Dwie generacje Polaków mimo wielu przeciwności wydźwignęły nasz kraj z ruin i zacofania na poziom cywilizacji europejskiej W dniach świętowania zwycięstwa nad komunizmem, dyktaturą i tyranią PRL-u, gdy w wyścigu fałszu i głupoty ta ostatnia zdaje się wygrywać, postanowiłem przedstawić mój punkt widzenia w obronie 30 lat przepracowanych w opluwanym i wyszydzanym kraju. Nie zamierzam polemizować z dobrze opłacanym gronem szyderców, nie będę wskazywał kłamstw w ich wywodach. Jako jeden z milionów wykształconych w kraju nad Wisłą i pracujących z oddaniem i poświęceniem na rzecz jego mieszkańców (jestem nauczycielem akademickim) chciałbym choć w taki sposób pokłonić się wszystkim, którzy razem ze mną trudzili się na rzecz naszej ojczyzny. Odbudowa i budowa Polska w roku 1945 była w opłakanym stanie. Tak samo jak nasze społeczeństwo. Z 36 mln w 1938 r. zostało nas ok. 24 mln. Stolica w gruzach, w gruzach Wrocław i Gdańsk. Niewielki przemysł prawie zniszczony, podobnie transport. Ogromna liczba sierot i inwalidów, inteligencja – nieliczna w 1938 r. – wymordowana lub rozproszona po świecie (uniwersytety w okresie niemieckiej okupacji nie pracowały). To prawda, byliśmy zwycięzcami, nasze flagi powiewały w Berlinie i na Monte Cassino, ale jeszcze jedno takie zwycięstwo, a mogliśmy zniknąć jako naród. Dobrze pamiętam te czasy – ubóstwo przemieszane z nędzą. W tym tragicznym stanie przeważająca część społeczeństwa zakasuje rękawy, podejmując trud odbudowy i budowy. Z wielką zaciętością i ofiarnością uruchamiany jest transport, natychmiast ruszają szkoły i uniwersytety. Odgruzowujemy stolicę i nosząc na plecach cegły, w osiem lat odbudowujemy warszawską Starówkę. Zagospodarowujemy Dolny Śląsk, ziemię szczecińską i Mazury. Ruszają prasa i radio, pełną parą pracują stare i nowe drukarnie, które drukują podręczniki i tanie książki. Likwidujemy analfabetyzm. Rodzą się dzieci, zapełniają sale szkolne, dzieci są dożywiane, szczepione i dostają tran. Zabliźniają się wojenne rany. Jeśli szukamy czasów, w których nasz naród wykazał wielką żywotność i niezwykłą wewnętrzną siłę, były to czasy wczesnego PRL-u. W naszej tysiącletniej historii niewiele było takich okresów. Nie wszyscy podjęli pracę. Niektórzy z naszych braci, jako „żołnierze wyklęci”, wraz z tymi, którzy z nimi walczyli, nadal zapełniali cmentarze ofiarami. Niech im dobry Bóg wybaczy! Za żelazną kurtyną Nadeszły czasy zimnej wojny. Ważnym elementem systemu geopolitycznego była konieczność utrzymywania i wyposażania dużej armii, na którą państwo musiało ponosić bardzo duże koszty. Byliśmy odcięci od nowych technologii, między nami a Zachodem zapadła żelazna kurtyna. Często kierowali nami ludzie sprawni w pracy ideologicznej, za to marni organizatorzy, popełniliśmy więc wiele błędów. Ale mimo trudności kraj się rozwijał, bo nasi ojcowie i my ofiarnie pracowaliśmy. Zbudowaliśmy od podstaw przemysł stoczniowy, Politechnika Gdańska uruchomiła wydział budowy okrętów, zakłady Cegielskiego wytwarzały silniki okrętowe. Budowaliśmy kolejne wielkie elektrownie i huty, fabryki samochodów i telewizorów, układów scalonych i komputerów. Jeden za drugim powstawały instytuty naukowe, uruchamialiśmy kolejne uniwersytety. Budowaliśmy najlepiej, jak potrafiliśmy, zdając sobie sprawę z dystansu do czołówki. Z kraju rolniczego staliśmy się krajem przemysłowym, z rozbudowanym systemem kształcenia i zapleczem naukowym. W 1945 r. 16 mln Polaków mieszkało na wsi, w miastach tylko 8 mln, w roku 1990 na wsi nadal mieszkało ok. 16 mln, ale w miastach już 22 mln. Dla 14 mln ludzi zbudowaliśmy miasta, dzielnice miejskie wraz z miejscami pracy. Skromne mieszkania, ale zaopatrzone w wodę, często gaz, z łazienkami. Te miasta miały szkoły, teatry i kościoły (tak!). To była ogromna praca, która podniosła nasze społeczeństwo na wyższy poziom cywilizacyjny (w nieporównanie większym stopniu niż osławione mistrzostwa Europy w piłce nożnej). Dwie generacje Polaków, mimo wielu przeciwności, wbrew fatalnemu układowi politycznemu, zimnej wojnie i żelaznej kurtynie, wydźwignęły nasz kraj z poziomu ruin i zacofania na poziom cywilizacji europejskiej. To ludziom pracy PRL-u należą się pomniki i ordery. Nam chwała! Okres PRL-u lokujemy między latami 1945 a 1989. Jednak rozwój następował tylko w pierwszych 35 latach. Oto w roku 1980 powstaje „Solidarność” i porywa społeczeństwo do czynu. Potem stan wojenny, lata działań podziemia. Wspaniałe lata 80., pełne czynów godnych zapamiętania
Tagi:
Andrzej Iwański