Jakie będą konsekwencje wyniku wyborów prezydenckich dla sceny politycznej w Polsce?
Jerzy Wierchowicz, przewodniczący klubu poselskiego Unii Wolności Pierwszy i najbardziej oczywisty wniosek to zakwestionowanie przywództwa Mariana Krzaklewskiego na prawicy. Dysponował on rozbudowanym aparatem i aktywem związkowym, który wspierał jego kampanię, a przegrał z kandydatem nie posiadającym takiego zaplecza. Nie oznacza to, że Andrzej Olechowski był tak bardzo silny, ale że Krzaklewski okazał się tak słaby. Wybory były po prostu wotum nieufności dla niego jako przywódcy prawicy. Drugi wniosek to petryfikacja, umocnienie i utwardzenie pozycji lewicy wraz z postkomunistami. Okazuje się, że można wygrać zdecydowanie i być prezydentem, mając przeszłość komunistyczną. Granie na antykomunizmie nie ma więc dziś żadnego znaczenia, to jest wręcz szkodliwe, choć antykomunizm dla Mariana Krzaklewskiego był poważnym argumentem. Olechowski wchodzi do gry i pokazuje, że bez partii można zdobyć zaufanie wielu milionów Polaków. To dobry sygnał dla młodej polskiej demokracji, bo pokazuje, że olbrzymie szanse są przed wszystkimi. Jak Unia się do tego odniesie, czy odczuje to jako zagrożenie, czy dobry sygnał? Wielu naszych ludzi głosowało na Olechowskiego i to musimy jakoś wykorzystać. Razem z Olechowskim, a nie przeciw niemu. Prof. Franciszek Ziejka, polonista, rektor Uniwersytetu Jagiellońskiego Nie jestem politykiem, by przewidywać, co się może wydarzyć. Sądzę jednak, że nastąpią zmiany związane z bardzo wyraźnym awansem Andrzeja Olechowskiego. Pojawi się zapewne próba modyfikowania obecnego układu politycznego w obrębie AWS, największej partii prawicowej. Pozycja Olechowskiego daje też dużo do myślenia członkom Unii Wolności. Prof. Stanisław Kwiatkowski, socjolog, założyciel Centrum Badania Opinii Społecznej Zmiany, zwłaszcza po stronie prawej, być muszą. To jest ewidentna klęska jej lidera, tak samo jak ewidentne jest zwycięstwo Olechowskiego, co będzie także miało daleko idące następstwa. Wokół Olechowskiego będą się organizować polscy konserwatyści i centroprawica. Sam Olechowski zdobył ogromne poparcie społeczne bez partyjnego zaplecza. To jest niebywałe i godne uznania, choć osiągnięte w dużej mierze za sprawą polskiego starego przysłowia: gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta. To naturalne w polskich realiach, że obie strony mogły stracić na bijatyce, ale Kwaśniewski podszedł do zaistniałej sytuacji ze spokojem i po załamaniu notowań odzyskał poparcie. Na swej kampanii i na incydencie kaliskim stracił natomiast Krzaklewski, a zyskał Olechowski. Dla Kalinowskiego sukcesem jest, że nie dał się Lepperowi. To będzie procentowało w wyborach parlamentarnych. Aleksander Hall, poseł AWS-SKL Sądzę, że scena prawicowa wchodzi w okres bardzo zasadniczych przekształceń. Istnieje kwestia dalszego przywództwa Mariana Krzaklewskiego w AWS, zwłaszcza dlatego, że olbrzymia cześć potencjalnych zwolenników centrum i prawicy odpłynęła od AWS i opowiedziała się za Olechowskim. Błędem byłoby jednak wyciąganie wniosku, że Polska wybrała lewą stronę sceny politycznej. Poza osobistą wygraną Aleksandra Kwaśniewskiego widoczne jest przesłanie, że prawica musi się zmienić. Wynik wyborczy już uruchomił ten proces. Krzysztof Wolicki, publicysta To jest ogromne zwycięstwo samego Kwaśniewskiego i równie wielka porażka całego obozu prawicowego, nie tylko Mariana Krzaklewskiego, ale AWS oraz nieszczęsnego ROP-u, który się z nim sprzymierzył. Przypuszczam, że AWS się rozleci, co już automatycznie oznacza, że Krzaklewski przestanie być przywódcą politycznym. To chyba koniec jego kariery. Głębszy temat związany jest z postacią Olechowskiego. Wyniki wskazują, że przynajmniej połowa elektoratu UW głosowała na niego. Czy powinien zdecydować się na własną partię, czy wejść w porozumienie z UW? Może cała formacja liberalna zatoczy duże koło i nastąpi powrót do dawnego KL-D, choć kierowanego przez dawnego agenta wywiadu. Ale nie należy również wykluczyć, że z Olechowskim jest jak z karierą Tymińskiego. Najwyraźniej potencjał polskiej sceny politycznej otwarty jest dla ludzi znikąd. Niewykluczone, że przy następnej okazji wyborczej znów pojawi się taki kandydat bez zaplecza. Jeżeli jednak po wyborach parlamentarnych SLD dojdzie do władzy i jedna opcja będzie rządzić krajem, będzie to czas najniebezpieczniejszego egzaminu politycznego dla tej formacji i prezydenta. Nastąpią też zmiany w życiu społecznym i kulturze politycznej. Cały atak z użyciem papieża żałośnie zawiódł, a biskupi odmawiając różaniec, powinni zrobić własny rachunek sumienia, gdyż zrobili największe głupstwo w polityce. Prof. Adam Bromke, politolog Będą konsekwencje porządkujące sytuację, bo jak ktoś powiedział, Polacy nie głosowali na przeszłość