Atomowe gwiezdne wojny

Atomowe gwiezdne wojny

Podczas zimnej wojny USA i ZSRR zamierzały zdetonować bomby nuklearne na Księżycu W latach 50. XX w. USA i ZSRR planowały zdetonowanie bomby nuklearnej na Księżycu. Atomowy grzyb miał być dowodem przewagi w wyścigu kosmicznym i technologicznym, świadectwem wyższości sił zbrojnych i całego systemu politycznego. Amerykańscy wojskowi zamierzali też umieścić wśród księżycowych kraterów wyrzutnie rakiet z głowicami jądrowymi. „Najważniejszym celem planowanego wybuchu miał być show, ćwiczenie w public relations, które wynikało z naszego pragnienia prześcignięcia Związku Radzieckiego”, przyznał 85-letni amerykański fizyk Leonard Reiffel, którego zespół przygotował ten jeden z najbardziej makabrycznych projektów w historii badań kosmosu. 4 października 1957 r. Związek Radziecki niespodziewanie umieścił na orbicie pierwszego sztucznego satelitę Ziemi, Sputnik 1. W USA wywołało to prawdziwy szok sputnikowy. Był on tym większy, że próba wystrzelenia amerykańskiego satelity Vanguard TV3 przy użyciu rakiety nośnej Vanguard w grudniu tego roku zakończyła się fiaskiem. Miliony obywateli USA oglądały w telewizji nieudany start. Politycy i wojskowi w Waszyngtonie byli zaniepokojeni, bo w wielu krajach panowała opinia, że Związek Radziecki ma nad USA znaczną przewagę technologiczną i zbrojeniową, w III wojnie światowej może więc okazać się zwycięzcą. Generałowie Pentagonu postanowili zrealizować wiele koncepcji mających udowodnić wyższość USA także w przestrzeni kosmicznej. Jednym z nich był projekt A-119, przewidujący wybuch bomby atomowej na Księżycu. Obawiano się, że Sowieci dokonają tego pierwsi. 1 listopada 1957 r. dziennik „Pittsburgh Press”, powołujący się na informacje otrzymane od amerykańskiej Secret Service, ogłosił: „Nowa czerwona pogłoska: Zbombardują Księżyc”. Według gazety, Moskwa zamierzała 7 listopada, w 40. rocznicę rewolucji październikowej, zdetonować bombę wodorową na Księżycu. Potem „Pittsburgh Press” napisał, że władze radzieckie zrezygnowały z tego zamiaru, ponieważ zdały sobie sprawę, że jeśli rakieta z bombą nie trafi w księżycową tarczę, jak bumerang wróci na Ziemię. Dziwny projekt A-119 W USA już w lutym 1957 r. Edward Teller, zwany „ojcem bomby wodorowej”, zaproponował zdetonowanie na Księżycu kilku ładunków nuklearnych w celu zbadania skutków takich eksplozji w warunkach niskiej grawitacji. Realizowany na zlecenie Sił Powietrznych USA supertajny projekt A-119 rozpoczął się w maju 1958 r. w Armour Research Foundation (Fundacji Badań Zbrojeniowych). Fundacja związana z lotnictwem wojskowym jest obecnie częścią Institute of Technology stanu Illinois w Chicago. Fizyk Leonard Reiffel zorganizował 10-osobowy zespół specjalistów, który analizował kwestię widoczności eksplozji z Ziemi, następstw wybuchu dla powierzchni Księżyca oraz korzyści z projektu dla nauki. W skład zespołu weszli utalentowany astronom Gerard Kuiper oraz jego doktorant, późniejszy sławny astronom i popularyzator nauki Carl Sagan. Ten drugi miał obliczyć sposób rozprzestrzeniania się chmury pyłu na Księżycu. Sagan badał również, czy eksplozja atomowa pozwoli wykryć molekuły organiczne na Księżycu – wtedy jeszcze nie wykluczano, że na naturalnym satelicie Ziemi istnieje życie. Naukowcy doszli do wniosku, że wybuch najlepiej przeprowadzić podczas pełni na granicy ciemnej i jasnej strony Księżyca. Wtedy oświetlone promieniowaniem słonecznym pyły po potężnej eksplozji będą doskonale widoczne z Ziemi. Specjaliści uważali, że skoro na Księżycu nie ma atmosfery, chmury pyłu rozprzestrzenią się na wszystkie strony i raczej nie utworzy się charakterystyczny grzyb. Nie byli jednak tego pewni. Badacze zaproponowali użycie bomby wodorowej. Na to jednak nie zgodzili się wojskowi, wskazując, że nie mają rakiety, która przeniesie na odległość 385 tys. km bombę wodorową o wielkiej masie. Zdecydowano więc, że na Księżycu wyrwie krater mała bomba atomowa W25 o mocy 1,7 kilotony. Ładunek przetransportowany przez rakietę międzykontynentalną miał eksplodować po zderzeniu z powierzchnią Księżyca. Przewidywano, że projekt A-119 zostanie zrealizowany do końca 1959 r. Księżycowe wyrzutnie rakiet Reiffel, który potem został wicedyrektorem NASA, oraz jego współpracownicy sporządzili osiem tomów dokumentów. Jak wywodzili w pierwszym tomie, za detonacją na Księżycu przemawiają względy naukowe, militarne i polityczne. Eksplozja pozwoli m.in. ustalić, czy broń nuklearna może się okazać użyteczna w wojnie prowadzonej w kosmosie. W 2012 r. Reiffel opowiedział, że w kołach wojskowych zastanawiano się, czy Księżyc może zostać wykorzystany

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 01/2013, 2013

Kategorie: Historia