Wpisy od Wojciech Kuczok

Powrót na stronę główną
Felietony Wojciech Kuczok

Tamte śniegi

Śnieg pada, aż żal siedzieć tyłem do okna, wszak tylko w locie można go upolować wzrokiem, na ziemi natychmiast topnieje. Już prawie marzec, a ja pierwszy prawdziwy śnieg warszawski tej zimy przyuważyłem. Może i popadał wcześniej, ale ukradkiem, za moimi plecami. Zanim się spostrzegłem, popadał w zapomnienie, a jeśli zostawiał ślady po sobie, to tak żałosne, pokątnie rozsiane po trawnikach, że żal było patrzeć. Wolałem udawać, że nie widzę, jak te nędzne namiastki męczą się na plusie, odwracałem wzrok od tego rozkisłego kompromisu między

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Felietony Wojciech Kuczok

Niepatriotyczne uniesienie

Jak głosi legenda, rycerze Łokietka, aby wykryć niemieckich buntowników, sprawdzali polskość mieszczan krakowskich, każąc im recytować rodzime łamańce: soczewica, koło miele młyn. Kto się w tych głoskach zaciął lub nie dość słowiańsko zaszeleścił, zostawał usieczon. Dziś testów na polskość, jako i definicji polskości, przybywa w zawrotnym tempie, a przestrogi w rodzaju: „Możesz nie lubić schabowego i kapusty, ale nie nazywaj siebie Polakiem”, zalewają nas w tysiącu wariantów. Marszałek Senatu pod presją prawicowych trolli publicznie

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Felietony Wojciech Kuczok

Męskość w technikolorze

Ojciec też miał dziurkę w brodzie – i ja mam, i mój pierworodny. Mówił, że to jest nasz „znak firmowy”, z którego powinienem być dumny, zapomnieć o kompleksach, a jeśli mi przyjdą do głowy – spojrzeć na zdjęcia najsłynniejszej dziurki w brodzie światowego kina, oblicze najbardziej męskiego z mężczyzn w Hollywood. Kiedy mój młody ojciec zachwycał się klasycznymi westernami z jego udziałem, Kirk Douglas już był podstarzały; kiedy tata w kwiecie wieku opowiadał mi jako dziecku filmy z jego udziałem, Douglas już

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Felietony Wojciech Kuczok

Wygnanie z zeszłego stulecia

Nie pamiętam autora ani tytułu, właściwie nie pamiętam nawet samej historii, tylko jej straszliwą puentę. To była jakaś miniatura, którą namierzyłem jako łakome fikcji pacholę – przeczytana raz, utkwiła na resztę życia. Ostatnio myślę o niej coraz częściej, wiem, że z czasem będę myślał obsesyjnie, aż w końcu upodobnię się do bohatera i okaże się, że to, co zdawało mi się przypowieścią, było przepowiednią. W wielopokoleniowym domu senior rodu nagle zastyga w bezruchu z ołówkiem nad kartką papieru i tak już

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Felietony Wojciech Kuczok

Zamalować wszystko

Mój pierwszy kontakt z cenzurą obyczajową dokonał się za sprawą cioteczki we wczesnych latach 80. Siostra ojca starała się czuwać nad moim życiem duchowym, a przynajmniej baczyć, by nie uległo ono przedwcześnie turbulencjom wynikłym z edukacji seksualnej. Jak wielu rówieśników byłem wiernym fanem miesięcznika „Fantastyka”, który, od pierwszego numeru począwszy, odważnie sobie poczynał w sferze ikonograficznej. Heroiny kosmiczne wabiły z okładek pisma w głębokim negliżu, o czym jednak dowiedziałem się z niejakim opóźnieniem, kiedy jeden

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Felietony Wojciech Kuczok

Do zobaczenia

Znajomy od czterech lat sprowadza swoje życzenia noworoczne do trzech słów: Majdan, wybory, Norymberga. W zasadzie podzielałbym te pragnienia, gdyby nie fakt, że z roku na rok stają się coraz bardziej pobożne. Jako bezbożnik i realista życzę więc sobie, żeby rok 2020 podtrzymał, a nawet przyśpieszył nieuniknione a pożyteczne trendy: jeszcze mniej powołań, jeszcze więcej księży Tymoteuszów. Niech w kruchcie będzie coraz ciaśniej, ergo w ojczyźnie jaśniej. Jak się w owczarni przerzedzi, kler nie będzie miał z czego doić, a wtedy

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Felietony Wojciech Kuczok

Mogą być skarpetki

Podobno węch starzeje się najwolniej. Wolne żarty, u mnie otępienie zmysłów idzie równym krokiem, a jeśli coś przed szereg wychodzi, to właśnie powonienie. Czas katolickich świąt grudniowych jest tego najlepszym dowodem – co najmniej od schyłku zeszłego milenium narzekam, że choinka nie pachnie jak dawniej świeżą żywicą, ani kompot z suszu, ani cały arsenał kuchennych aromatów. Zeświecczyłem się ostatecznie poprzez nos, no, może też wskutek efektu cieplarnianego. Bez mała przed ćwierćwieczem

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Felietony Wojciech Kuczok

Czuły zazdrośnik

Jeszcze podczas pracy nad „Księgami Jakubowymi” dopytywała mnie o jaskinie pod Częstochową, w których mogły być pochowane dzieci Franka. Zdawało się: żyje tą powieścią, jest w niej tak głęboko, że nawet kiedy nie pisze, chodzi z wykrywaczem frankianów. Jakubowym rentgenem natychmiast prześwietla każdego napotkanego znajomego, szukając niedostępnych w bibliotekach informacji, które mogłyby się przydać do powieści. Na mnie padło jako grotołaza; powiedziałem o dwóch pieczarach z jurajskich Podlesic, w których widziałem ludzkie kości, nawet nie wiem, czy z tego skorzystała –

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Felietony Wojciech Kuczok

Kultura i dziewictwo narodowe

Obejrzałem „Supernovą” Bartosza Kruhlika, najlepszy debiut tegorocznego festiwalu gdyńskiego, wiedziony nie tylko pochlebnymi recenzjami, ale nade wszystko szczególnym wyróżnieniem, które ten film spotkało jeszcze przed premierą. Przypomnę, że w lipcu komitet organizacyjny festiwalu zignorował cztery rekomendacje komisji selekcyjnej i postanowił nie przyjąć filmów, które uznano za artystycznie niegodne lub niepasujące do konkursu głównego. Zrobił się raban w środowisku, głównie za sprawą najgłośniej rozczarowanego Xawerego Żuławskiego, którego „Mowę ptaków” także odrzucono. Ostatecznie organizatorzy dla

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Felietony Wojciech Kuczok

Zabójcza miłość

Chciałabym zgłosić uporczywe nękanie. Nie jestem przewrażliwiona, znosiłam to przez wiele lat, ale ostatnio sytuacja wymknęła się spod kontroli. To już przestało być uciążliwe, a zaczęło być niebezpieczne. Owszem, od kiedy sięgam pamięcią, miałam powodzenie, przywykłam do rojnych adoratorów, mogłam w nich przebierać jak w ulęgałkach. Dżentelmeni czule wyznawali mi miłość, morowi chłopcy wypisywali oświadczyny na murach, zresztą płeć tu nie miała znaczenia, paniom też się podobam. Czasem mi to schlebiało, nie powiem, zwłaszcza kiedy było ze mną

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.