „neoimperialistów” z Waszyngtonu Większość światowych mediów z oburzeniem przyjęła początek operacji zbrojnej w Iraku. Komentatorzy nie szczędzą Stanom Zjednoczonym surowej krytyki, wskazując, że wojna stanowi zagrożenie dla bezpieczeństwa światowego, może pobudzić terrorystów do działania, zaś prawdziwe trudności zaczną się przy tworzeniu nowego porządku politycznego po Saddamie. „Ta wojna nigdy nie powinna się zacząć. Opinia publiczna całego świata była jej przeciwna”, napisał hiszpański dziennik „El País”. „Teraz amerykańscy żołnierze muszą na pustyni zmieniać bronią i krwią dyplomatyczną klęskę Stanów Zjednoczonych w zwycięstwo”, stwierdził włoski „Il Messagero”. Niemiecki tygodnik „Der Spiegel” w swym elektronicznym wydaniu doszedł do wniosku, że rozpoczynając wojnę zaczepną przeciw Irakowi i łamiąc przez to prawo międzynarodowe, George Bush i jego „neoimperialiści” prowokują globalny wyścig zbrojeń. Irak został zaatakowany nie dlatego, że miał broń masowej zagłady, ale dlatego, że jeszcze nie wyprodukował broni atomowej. Korea Północna, dysponująca kilkoma głowicami jądrowymi, została natomiast zostawiona w spokoju. Inne państwa, np. Iran, ale także Arabia Saudyjska, wyciągną wnioski z tej lekcji. Ponadto wojna w Iraku wzmocni w świecie islamskim od Indonezji po Maroko bynajmniej nie siły demokratyczne, lecz ich przeciwników, „faszystowskich duchownych, proroków terroru oraz świętej wojny”. W Pakistanie, jedynym kraju muzułmańskim dysponującym bronią atomową, rosnący w siłę islamiści mogą doprowadzić do powszechnego chaosu. Komentarz „Spiegla” nosi charakterystyczny tytuł: „Rządy wszystkich krajów, zbrójcie się”. Monachijska „Süddeutsche Zeitung” uważa, że decydując się na „zmianę reżimu” w Bagdadzie, Stany Zjednoczone zademonstrowały imperialistyczną wolę przekształcania świata, jaką rzadko widziano w historii. Ameryka gorzko rozczarowała swych przyjaciół bezkompromisowością i niezdolnością do słuchania. Stany Zjednoczone nie mają wizji na przyszłość po wojnie, nie mają też sił, aby na wiele lat zostać w Iraku i zbudować tam stabilny, demokratyczny rząd. Nie zapewnią pokoju, nie zostaną zaakceptowane jako życzliwy hegemon. Polityka Busha wznieci natomiast gniew, który długo jeszcze będzie prześladował Amerykę. Belgradzka „Politika” podkreśla nie bez satysfakcji, że także wojna przeciwko Jugosławii została wszczęta przed czterema laty bez zgody Rady Bezpieczeństwa ONZ: „Największa różnica polega na tym, że my, Jugosłowianie, byliśmy wówczas zapewne jedynymi, którzy na pełną skalę odczuli potęgę amerykańskiej arogancji. Obecnie odczuwają ją także najbliżsi amerykańscy sojusznicy i partnerzy”. Szczególnie zjadliwe pod adresem Stanów Zjednoczonych opinie można znaleźć w mediach krajów muzułmańskich. Ukazujący się w Ammanie „Jordan Times” opublikował komentarz pt. „Oportunistyczna wojna, która łatwo może prowadzić do innych wojen”. Gazeta twierdzi, że Stany Zjednoczone rozpoczęły wyprawę na Irak w celu okupacji tego kraju, a nie tylko zmiany reżimu. Tak postępuje hipermocarstwo, które nie przejmuje się prawem ani normami międzynarodowymi. Należy się obawiać, że atak Stanów Zjednoczonych na inny kraj jest tylko kwestią czasu. Na domiar złego USA nie mają żadnej wizji nowego porządku nad Tygrysem poza propagandowym sloganem o wolności dla Iraku. „Żaden Jordańczyk, żaden Arab nawet na sekundę nie kupi gadaniny Busha o krzewieniu demokracji w regionie”, pisze gazeta. Demokratyczny rząd w Bagdadzie musiałby przecież odzwierciedlać gniew irackiego społeczeństwa na politykę USA. Ukazujący się w Arabii Saudyjskiej dziennik „Arab News” ostrzega, że w Iraku dojdzie do katastrofy humanitarnej na wielką skalę. Media pokazują startujące rakiety i podobne rekwizyty wojny, nie pokazują jednak rannych, konających i tłumów uchodźców, o których nikt się nie troszczy. Zdaniem pakistańskiego dziennika „The Frontier Post”, poprzez swą agresję na Irak USA zapisały najczarniejszą kartę najnowszej historii. Wychodząca w Damaszku gazeta „Syria Times” stwierdza dobitnie, że imperialista George Bush, lekceważąc logikę i rozsądek, wypuścił z butelki dżina wojny. Amerykanom chodzi o zdobycie kontroli nad polami roponośnymi i o umożliwienie Izraelowi „wiecznej” okupacji ziem arabskich. Gazeta wyraża nadzieję, że plany prezydenta USA pokrzyżuje coraz potężniejszy światowy ruch antywojenny. Libański „Daily Star” podkreśla, że interwencja USA w Iraku doprowadzi do największych zmian politycznych na Bliskim Wschodzie od czasu upadku imperium otomańskiego po I wojnie światowej. Impuls do zmian przychodzi jednak z zewnątrz, Arabowie pozostają bierni. Nie wolno obciążać za to odpowiedzialnością wyłącznie Amerykanów, syjonistów
Tagi:
Marek Karolkiewicz