Polski biznes wiele stracił, nie przykładając dostatecznej wagi do kontaktów z Rosją. Szukał partnerów na Zachodzie i utracił rosyjskie rynki Rozmowa z Giennadijem Sieliezniowem, przewodniczącym Dumy Państwowej Rosji – Przez ostatnie dni marca panowała w Warszawie prawdziwie zimowa pogoda. Pana wizyta zbiegła się z pierwszymi podmuchami wiosny. To oczywiście przypadek, ale czy przy okazji i nie symbol ocieplenia, jakie obserwujemy w stosunkach polsko-rosyjskich? – To porównanie wydaje mi się słuszne. Rzeczywiście odczułem w trakcie rozmów w Warszawie z posłami waszego parlamentu, z prezydentem, premierem, ministrem spraw zagranicznych sygnały ocieplenia w naszych kontaktach. Mam wrażenie, że Polska próbuje realizować nową politykę wobec Rosji. Nastawioną na szukanie porozumienia, odbudowę współpracy. Moim zdaniem, to właściwe podejście, bo np. biznes polski wiele stracił w ostatnich latach, nie przykładając dostatecznej wagi do kontaktów z Rosją. Szukał partnerów na Zachodzie i utracił rynki rosyjskie. Dzisiejszej nierównowadze w obrotach handlowych nie są przecież winni Rosjanie. – Jest szansa na zmianę ? – Potrzebna jest lepsza informacja, co może być korzystne dla was, kiedy zechcecie robić interesy w Rosji. Widzę w związku z tym potrzebę odbudowania ścisłych kontaktów z Rosyjską Izbą Przemysłowo-Handlową. Rynek mojego kraju jest ogromny i ciągle daleki od nasycenia. Wiele krajów to zrozumiało. Nasze obroty z Niemcami sięgają 40 miliardów marek rocznie. Polaków czeka tu długa droga. – Czy bardziej intensywny handel z Rosją, to wyłącznie funkcja ekonomii, czy także i polityki? – Na pewno nie chcielibyśmy, aby polepszaniu naszych stosunków przeszkadzały polityczne skandale, zdarzenia, które nie budują pozytywnego obrazu Polski. Bardzo trudny z takiego punktu widzenia był rok 2000, zwłaszcza jego pierwsza połowa. Myślę o sprawie wydalenia rosyjskich dyplomatów, o ataku na rosyjski konsulat w Poznaniu. Można powiedzieć, że odnotowaliśmy wtedy wyraźny chłód w naszych kontaktach. Ale teraz, jak sądzę, sytuacja zmienia się na lepsze. – Mówi pan o prowadzeniu przez Polskę nowej polityki wobec Rosji. W Polsce odnosimy raczej wrażenie, że zmienia się polityka Moskwy wobec Warszawy. Może obie strony dojrzały do bardziej racjonalnego dialogu pomiędzy sobą? – To prawda. Oficjalnie jednak, chcę to podkreślić, Rosja nigdy nie odwracała się od Polski. Zdarzały się natomiast napięcia w naszych kontaktach. Mówiłem już o sprawie rosyjskiego konsulatu, o wydalonych dyplomatach, ale zadrażnień było z naszego punktu widzenia więcej. Źle zabrzmiała dla nas rezolucja polskiego Senatu w sprawie Czeczenii, niezbyt podobało nam się popieranie ekstremistów czeczeńskich, którzy próbują wychowywać Rosję i dyktować nam, jak działać na Kaukazie. Zostawmy to jednak, bo mam nadzieję, że okres nieprzyjemnych incydentów mamy już za sobą. – Przyzna pan, że ważnym elementem polepszenia naszych stosunków jest jednak także decyzja Rosji o wyjściu naprzeciw polskim życzeniom. – Myślę, że takim wydarzeniem było otwarcie cmentarzy i pomników pomordowanych Polaków w Katyniu i Mied-noje. Zamknęliśmy kartę naszej wspólnej historii, która przez lata była po-wodem konfliktów, a także – dla niektórych – okazją do wywoływania całkowicie współczesnych napięć w naszych stosunkach. – Gorsze czasy w polsko-rosyjskich kontaktach powodowane były nie tylko przez bieżące incydenty i historyczne zaszłości. Rosja wyraźnie inaczej patrzy na Europę i np. sprawy bezpieczeństwa aniżeli Polacy. Za czasów prezydenta Borysa Jelcyna Rosja wydawała się także znacznie bardziej zajęta sobą i kłopotami z przywództwem na Kremlu. – W ostatnich latach mieliśmy dużo własnych problemów, zwłaszcza w ostatnim okresie rządów Borysa Nikołajewicza. Rosja odetchnęła wraz z odejściem Jelcyna, a ja nawet powiedziałem publicznie, że Borys Nikołajewicz zrobił Rosjanom wspaniały prezent noworoczny, kiedy ogłosił swoją rezygnację. Dziś Rosja buduje aktywnie pragmatyczną politykę wobec zagranicy, jest otwarta na wszystkie kraje, które chcą współpracować. Dlatego nie powinny budzić zdziwienia nie tylko wizyty Władimira Putina w głównych państwach zachodnich, ale także w takich państwach jak Wietnam czy Kuba. Wszędzie tam, gdzie są partnerzy gotowi działać na rzecz rozszerzenia współpracy, będziemy pozytywnie odpowiadać. W wypadku Wietnamu czy Kuby to także dowód, że Rosja nie odwraca się od byłych sojuszników z czasów Związku Radzieckiego, że jeśli jest po drugiej stronie dobra wola, my będziemy za współdziałaniem. – Przypadek Polski jest nieco inny.