Uziemieni w domach artyści robią to, co potrafią najlepiej – śpiewają Ośmiogodzinny koncert „One World: Together at Home” przejdzie do historii. I to paradoksalnie dzięki temu, z czym żaden szanujący się show muzyczny nie powinien się kojarzyć, czyli partyzanckim warunkom realizacji, brakowi profesjonalnego nagłośnienia, chałupniczej (dosłownie!) scenografii. Nie chodziło bowiem o walory artystyczne. Bezprecedensowe przedsięwzięcie online, w które zaangażowały się dziesiątki gwiazd, głównie pierwszej wielkości, nie miało na celu wyłącznie pomocy charytatywnej. Owszem, realne pieniądze dla służby zdrowia także się liczyły, ale inicjatywa pod auspicjami WHO i Global Citizen miała być symbolicznym okazaniem wsparcia i wdzięczności medykom na pierwszej linii frontu w walce z epidemią. Uziemieni w domach artyści robili to, co potrafią najlepiej – śpiewali. I dodawali otuchy sobie nawzajem oraz fanom przed monitorami pod każdą szerokością geograficzną. „Jestem taka szczęśliwa, że stanowimy jeden świat. Myślę o nich każdego dnia, modlę się za nich każdego dnia”, mówiła ambasadorka wydarzenia Lady Gaga o personelu medycznym. Paul McCartney przypominał, że jego matka była pielęgniarką. „Powiedzmy naszym liderom, że potrzebujemy ich w celu wzmocnienia systemów opieki zdrowotnej na całym świecie, aby taki kryzys nigdy się nie powtórzył”, apelował. Z kolei w jednym z występów Jimmy’ego Fallona i grupy The Roots pojawiły się filmiki z tańczącymi pracownikami służby zdrowia. To widowisko internetowe było najbardziej spektakularne, choć niejedyne podobne w dobie kryzysu. Wcześniej taką akcję, tyle że o zasięgu lokalnym, zorganizowała Fundacja TVN Nie Jesteś Sam. W ramach wydarzenia #koncertdlabohaterów ze swoich domów zaśpiewali Maryla Rodowicz, Beata Kozidrak czy Paweł Domagała. Fanom nie przeszkadzały problemy techniczne, fatalny dźwięk ani rozpikslowany obraz. Zebrano 4 mln zł na zakup sprzętu medycznego. Artyści występują w szczytnym celu także indywidualnie. Włoski tenor Andrea Bocelli zbierał na szpitale podczas wielkanocnego recitalu w pustej katedrze w Mediolanie. Koncertowi towarzyszyły zdjęcia z wyludnionych miast, od Wenecji po Nowy Jork. W Polsce w ramach akcji „Kwarantanna na na” Facebook nadaje na żywo cykliczne koncerty takich artystów jak Krzysztof Zalewski czy Mery Spolsky. Podczas występów trwa zbiórka datków na Szlachetną Paczkę. – Koncerty w domach artystów to sytuacja unikatowa. Kiedy cały świat się zatrzymał, a ludzie z dnia na dzień tracą pracę i środki do życia, to sposób na przetrwanie i oderwanie się od przykrej codzienności. Na pewno nie zastąpią imprez na żywo, ale w takim momencie jednoczą i dają siłę, bo niezależnie od statusu społecznego, wieku i miejsca wszyscy przeżywamy to samo. Z kolei dla artystów to doskonała droga dzielenia się muzyką w wersjach, które zapewne nigdy by nie powstały – zauważa piosenkarka Pola Rise. I faktycznie – do sieci sukcesywnie trafiają piosenki inspirowane wirusem albo izolacją. Uczciwie rzecz biorąc, większości nie da się słuchać, ale zdarzają się perełki, takie jak nowy utwór Florence and the Machine „Light of Love”, który powstał już podczas sesji do płyty „High as Hope”, jednak nie trafił na album. „Stwierdziłam, że miło byłoby podzielić się tą piosenką w czasach niepewności, a także okazać w ten sposób moją miłość, szacunek i podziw dla wszystkich pracujących na pierwszej linii frontu podczas kryzysu”, opowiadała Florence Welch prosto z domu w Londynie. Są też tacy, którzy nie tylko szukają pocieszenia w muzyce ulubionych wykonawców, ale i sami chwytają za mikrofon. W ostatnich tygodniach serwisy społecznościowe puchną od amatorskich nagrań. – Muzyka pomaga nam teraz wyrazić te najtrudniejsze, negatywne emocje. Lęk, strach, żal. Jesteśmy skoszarowani w domach, a frustracja narasta. Dlatego, jak pokazują badania ARC Rynek i Opinia, więcej teraz jemy, krzyczymy, pijemy. Jeżeli potrafimy sublimować emocje w procesie tworzenia, według koncepcji Freuda, znajdujemy dla nich jakiś wentyl. Każdy z nas może być teraz artystą, tak jak Paterson, tytułowy bohater głośnego filmu Jarmuscha. I nawet lepiej znaleźć ukojenie w muzyce niż w piciu, nadmiernym jedzeniu czy kłótniach z rodziną. Przeżywamy wiele trudnych emocji, a nikt nie nauczył nas ich nazywać, rozumieć ani wyrażać – tłumaczy psycholożka Martyna Harland. Pogląd ten podziela dziennikarz muzyczny