Balcerowicz nie musi… dzielić

Balcerowicz nie musi… dzielić

Balcerowicz nie jest ulubieńcem opinii publicznej. Choć dla wielu jest symbolem sukcesu gospodarczego Polski i znakiem firmowym przemian po 1989 r., to dla równie wielu jest sprawcą ich nędznego losu, bezrobocia, poniżenia i braku perspektyw. Pora, by wreszcie popatrzeć na nasz kraj ich oczami. Zasługują na to. Ci ludzie są realną, ogromną i bolesną częścią Polski. I to do nich odwoływał się przez lata Lepper, a teraz skuteczniej od niego robi to Prawo i Sprawiedliwość. Dlaczego skuteczniej? I dlaczego nie robią tego inni? Wszystkie poprzednie rządy ignorowały istnienie tej grupy. Co nie przeszkadzało politykom wszystkich barw, w tym lewicy, w umizgiwaniu się do nich przed wyborami parlamentarnymi. Po wyborach zapominano o obietnicach i szturmowano salony. Lewica za taką politykę zapłaciła klęską wyborczą i na razie nie wyciągnęła z tego żadnych wniosków. Nie wiem, co by trzeba było zrobić, by politycy partii lewicowych zrozumieli, że bez programu i pomysłu na rozwiązanie problemów przede wszystkim tych ludzi nigdy nie będą lewicą. Już nie wystarczy wpisać słowo lewica do nazwy partii. Trzeba mieć ofertę i konkretne projekty działań albo na europejsko rozumianą lewicę przyjdzie jeszcze Polakom poczekać. I dalej będzie trwał polski paradoks. U nas tym, co wszędzie jest domeną lewicy, zajmują się partie prawicowe. Z tego punktu widzenia działania PiS, jakkolwiek by oceniać intencje jej lidera, będą miały także pozytywne skutki. Nie da się już bowiem dalej udawać, że ta część Polski, która ciągle popiera działania PiS, z definicji jest czymś gorszym. Że jest skazana na trwanie w marazmie, aż ktoś kiedyś wprowadzi mityczne rozwiązania systemowe. I że dalej będzie tak, że jedni będą ponosili koszty, a drudzy wezmą premię. Często tylko za to, że są bardziej cwani i bezwzględni. A każda próba upomnienia się o los paru milionów Polaków i włączenia ich na pełnoprawnych warunkach życia społecznego okrzyczana będzie populizmem. PiS zbiera teraz premię za to, że trafnie zareagowało na sprzeciw prowincji wobec arogancji nowych elit. Wszystkim krótkowzrocznym mądralom, którzy ciągle nie mogą tego dostrzec, dedykuję wyniki sondażu PBS dla „Gazety Wyborczej”. Większość badanych (40% do 30%) uważa, że to PiS ma rację w sporze z Balcerowiczem i prawnikami. Czy pazerny do przesady system bankowy i niewydolne sądownictwo latami nie pracowały na te oceny? Polskę trzeba zmieniać. Totalna obrona status quo nie ma sensu. Trzeba bronić demokracji, pluralizmu, rozdziału władz i niezależnych od rządu instytucji. Ale trzeba też zmieniać to, co zmurszałe i nieefektywne. Usuwając przyczyny socjalnej i ekonomicznej frustracji, najskuteczniej umocnimy demokrację.   Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 12/2006, 2006

Kategorie: Felietony, Jerzy Domański