Antykorupcyjna żelazna pięść

Antykorupcyjna żelazna pięść

W Chinach zawsze dawano łapówki. Teraz władze chcą to znacznie ograniczyć Piętnaście i dziesięć lat więzienia plus konfiskata całego majątku to najnowsze wyroki w antykorupcyjnej kampanii, którą od ponad trzech lat prowadzą władze Chińskiej Republiki Ludowej. Ogłoszone przez sąd w Huangshi 8 sierpnia sentencje uderzyły w miejscowe – jak się to metaforycznie określa w Chinach – „tłuste karpie”, czyli prezesa i wiceprezesa wielkiej firmy produkującej t-shirty, Kangsai Group. Pierwszemu, Tong Shijanowi, udowodniono defraudację 15,8 mln juanów ,czyli prawie 2 mln dol. Więcej słów potępienia sędziowie znaleźli jednak dla faktu dawania przez Tonga i jego zastępcę, Zhanga Jiangpina, łapówek w wysokości co najmniej 370 tys. juanów urzędnikom i innym biznesmenom. Za korupcyjne praktyki grzywną w wysokości 500 tys. juanów została ukarana także sama firma Kangsai. „Korupcja to rak, który zżera kraj”, przypomniała agencja Xinhua. W Chinach takie słowa ciągle jeszcze przyjmowane są na dwa sposoby. Wielu ludzi drażni rozpowszechniony zwyczaj opłacania się urzędnikom i załatwiania znacznej części poważnych interesów „pod biurkiem”, ale z drugiej strony – powtarza się często w Pekinie – nie jest to w Państwie Środka wynalazek z ostatnich lat. Od niepamiętnych czasów urzędnicy cesarscy nadstawiali kieszenie, a ludzie skwapliwie wrzucali tam drobne i większe łapówki. Co jakiś czas – i w odległej przeszłości, i w czasach ChRL – władcy ogłaszali kolejne funfubai yuandong, antykorupcyjne kampanie, kiedy skala tego procederu zaczęła naruszać struktury państwa. A potem i tak wszystko wracało do normy. W minionych dekadach chińscy komuniści mieli podobne problemy. Zwalczał korupcję Mao Zedong, potem Deng Xiaoping, wreszcie Jiang Zemin, którego na szczycie chińskiej władzy zastąpił raptem kilka miesięcy temu Hu Jintao. Niskie zarobki urzędników, zwłaszcza na szczeblu lokalnym, i praktyka załatwiania spraw zamiast ich oceny według racjonalnych i równych dla wszystkich kryteriów zawsze w końcu wypływała na wierzch. Kilka lat temu jeden z zachodnich sinologów napisał nawet: „Korupcja jest immanentną częścią kultury Wschodu. I nic na to nie da się poradzić”. Politycy rządzący Chinami zapewne zdają sobie z tego sprawę. Ale wraz z reformami rynkowymi i rosnącymi różnicami w dochodach łapówkarstwo zaczęło w Państwie Środka przybierać kształty po prostu gigantyczne. Kilka lat temu wielkie emocje wzbudziła w Chinach oszałamiająca historia Lai Changxinga, biznesmena z miasta Xiamen. W ciągu krótkiego czasu, przekupując urzędników, stał się najbogatszym człowiekiem w Chinach. Jego specjalnością był przemyt – ropy naftowej, papierosów, samochodów, lekarstw, tekstyliów, elektroniki i Bóg wie czego jeszcze. Był to jednak przemyt szczególny, bo realizowany „w majestacie prawa”. Frachtowce i tankowce z należącą do Lai kontrabandą zawijały w biały dzień do portów prowincji Fujian, kontenery przekraczały granice celne ze wszystkimi niezbędnymi pieczątkami i atestami. Znaczna część urzędników w Xiamen, poczynając od szefa prowincji, Jia Quinlinga, żyła w zamian niczym cesarskie dzieci. W rezydencji biznesmena, nazywanej Czerwonym Domem, na parterze życie umilały im specjalnie dobierane prostytutki (każda musiała mieć maturę, umieć śpiewać, tańczyć i masować gości), na drugim piętrze w restauracji goście zajadali się langustami i specjałami przygotowywanymi przez mistrza kucharskiego z Hongkongu, wyżej były gabinety masażu i jacuzzi, a jeszcze wyżej gabinety karaoke i apartamenty. Obliczono, że Lai Changxing przerzucił towar na sumę 7 mld dol., a skarb państwa stracił na jego przemycie 4 mld dol. Kiedy w końcu afera wyszła na jaw, w serii procesów 15 polityków i ludzi Lai zostało skazanych na śmierć, a ponad 200 innych otrzymało wyroki kilkudziesięciu lat więzienia. Dla władz w Pekinie był to jeden z sygnałów alarmowych. Dlatego w 2000 r. ogłoszono trwającą do dzisiaj antykorupcyjną kampanię „Żelazna pięść”. W jej ramach skazano za korupcję już kilkadziesiąt, jeśli nie setki tysięcy ludzi. Wśród skazanych za korupcję znaleźli się także prominentni przedstawiciele najwyższych władz, np. burmistrz Pekinu, Chen Xitong, oraz wiceprzewodniczący chińskiego parlamentu, Cheng Kejle. Procesom towarzyszyły i towarzyszą inne działania mające powstrzymywać ludzi przed wchodzeniem w łapówkarskie układy. Z europejskiej perspektywy część może

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2003, 35/2003

Kategorie: Świat