Nie spodziewajmy się, że Amerykanie zainwestują w Polsce ponad 6 miliardów dolarów bez możliwości szybkiego odzyskania tych pieniędzy Rozmowa z prof. Michałem Kleiberem, ministrem nauki, przewodniczącym Komitetu Offsetowego – Wiążemy ogromne nadzieje z inwestycjami mającymi towarzyszyć kontraktowi na samolot F-16. Padają już bardzo konkretne liczby, mówiące, co będziemy produkować i sprzedawać, ile tysięcy ludzi znajdzie pracę… – Istotnie, czekają nas duże inwestycje, szereg zakładów unowocześni i zwiększy produkcję, powstaną nowe miejsca pracy w wielu regionach Polski. Nie odważyłbym się jednak podawać jakichkolwiek wielkości. Jeszcze za wcześnie na tak dokładne ustalenia, a żadne podawane obecnie szczegóły nie są wiarygodne. – Na czym właściwie polega offset? – Zgodnie z polskim prawem, offset (czyli umowa kompensacyjna) polega na tym, że firmy, które w wyniku wygranych przetargów mają nam sprzedać uzbrojenie i sprzęt wojskowy, muszą dokonać w Polsce inwestycji o co najmniej takiej samej wartości. Oferty offsetowe były ważnym kryterium przetargu na samolot wielozadaniowy. Lockheed Martin zwyciężył także dzięki nim. Gdyby wysokość deklarowanych inwestycji była mniejsza, Amerykanie nie wygraliby przetargu. Mówię to, aby podkreślić, że jeśli chodzi o wysokość offsetu, ze strony polskiej nie ma jakichkolwiek możliwości ustępstw. – A jaka jest zawartość merytoryczna amerykańskich propozycji? – Pod względem merytorycznym projekty przedstawione nam przez stronę amerykańską są niedoskonałe. Amerykanie mieli niepełne rozeznanie co do naszych potrzeb i możliwości – mimo że różnymi sposobami przekazywaliśmy im sugestie, jakimi inwestycjami jesteśmy zainteresowani. Jednak formalnie rzecz biorąc, strona amerykańska nie była zobowiązana do konsultowania z nami swojej oferty. Powiem tak – jeśli chodzi o wysokość sumy, na pewno nie zejdziemy z nią poniżej kwoty, która zadecydowała o zwycięstwie Lockheeda. Natomiast co do meritum, to gdy zaczęliśmy przyglądać się propozycjom amerykańskim, zauważyliśmy, że nie są one satysfakcjonujące. – Dlaczego nie przyjrzeliśmy się im jak należy jeszcze przed wybraniem zwycięzcy? – Bo wtedy komisja zwracała uwagę głównie na to, jak wygląda konstrukcja finansowa offsetu. Nie było czasu na ocenę zawartości merytorycznej. Mieliśmy przecież trzech kandydatów, przedstawili oni całe skrzynie dokumentów – a pod kątem finansowym offset jest bardzo trudnym przedsięwzięciem. Poszczególne projekty mają swoją wartość sugerowaną przez oferenta, ale jednocześnie istnieje system mnożników stworzonych po to, by promować rozwiązania bardziej dla nas interesujące. Rzeczywistą wartość zobowiązań offsetowych można zwiększyć nawet pięciokrotnie (lub obniżyć, stosując mnożnik mniejszy od 1). Przedstawiciele Lockheeda wykorzystali mnożniki w sposób, który wymagał naszej korekty. Za wysoko ocenili offsetową wartość swych projektów. Komisja z reguły przyznawała im znacznie niższe wyceny – niekiedy stosując nawet mnożnik mniejszy niż 1 – i w ten sposób zredukowała wartość amerykańskiego offsetu z 9,8 do 6,028 mld dol. Od tej dolnej granicy nie odstąpimy nawet o cent. Mówimy natomiast: 6 mld dol. to absolutne minimum, ale skoro wyceniliście swą ofertę na 9,8 mld dol., to prosimy o jej podniesienie powyżej tych 6 mld, na przykład do 7,5 mld dol. – Jak wygląda harmonogram prac związanych z kontraktem? – Do końca lutego jest czas na podpisanie umowy głównej na samolot F-16. MON cały czas negocjuje ze stroną amerykańską, szczegółowe uzgodnienia są już daleko za półmetkiem. Po uzgodnieniu wszystkich aspektów kontraktu samolotowego przedstawiciele rządów USA i Polski podpiszą umowę warunkową, która wejdzie w życie, jeśli w ciągu 60 dni od jej zawarcia podpisana zostanie umowa offsetowa. Mamy więc prawie trzy miesiące na te negocjacje. Umowę podpisze – i odpowiada za nią – minister gospodarki, pracy i spraw społecznych, podejmując decyzję na podstawie opinii Komitetu Offsetowego. Bezpośrednie rozmowy ze stroną amerykańską prowadzi zaś zespół negocjacyjny kierowany przez ministra Jacka Piechotę. – Kto występuje po stronie amerykańskiej? – Lockheed Martin zajmuje się tylko niektórymi dziedzinami, więc dla celów inwestycji offsetowych utworzył konsorcjum firm, z którymi współpracuje – grupę przemysłową Lockheeda, w skład której wchodzi szereg potężnych koncernów, np. General Electric czy Pratt&Whitney. W Warszawie przebywa amerykański zespół negocjacyjny, a jego szefem jest dyrektor działu offsetowego całej firmy LM. Świadczy to o wadze, jaką Lockheed Martin
Tagi:
Andrzej Dryszel