Katastrofa humanitarna po trzęsieniach ziemi daje syryjskiemu prezydentowi możliwość wzmocnienia pozycji politycznej Trzęsienie ziemi, które dotknęło Turcję i Syrię 6 lutego, ma dramatyczne konsekwencje dla tysięcy ludzi, którzy stracili bliskich i domy w tej tragedii. Turcja z racji choćby członkostwa w NATO ma dobre układy z Zachodem, dlatego otrzymuje liczne oferty pomocy humanitarnej. O wiele gorzej jest w Syrii, od niemal 12 lat pogrążonej w wojnie domowej. Konflikt jest w zasadzie zamrożony, siły biorące w nim udział okopały się na swoich pozycjach i nie dochodzi już do znaczących wymian terytorium. Północno-wschodnią część kraju kontrolują Syryjskie Siły Demokratyczne, których liderem jest kurdyjska Partia Unii Demokratycznej (PYD) i jej zbrojne ramię w postaci Powszechnych Jednostek Ochrony (YPG). Zasłynęły one bohaterską walką z Państwem Islamskim, toczoną przez bojowniczki w mundurach i kolorowych chustach na głowie. W zachodniej prowincji Idlib rządzi islamistyczny Hajat Tahrir asz-Szam, wyrosły z lokalnego odłamu Al-Kaidy. Na północy przygraniczny pas terenu został zajęty przez Turcję z pomocą Syryjskiej Armii Narodowej, frakcji złożonej z dezerterów z armii Asada i rebelianckich milicji wciąż sprzeciwiających się Damaszkowi. Nadal też aktywne jest Państwo Islamskie, choć nie kontroluje żadnego istotnego obszaru w regionie, koncentrując działania na Afryce, zwłaszcza Nigerii i Mozambiku. Najważniejszym graczem pozostaje jednak prezydent Baszar al-Asad, którego wojska panują nad ok. 70% Syrii. Asadowi udało się pokonać opozycję i umocnić swoją władzę w dużej mierze dzięki wsparciu Moskwy, która nie tylko dostarczała jego żołnierzom wyposażenie, ale także umieściła w Syrii własne jednostki, w tym nowoczesne baterie pocisków przeciwlotniczych. Przez sąsiadów natomiast Asad nadal jest izolowany. Państwa arabskie po rozpoczęciu wojny domowej w Syrii zerwały relacje z Damaszkiem i nierzadko zdecydowały się wesprzeć opozycję. Tyle że dzisiaj inne reżimy Bliskiego Wschodu zdają już sobie sprawę z tego, że Baszar al-Asad wojnę domową de facto wygrał i nigdzie z Damaszku się nie ruszy. Trzeba więc zmienić podejście do niego. Być może ostatnie trzęsienia ziemi okażą się katalizatorem procesu umacniania przez niego pozycji międzynarodowej. 20 lutego syryjski prezydent odbył podróż do Omanu, gdzie spotkał się z sułtanem Hajsamem ibn Tarikiem. Oman jest krajem wyjątkowym, jeśli chodzi o stosunki z Syrią, ponieważ Maskat nigdy nie zerwał relacji z Damaszkiem. To wręcz znak firmowy Omanu – od kiedy na tron w 1970 r. wstąpił sułtan Kabus ibn Sa’id, Maskat nie zerwał relacji z żadnym nowym państwem, starając się wykorzystać swoją pozycję do mediowania między rządami w regionie. Dziś prowadzi te starania wraz z Rosją i Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi, które stosunki z Damaszkiem wznowiły w 2018 r. To zresztą do Abu Zabi Baszar al-Asad pojechał w pierwszą po wybuchu wojny domowej podróż zagraniczną do kraju arabskiego. W marcu ub.r. syryjski prezydent spotkał się tam m.in. z księciem koronnym Muhammadem ibn Zajidem, który dwa miesiące później, po śmierci brata, został władcą emiratu i prezydentem kraju. Nie obyło się bez krytycznych komentarzy ze strony Waszyngtonu – Departament Stanu nazwał wizytę „rozczarowującą” i przestrzegł przed dalszą normalizacją stosunków z reżimem, który według słów Neda Price’a, rzecznika prasowego amerykańskiej dyplomacji, dopuścił się „straszliwych zbrodni na Syryjczykach”. Mimo to liczne kraje arabskie rozpoczęły pewne starania o zbliżenie, choćby robocze, z Damaszkiem. O potrzebie zakończenia izolacji Syrii otwartym tekstem mówił saudyjski minister spraw zagranicznych, książę Fajsal ibn Farhan as-Saud, podczas forum bezpieczeństwa w Monachium 18 lutego: „W świecie arabskim istnieje konsensus, że status quo nie działa i że musimy znaleźć jakieś inne podejście, które wciąż jest formułowane”. Saudowie nie wznowili w pełni relacji z Damaszkiem, lecz to oni są kluczem do uznania Asada na arabskiej scenie politycznej. Rijad ma pewne obawy wobec bliskich związków Syrii z libańskim Hezbollahem i z Iranem. Dlatego stawia warunek, że Damaszek będzie mógł wrócić do Ligi Państw Arabskich dopiero po zerwaniu tych stosunków. Dzisiaj Rijad dostarcza pomoc humanitarną do Syrii, a Baszar al-Asad opiera swoją dyplomację na prośbach o udzielenie pomocy jemu i obywatelom jego kraju. Zdaje się, że działa to również na Zachodzie, gdyż Waszyngton zdecydował się zawiesić