Prawie każdego dnia do dr. Rudzińskiego dzwonią polskie pacjentki z prośbą o zabieg. Dziennie takich telefonów jest ponad 50 Powiatowy szpital publiczny w Forst dotknięty jest pandemią. Duża część personelu została zakażona koronawirusem. Z działalności wyłączone są wszystkie oddziały operacyjne poza ginekologią, gdzie m.in. zabiegi przerywania ciąży wykonuje dr n. med. Janusz Rudziński. Niedawno na posiedzeniu sztabu kryzysowego szpitala padła propozycja, by ginekologię również zamknąć, ale dr Rudziński wyjaśnił zebranym, że aborcji nie można przełożyć na terminy późniejsze, a lista pacjentek zapisanych na zabieg jest pełna. Forst leży tuż przy granicy z Polską, 70 km od Zielonej Góry. Dr Janusz Rudziński jest wprawdzie emerytem, ale nadal pracuje i na brak zajęcia nie narzeka. Prawie każdego dnia telefonują do niego polskie pacjentki z prośbą o zabieg. Dziennie takich telefonów ma ponad 50. Ta liczba nie zmienia się od lat, chociaż teraz z powodu pandemii zgłoszeń jest mniej niż poprzednio. Operuje raz w tygodniu, w piątki. W dniu, gdy rozmawiamy, na piątek zapisanych jest osiem kobiet, a telefon wciąż dzwoni. Już jako emeryt dr Rudziński podpisał umowę ze szpitalem w Forst, m.in. na wykonywanie zabiegów ginekologicznych. Szpital udostępnia mu blok operacyjny wraz z wyposażeniem. Pacjentki płacą za zabiegi w kasie szpitala, a nie np. bezpośrednio lekarzowi. Cena wynosi od 500 do 600 euro, zależnie od tego, w którym miesiącu ciąży jest pacjentka. Na zabiegi zgłaszają się zarówno Polki, jak i Niemki. Dr Rudziński przy aborcji stosuje tzw. metodę próżniową, czyli wprowadza do macicy specjalny, podciśnieniowy przyrząd, rureczkę podobną do długopisu, cieńszą lub grubszą zależnie od wysokości ciąży i w ciągu dwóch minut opróżnia zawartość macicy. Cały zabieg trwa kilka minut. Na sali operacyjnej pacjentka dostaje dwuminutową narkozę, po zabiegu zostaje w szpitalu na obserwacji trzy godziny, po czym wraca do domu. Aborcję przeprowadza wyłącznie do 12. tygodnia ciąży. Są kraje, np. Holandia, gdzie w trzech szpitalach można usunąć ciążę do 22. tygodnia, natomiast w pozostałych do 17. tygodnia. Ale dr Rudziński tak wysokich ciąż nie usuwa. Nastolatki, 50-latki, partnerki księży Na zabieg przyjeżdżają nastolatki, najczęściej z rodzicami, oraz kobiety dojrzałe do 50. roku życia. Wszystkie boją się nie tyle zabiegu, ile możliwości, że ich tajemnicę pozna środowisko, z którego się wywodzą. Najwięcej pacjentek pochodzi z południowo-wschodniej Polski. – Panie doktorze, czy na parkingu przed szpitalem jest monitoring? – pytała 50-latka. – Bo gdyby o wizycie dowiedział się nasz ksiądz proboszcz… – Boi się pani proboszcza, a nie Pana Boga? – zapytał doktor. – Pan Bóg jest miłosierny, proboszcz nie – usłyszał w odpowiedzi. Wśród pacjentek zdarzają się partnerki księży, którzy też z nimi przyjeżdżają. – Musi mnie pan zrozumieć – prosił młody ksiądz. – Gdyby dziecko się urodziło, nie miałbym przyszłości w kapłaństwie. Dr Janusz Rudziński podkreśla, że nie ma wyrzutów sumienia z powodu wykonywania zabiegów. Proszą o nie zarówno pacjentki, jak i polskie organizacje kobiece. Zresztą w Niemczech ginekolodzy zatrudnieni w szpitalach publicznych mają obowiązek wykonywania aborcji. W minionych latach w Berlinie Niemki usuwały 10 tys. ciąż rocznie, natomiast w całych Niemczech 100 tys. Żeby poddać się aborcji w Niemczech, pacjentka musi spełnić następujące warunki: dostać orzeczenie lekarskie, które potwierdza, że ciąża zagraża życiu matki lub płód jest ciężko uszkodzony – oraz gdy ciąża jest wynikiem gwałtu. W innym przypadku usunięcie ciąży także jest możliwe, ale dopiero po rozmowie z psychologiem albo przeszkolonym pracownikiem socjalnym z poradni rodzinnej. Po takiej rozmowie pacjentka ma trzy dni do namysłu i dopiero po tym czasie, z zaświadczeniem o przebytej rozmowie w ręku, może się zgłosić na zabieg. Dr Rudziński przeprowadza Polkom ponad 1000 zabiegów rocznie i mówi, że jest to niewielka część z tego, czego dokonuje się w Polsce lub w krajach ościennych, m.in. na Słowacji, w Czechach, w Austrii, a przede wszystkim w Holandii. Turystyka aborcyjna rozwija się i nadal będzie się rozwijać. W ostatnim czasie rozwija się w Polsce inne zjawisko – moda na przeprowadzanie sterylizacji u młodych kobiet. Na taki zabieg zgłasza się coraz więcej kandydatek, a mają od 20 do 30 lat. Są to nie tylko kobiety, które mają już jedno lub