Arab w polskiej klatce

Arab w polskiej klatce

Pięcioro dzieci straciło matkę. Od trzech lat czekają na decyzję sądu, czy mają ojca i gdzie jest ich dom – Ich ojciec jest podejrzany o zamordowanie żony. On jest Arabem – powiedziała wychowawczyni w podwarszawskim domu dziecka. Był rok 1999, przyjechałam porozmawiać w zupełnie innej sprawie, więc tylko przytuliłam dziewczynki, które z uśmiechem wysłuchiwały publicznie opowiadanych podejrzeń. Złapały cukierki i uciekły. Po raz drugi spotkałam je przed kilkoma dniami, w jednopokojowym, zgrzebnym, zagraconym mieszkanku w Piastowie koło Warszawy. Śledztwo w sprawie śmierci Fatemy Hashmat zostało umorzone, ale jej mąż, Mohamed Kamel Hashmat, nie może zabrać piątki dzieci i wyjechać do rodzinnego Egiptu, choć mają obywatelstwo tego kraju. Najpierw przez dwa lata dzieci siedziały w domu dziecka, oderwane od ojca, przerażone brakiem matki, odcięte od języka i religii, czekające na dobrą, katolicką rodzinę (tak chciała polska babcia), która je wychowa. Potem czwórkę oddano ojcu, który po dwóch zawałach, bez pracy, koczuje pod Warszawą. Żyje dzięki pomocy kilku osób i rodziny z Egiptu. Żyje, ale nie wie, ku czemu to życie zmierza, bo kolejny sąd ograniczył jego prawa rodzicielskie, a najstarsza córka, Zeinab, woli być w domu dziecka. Dziewczynka swoje wie, przecież nikt by jej tu nie trzymał, gdyby tatuś nie był złym człowiekiem. Babcia mówi do niej – Asiu i w ogóle jest lepiej, gdy zapomina o islamie. – Będę prosił Zeinab, żeby do nas wróciła – zapewnia Mohamed. – Na pewno jest jej teraz trudno, chce być akceptowana przez nowe środowisko, poza tym złożyła wiele nieprawdziwych oświadczeń o naszym życiu rodzinnym. Ale jest nadal moją ukochaną córką. Bo nad całą sprawą unosi się arabskość i islam. To one budzą niechęć i nienawiść nie tylko artykułowane tak szczerze, jak w wypowiedziach polskiej babci, Alfredy Redosz, która na sali sądowej nazywa zięcia karaluchem, małpą i łajzą niemytą. Jawna niechęć, ale bardziej subtelnie wyrażona, wyziera także z pism urzędowych trzymających Hashmata w klatce. Już prawie cztery lata. Dlatego adwokat Andrzej Lewandowski zakończył swą apelację prośbą, by rodzina mogła wyjechać do Egiptu, gdzie: “Nie będą traktowani jako obywatele drugiej kategorii z uwagi na pochodzenie, rasę i religię”. – Żałuję, że kiedykolwiek przyjechałem do Polski – mówi z żalem Mohamed. – Tu moje życie zostało zniszczone. Co to za los? Poznali się w Kairze. 30-letnia Jolanta Redosz, pracownica LOT-u, przyjechała na wycieczkę wraz z grupą znajomych. Zapytała go o drogę do innego hotelu, a on od razu zaofiarował pomoc w robieniu zakupów. Zachwycił się smukłą blondynką. Potem i ją, i jej znajomych zapraszał na obiady. I już była miłość. Szybka, jak to u pary 30-latków, która wreszcie chce mieć rodzinę. Jednak równie szybka była miłość Jolanty do islamu. W opinii znajomych jawi się teraz jako “osoba zafascynowana religią, którą przyjęła”. Bo Jolanta na dwa tygodnie przed ślubem staje się Fatemą. W akcie ślubnym zapisano: “Żona przedstawiła świadectwo przyjęcia przez nią wiary muzułmańskiej, wystawione przez Al. – Azhar, poświadczone przez Uniwersytet Egipski”. W rok później rodzi się pierwsza córka, Zeinab. Cztery dziewczynki – Zeinab, Shaime, Mariam, Zanzam rodzą się raz w Polsce, gdzie po przeniesieniu się polskiej babci do domu opieki społecznej, mieszkają Hashmatowie, raz w Egipcie. Każde dziecko ma własny paszport. Rodzice chcą podkreślić jego odrębność i przynależność do islamu, który jest nie tylko religią, ale i sposobem życia. Piąte dziecko, wymarzony syn Taha, rodzi się w mieszkanku w Piastowie. Tamtej nocy w październiku 1998 roku rodzina się rozpada. Za dwa miesiące umrze Fatema, dzieci trafią do domu dziecka, a Arab (już mało kto używa jego nazwiska) rozpocznie wyniszczającą walkę. Ale na razie jest rok 1990 i Piastów z osłupieniem ogląda dziwaczne obyczaje, czyli islam. Fatema wychodzi na spacer tylko z mężem, podąża za nim, twarz ma zawsze osłoniętą. Jedzą dziwnie, mówią dziwnie. Zniechęceni są niektórzy sąsiedzi i ewentualni pracodawcy Fatemy, która na rozmowy kwalifikacyjne przychodzi w kwefie. Znajoma wspomina: – Fatema zdawała sobie sprawę, że problemem jest jej wygląd. Mówiła jednak, że straciłaby do siebie szacunek, gdyby zmieniła strój. Wiele innych osób, choć

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 19/2001, 2001

Kategorie: Kraj