GUS: Polaków jest o 0,8 mln mniej, niż wyliczyło Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji Polaków można podzielić na GUS-Polaków i PESEL-Polaków. Tych pierwszych jest 38 mln 149 tys., tych drugich 38,9 mln. Różnica, ponad 800 tys. osób, to ponoć zmarli, których nie wykreślono z rejestru, a może również obywatele, którzy ostatnio wyjechali z Polski, a oficjalnie nadal w niej mieszkają. PESEL-Polacy to efekt częściowego pominięcia utraty ludności w wyniku emigracji w latach 1988-1992, bo ocenia się, że w kraju faktycznie mieszka co najmniej 1,2 mln osób mniej. Obecnie szacuje się (bez powoływania się na dokładne dane statystyczne), że z Polski wyjechało aż 2 mln osób. Dlaczego GUS lepiej udaje się odnotowywać zgony i migracje niż powołanemu do tego ministerstwu? Dokładnie nie wiemy, gdyż ani GUS, ani resort spraw wewnętrznych nie chciały nam przedstawić powodów bardzo dużej rozbieżności w liczbie mieszkańców Polski. A skoro nie wiemy, co się za tym kryje, chodzi pewnie o pieniądze. Więcej wydusimy od Europy? Taką wersję rozbieżności danych przedstawił dziennikarz polonijny z Sydney, podpisujący się pseudonimem Stary Wiarus, w magazynie publicystycznym „Kontrateksty”. Podejrzewa on nawet, że skoro MSWiA lub GUS rzeczywiście wprowadziły do wyników ostatniego spisu ludności z 2002 r. martwe dusze, to niewykluczone, że dodano również wzięte z sufitu oszacowania przyrostu populacji martwych dusz poza krajem w celu wyłudzenia nienależnych dotacji z funduszów strukturalnych (structural funds) lub funduszów programu spójności (cohesion funds), tutaj bowiem wysokość pomocy finansowej oblicza się w stosunku do liczby ludności. Powód rozbieżności danych albo zawyżania rejestru obywateli w Powszechnym Elektronicznym Systemie Ewidencji Ludności (PESEL) może mieć też podłoże polityczne, ponieważ na podstawie tego rejestru sporządza się spisy wyborców. Niby nieżyjący i tak nie zagłosuje, ale – po pierwsze – ktoś może się za niego podać, a po drugie – liczba uprawnionych do głosowania może mieć decydujące znaczenie podczas referendum i nawet przesądzić o jego nieważności, jeśli frekwencja nie przekracza 50% uprawnionych. Na portalu Gazeta.pl można przeczytać, że z blisko 30 mln Polaków uprawnionych do głosowania martwe dusze stanowią aż 2,67% wszystkich wyborców. Przed trzema laty do urn w referendum unijnym poszło 58,85% Polaków. Gdyby odliczyć obywateli nieżyjących, choć figurujących w spisie wyborców, frekwencja wyniosłaby ponad 60%! Można sobie jednak wyobrazić sytuację, że Państwowa Komisja Wyborcza podałaby wynik 48%. Przegralibyśmy wtedy nasze europejskie nadzieje. Sto lat i jeszcze jeden dzień W PESEL znajdują się ludzie, którzy nie żyją nawet od kilkunastu lat! – podało „Metro”. Do dziś oficjalnie figurują tam 3402 osoby (2603 kobiety oraz 799 mężczyzn), które ukończyły sto lat, gdy tymczasem z badań specjalistów wynika, że stulatków w Polsce jest tylko 1200. Skąd takie różnice? Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji, które prowadzi Centralny Rejestr Danych PESEL, nie potrafi odpowiedzieć na to pytanie. – Musimy to sprawdzić – stwierdził Tomasz Skłodowski, rzecznik prasowy MSWiA. Ciekawe, że na jednym z ostatnich posiedzeń Rady Statystyki jej uczestnicy zapoznali się z funkcjonowaniem PESEL oraz możliwościami szerszego wykorzystania systemu w statystyce ludności, a specjaliści z GUS zachwycali się możliwością wykorzystania rejestru PESEL na potrzeby statystyki i ścisłej współpracy statystyków obu instytucji. To raczej statystycy z PESEL powinni czerpać doświadczenia z pracy w GUS. Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint
Tagi:
Bronisław Tumiłowicz