Andrzej Grabarczyk – czuję, że myślę…

Andrzej Grabarczyk – czuję, że myślę…

CHARAKTER (Z) PISMA To postać paradoksalna: traci mnóstwo energii na nakreślenie łączników, ozdobników, pętlic, udziwnień, których można byłoby sobie oszczędzić (co znaczy, że jest pretensjonalny) – z drugiej strony, pochylając literki w prawo, ujawnia swoją uczuciowość. Namiętności można zmierzyć, patrząc na to, w jakim stopniu człowiek pochyla pisane przez siebie literki. To pewnik, że osoba tak pisząca „myśli” za pomocą uczuć, rozumowanie zastępując odczuwaniem. Duże odstępy między wyrazami oraz precyzyjnie postawione kropki nad „i” – to znak, że pan Grabarczyk z trudem nawiązuje znajomości. Wie, że musi, ale niechętnie to robi. Pismo wąskie i wysokie – ściśnięte jakby – ujawnia lękliwość, strachliwość, nadmiar obaw oraz nadostrożność. Jednak skłonność do pisania „m” i „n” odwrotnie, w formie girland (tak, że przypominają „u”), stanowi sygnał, iż naprawdę potrzebuje on kontaktów z bliźnimi. Girlanda zawsze oznacza próbę otwierania się na świat. „G” w nazwisku prezentuje się jednak niesamowicie: rozpoczyna się czymś w rodzaju „ślimaka”, zaś kończy długą „strzałą” – znacznie przesadzoną w swoich rozmiarach, okraszoną ostrym haczykiem. To cecha złożona: świadczy o pretensjonalizmie, uporze, sile woli, zaczepności w konfliktach, fantazji iście ułańskiej oraz skłonności umysłu do ulegania egzaltacjom. Pismo przecież nie kłamie… Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 11/2003, 2003

Kategorie: Sylwetki
Tagi: Jerzy Danton