Bandidos nie znają litości

Bandidos nie znają litości

W Niemczech znów wybuchła wojna gangów motocyklowych Rozbijają się ciężkimi harleyami po niemieckich szosach. Są uzbrojeni po zęby i nigdy nie pomagają policji. Kontrolują całe dzielnice. W RFN gangi motocyklowe znów wszczęły brutalną wojnę o podział rewirów. Stawką są wysokie zyski z handlu bronią, narkotykami i żywym towarem. Rockersi, jak w Niemczech nazywani są członkowie klubów motocyklowych, nie przypominają spragnionych wolności bohaterów słynnego filmu „Easy Rider”. Prowadzą domy publiczne, wymuszają haracze, wynajmują się jako „ochroniarze”, za pieniądze gotowi są skatować lub uprowadzić wskazaną osobę. W niektórych dzielnicach Berlina, Duisburga i innych miast te wytatuowane osiłki w skórzanych kurtkach są bramkarzami w nocnych lokalach i klubach. Wiadomo, że ten, kto kontroluje wejście, czerpie dochody ze wszystkich nielegalnych transakcji odbywających się w środku. Swe porachunki rockersi załatwiają brutalnie. Niekiedy toczą formalne bitwy, a zastraszona policja obawia się interweniować. Największe gangi motocyklowe to zwaśnieni Hells Angels (Aniołowie Piekieł) i Bandidos. Ci pierwsi ozdabiają kurtki wizerunkiem uskrzydlonej trupiej czaszki. Bandidos umieszczają na swych „skórach” meksykańskiego rozbójnika z pistoletem i w wielkim sombrero. Z tej przyczyny Aniołowie Piekieł nazywają rywali pogardliwie Tacos. Bandidos mówią natomiast o przeciwnikach szyderczo Anglers, czyli Wędkarze. Hasłem Bandidos jest „Expect no Mercy”, czyli „Nie oczekuj litości”. Podobno znaczek z tym sloganem ma prawo nosić tylko ten rocker, który zabił lub poważnie zranił Anioła Piekieł. W Berlinie grasuje około 80 Tacos i 350 Wędkarzy. Na początku bieżącego roku gangi podzieliły strefy wpływów w stolicy i zawarły kruchy rozejm. Przetrwał on jednak tylko kilka miesięcy. Berlińscy Bandyci przyjęli licznych nowych członków i przestali się bać Aniołów. Rozpoczęli brutalną ekspansję, przepędzając konkurentów z dyskotek i domów publicznych. Przewodniczący klubu motocyklowego Nomads, będącego sekcją stołecznych Hells Angels, trafił do szpitala pchnięty nożem w plecy. W odwecie Aniołowie zdemolowali brandenburski klub Chicanos, rockersów sprzymierzonych z Bandytami. Pod autem szefa Chicanos w Eberswalde podłożono ładunek wybuchowy. Na szczęście nie eksplodował, ale przed jego rozbrojeniem trzeba było ewakuować z okolicy 70 osób. Aniołowie sprowadzili posiłki – około 80 kamratów z Pomorza Przedniego-Meklemburgii. W pobliżu brandenburskiego Finowfurt doszło do karkołomnej potyczki na szosie z udziałem siedmiu aut. W końcu nastąpiła kolizja. Zanim przybyła policja, rockersi zbiegli. Został tylko zalany krwią Anioł Enrico K., bo mimo szczerych chęci nie mógł uciec. W jego nodze tkwiła siekiera, która prawie przecięła kość. Zapytany przez stróżów prawa, co się stało, pozujący na twardziela Enrico wychrypiał: „Miałem wypadek samochodowy”. Przeżył dzięki szybkiej pomocy lekarzy. Nie miał takiego szczęścia 33-letni Michael B., zamordowany 13 sierpnia w biały dzień na berlińskiej ulicy. Śmiertelne strzały padły z przejeżdżającego samochodu. Sprawcy nie znaleziono do dziś. Michael B. należał do motocyklowego klubu Brigade 81. Policja przypuszcza, że to oddział specjalny Aniołów Piekieł, którego głównym zadaniem jest brudna robota, czyli ciężkie pobicia, porwania i zabójstwa. Michael postanowił zostawić Aniołów i wstąpić do Bandidos. Znał jednak zbyt wiele tajemnic gangu, aby kamraci mogli mu na to pozwolić. Policja przypuszcza, że zwaśnieni berlińscy rockersi przygotowują się do decydującego starcia. Złagodzili kryteria przyjęć do swych „klubów”, rekrutują imigrantów i hooligans, czyli skłonnych do przemocy piłkarskich kiboli. Tworzą z nich pozostające w konspiracji, bez klubowych kurtek, grupy specjalne do mokrej roboty. Wielu nowych bojówkarzy nie ma prawa jazdy, o motocyklu nie wspominając. Pewien wysoki rangą funkcjonariusz stołecznej policji oświadczył: „Bandidos pozyskują wciąż nowych członków, zakładają kluby wspierające. W Berlinie i okolicznych miastach Aniołowie znaleźli się w defensywie”. Gangi motocyklowe wchodzą też w konszachty z neonazistami. Dzieje się tak zwłaszcza we wschodniej części Berlina i w Meklemburgii. W berlińskim okręgu Treptow-Köpenick policja wkroczyła do bunkra motocyklowego klubu Walhalla 92 i rozwiązała koncert brunatnego zespołu rockowego Preussenstolz (Duma Prus). Stróże prawa przeprowadzili liczne rewizje w lokalach rockersów, skonfiskowali noże, maczety, teleskopowe pałki. Czy jednak uda się uniknąć wielkiej wojny? Stołeczni Aniołowie Piekieł zamierzają sprowadzić „braci” z Dolnej Saksonii (w tym kraju związkowym nie ma Bandidos) i dzięki temu wsparciu odzyskać

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2009, 48/2009

Kategorie: Świat