Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji – porządkuje eter czy też wprowadza bałagan? – Mam nadzieję, że wystarczy im honoru, by przyszli do mnie z rezygnacją – apeluje prezydent do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. – Nie mam sobie nic do zarzucenia. Będę pracował do końca – brzmi odpowiedź jednego z członków tego organu. – O swoim honorze będę sam decydował – dodaje drugi. Déja vu? Raczej koło, które zatoczyła historia. Apel wystosował w 1993 r. prezydent Lech Wałęsa, a swoich stanowisk bronili wówczas Marek Markiewicz i Maciej Iłowiecki. Teraz do rady o dymisję apeluje Aleksander Kwaśniewski, a sprzeciwia mu się większość członków tego ciała. W ostatnich tygodniach KRRiTV znowu jest atakowana ze wszystkich stron. Powodem do tego stało się zamieszanie wokół projektu nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji, a także sprawa Rywina i zeznania Juliusza Brauna, szefa rady, przed Komisją Śledczą. W efekcie KRRiTV ponownie dotknął kryzys stawiający pod znakiem zapytania jej działalność. Niektórzy politycy bez skrępowania sugerują, że powinna zostać zlikwidowana. Wątpliwości zaczął mieć nawet prezydent Aleksander Kwaśniewski, wcześniej broniący tego gremium przy okazji zatwierdzania corocznych sprawozdań KRRiTV. W rezultacie głowa państwa zaapelowała do członków rady, by wszyscy zrezygnowali z pełnienia swoich funkcji. Prezydenta posłuchali dwaj desygnowani przez niego członkowie KRRiTV: Danuta Waniek i Waldemar Dubaniowski. Pozostali nie przejęli się apelem i woleli nadal urzędować w swoich gabinetach. Jednocześnie pojawiły się pytania: co się stało z KRRiTV? Czy to ciało naprawdę posiada taką władzę, o jaką wszyscy je posądzają? – Ostatnie wydarzenia pokazały, co się dzieje, gdy ktoś nie pilnuje porządku: ujawniają się mechanizmy jak w aferze Rywina. Potrzebny jest organ, który te sprawy ogarnie i dlatego nie wolno rezygnować z istnienia rady – mówi Marek Markiewicz, były przewodniczący KRRiTV. Silne kompetencje Rada powstała w czasach, gdy polski rynek kierował się prawem dżungli. Roiło się na nim od pirackich stacji radiowych i telewizyjnych, brakowało prawa regulującego zasady ich funkcjonowania. Głównym zadaniem KRRiTV stało się więc uporządkowanie tego bałaganu: rozdanie koncesji, czuwanie nad wprowadzonymi przepisami. Słowem, miała pilnować ładu w eterze. Ustawa o radiofonii i telewizji wyposażyła radę w szerokie kompetencje. W jej myśl „Krajowa Rada stoi na straży wolności słowa w radiu i telewizji, samodzielności nadawców i interesów odbiorców oraz zapewnia otwarty i pluralistyczny charakter radiofonii i telewizji”. Rada jest odpowiedzialna (wspólnie z Radą Ministrów) za kształtowanie polityki państwa w tej dziedzinie. Może też monitorować emitowany przez nadawców program, zażądać od nich wyjaśnień lub nawet wezwać ich do zaniechania rozpowszechniania. W przypadku mediów publicznych zgody KRRiTV wymaga zmiana statutu spółki. Każdy nadawca jest zobowiązany do corocznego składania do rady sprawozdania finansowego, a transakcje przeprowadzane z udziałem zagranicznego inwestora wymagają zezwolenia przewodniczącego. Zaś szef KRRiTV może nałożyć na nadawcę karę. Rada przyznaje również koncesje, w których określa warunki prowadzenia działalności przez nadawców (m.in. precyzuje zasady i dopuszczalne limity emisji reklam). Z pozoru radzie nie pozostało już wiele pracy. Najważniejsze koncesje rozdano, eter jest podzielony. Obecnie monitoruje programy, decyduje, czy przedłużyć wygasającą koncesję, co wydaje się czystą formalnością. Tego gremium boją się jednak wszyscy nadawcy. Dlaczego? Rada przydziela zwolnione częstotliwości. Mianuje też rady nadzorcze medialnych spółek skarbu państwa: TVP i Polskiego Radia, a te z kolei powołują bezpośrednio czuwające nad działaniem rozgłośni zarządy. Wciąż decyduje też o kształcie nowych czy przedłużanych koncesji, w tym o zapisach dotyczących reklam. A to dla nadawców komercyjnych oznacza być albo nie być. – Wkrótce czeka nas ważny moment. Kończy się kadencja rad nadzorczych mediów publicznych, które dwa lata później powołają ich zarządy. W najbliższym czasie upływa też termin ważności koncesji Polsatu, a trochę później – TVN. Nie wiadomo, w jakim kształcie zostaną odnowione – tłumaczy Andrzej Zarębski, były członek KRRiTV. – Będzie również uruchomione naziemne nadawanie cyfrowe. Stawką są tzw. multipleksy, które w dużych miastach będą nadawać 12 kanałów. TVP