Wpisy od Ewa Andruszkiewicz
Zbrodnia bez kary
Przez dwa lata policja i prokuratura utrzymywały, że Jolanta Brzeska sama się spaliła. Gdy eksperci wykluczyli samobójstwo, śledztwo ma zostać umorzone Dopalające się zwłoki znalazł na skraju Lasu Kabackiego przypadkowy spacerowicz. Było mroźne popołudnie 1 marca 2011 r. Policja wraz z prokuraturą rozpoczęły poszukiwanie dowodów na samobójczą śmierć kobiety. Dochodzenie prowadzono w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci. Po dwóch latach Prokuratura Okręgowa w Warszawie ujawniła, że biegli z krakowskiego Instytutu Ekspertyz Sądowych im. Jana Sehna wykluczyli
Winni, ale niewinni
Sąd uznał, że obrona praw lokatorów to ważny interes społeczny – Warto było siedzieć na ławie oskarżonych, żeby usłyszeć uzasadnienie wyroku – mówił, wychodząc z sądu, Marek Jasiński, który rok temu został oskarżony przez policję o zorganizowanie nielegalnej manifestacji i zakłócanie porządku, a teraz uniewinniony. – Włóczymy się po sądach od lat, ale po raz pierwszy Temida pokazała nam ludzkie oblicze. Zostaliśmy uniewinnieni, bo sąd dostrzegł w naszym działaniu ważny interes społeczny. Brzeskiej nikt nie pomógł Nielegalna
Jedyny oskarżony
Po zabójstwie Jolanty Brzeskiej przed sąd trafił tylko człowiek, który brał udział w manifestacji po jej śmierci. 10 miesięcy po zabójstwie Jolanty Brzeskiej w stan oskarżenia postawiono tylko jednego człowieka – Marka Jasińskiego. Oboje, i zamordowana Jola, i Marek, dali się poznać jako działacze lokatorscy, walczący o prawa i godność ludzi, których w ramach reprywatyzacji oddaje się albo sprzedaje spekulantom. Dzisiaj już widać, że to walka na śmierć i życie. Wiadomość o zaginięciu Jolanty Brzeskiej zaczęła krążyć po Warszawie dopiero w czwartek wieczorem,
Niewygodna lokatorka
Jolanta Brzeska przez cztery lata była nękana przez nowego właściciela domu. Aż znaleziono ją spaloną w Lesie Kabackim Wysoki i niezawisły sąd, zobowiązany do wnikliwego zbadania każdej sprawy, potrzebował ośmiu posiedzeń i ponad dwóch lat, by stwierdzić, że Jolancie Brzeskiej należy się wprawdzie zwrot 1,2 tys. zł z 1445 i 11 gr., jakie nadpłaciła w formie zaliczek na poczet opłat za zużyte media w 2006 r., ale figę zobaczy. W majestacie prawa sąd zmusił ją dodatkowo do zwrotu kosztów instancji odwoławczej