Arizona nie chce obcych

Arizona nie chce obcych

Pograniczny stan USA wprowadził drakońskie prawa przeciw nielegalnym imigrantom Rząd Meksyku ostrzegł obywateli przed podróżami do Arizony. Ten stan USA przyjął bowiem najostrzejsze w całym kraju prawo przeciwko nielegalnym imigrantom. Wywołało to gwałtowne protesty, oskarżenia o rasizm i groźby bojkotu. Prezydent Meksyku Felipe Calderon oświadczył, że nowe prawo jest dyskryminacyjne, a polityczne i handlowe związki jego kraju z Arizoną mogą poważnie ucierpieć z jego powodu. Prezydent Barack Obama w bezprecedensowy sposób skrytykował stanową ustawę, określając ją jako chybioną. Zapowiedział też zbadanie, czy jest zgodna z konstytucją. Wśród przyjezdnych z Meksyku, Gwatemali, Hondurasu i innych krajów Ameryki Łacińskiej, którzy przebywają w Arizonie nielegalnie, szerzy się strach. Jesus Aguilar, 52-letni meksykański robotnik pracujący na czarno na budowie, żali się: „Prawo nakłada kary na przedsiębiorców, którzy zatrudniają ludzi bez ważnych dokumentów, a więc teraz nikt nie będzie chciał nas nająć. Będziemy musieli stąd odejść do Nowego Meksyku albo do Utah. Arizona stała się po prostu zbyt rasistowska”. 34-letni Samuel Roldan z Gwatemali, który także nie ma zezwolenia na pracę w USA, zamierza wymienić swoje stare auto chevy suburban na nowe, wyglądające bardziej „praworządnie”. Suburban, oblepiony znaczkami reklamującymi hiszpańskojęzyczne radio, może bowiem wzbudzić podejrzenia policjantów i zachęcić ich do przeprowadzenia kontroli. Roldan ma żonę i trzy córeczki chodzące do szkoły w Phoenix. Na wszelki wypadek przygotował już walizki i kartony do przeprowadzki. Arizona jest pustynnym stanem graniczącym z Meksykiem. Uważana jest za bramę, przez którą nielegalni imigranci przedostają się do USA. Ocenia się, że w Stanach Zjednoczonych przebywa obecnie co najmniej 10,8 mln cudzoziemców niemających zezwolenia na pobyt i pracę. Według niektórych szacunków, jest ich nawet 20 mln. Nielegalni zatrudniają się przeważnie w sektorze agrarnym, budownictwie i gastronomii, podejmują ciężkie prace, których nie chcą obywatele Stanów Zjednoczonych. Zadowalają się skromnym wynagrodzeniem, dzięki nim funkcjonuje wielka szara strefa w gospodarce. Przedsiębiorcy zatrudniają takich tanich i wytrwałych robotników chętnie. W Arizonie populacja nielegalnych oceniana jest na 460 tys. Latynosi stanowią 30% ludności stanu, ale tylko 12% elektoratu (osoby niebędące obywatelami Stanów Zjednoczonych oczywiście nie mają praw wyborczych). Nastroje rdzennej ludności stanu wobec nielegalnych stawały się coraz bardziej nieprzyjazne. Twierdzono, że zabierają miejscowym pracę, a wydatki na oświatę i pomoc socjalną dla imigrantów i ich rodzin rujnują stanowy budżet. Na domiar złego w Meksyku szaleje wojna gangów narkotykowych, w której każdego roku giną tysiące ludzi. Jej skutki sięgają także terytorium Stanów Zjednoczonych. Mieszkańcy są przerażeni szalonymi pościgami drogowymi, które policja Arizony urządza za meksykańskimi bandytami. W ubiegłym miesiącu opinią publiczną stanu wstrząsnęła śmierć ranczera zamordowanego w pobliżu meksykańskiej granicy. Uważa się, że zginął w wyniku porachunków karteli narkotykowych. Zgromadzenie ustawodawcze w stanowej stolicy Phoenix przyjęło więc mocno restrykcyjną ustawę przeciwko nielegalnym imigrantom. Większość legalnych mieszkańców Arizony zdecydowanie ją popiera. 23 kwietnia ustawę podpisała gubernator Arizony, Jan Brewer z Partii Republikańskiej. Nowe prawo wejdzie w życie po 90 dniach, czyli pod koniec lipca lub na początku sierpnia. Przewiduje ono, że funkcjonariusze stanowi: policjanci, szeryfowie, strażnicy graniczni będą mogli kontrolować osoby, wobec których istnieje racjonalne podejrzenie, że przebywają w Arizonie bez zezwolenia. Do tej pory policjanci sprawdzali, czy dana osoba ma prawo pobytu w USA, przeważnie tylko wtedy, jeśli była ona zamieszana w jakieś przestępstwo. Ludzie bez takich dokumentów jak prawo pobytu czy zezwolenie na pracę mogą być aresztowani i skazywani na grzywnę w wysokości 2,5 tys. dol. i sześć miesięcy więzienia. To eskalacja sankcji prawa federalnego, które przewiduje dla nielegalnych imigrantów tylko deportację. Na bardzo wysokie grzywny skazywani mają być przedsiębiorcy zatrudniający na czarno. Drakońska ustawa wywołała oburzenie w środowiskach imigrantów, społecznościach latynoskich, wśród obrońców praw obywatelskich. 26 kwietnia w Phoenix odbyła się demonstracja, w której wzięły udział tysiące ludzi. Wznoszono hasła: „Powstrzymać tę niesprawiedliwość! Zatrzymać rasistowskie uprzedzenia!”. Manifestanci namalowali fasolową papką swastyki na oknach stanowego Kapitolu. Jeden z uczestników pochodu, Jose Acosta, oburzał się: „Co to znaczy:

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 18/2010, 2010

Kategorie: Świat