Rządząca we Włoszech prawica nie ruszy do ataku na aborcję Nadzieje włoskich przeciwników legalnej aborcji na to, że zwycięska prawica będzie próbowała obalić ustawę z 1978 r. legalizującą przerywanie ciąży, okazały się mało realne. Rząd koalicji Dom Wolności nie kwapi się z inicjatywami zmierzającymi do zmiany. Nie podjął wezwania Kościoła w tej sprawie. Niektórzy ideolodzy ruchu antyaborcyjnego sugerują, że to interesy potężnego przemysłu farmaceutycznego mającego swych rzeczników wśród ministrów premiera Silvia Berlusconiego przesądziły o tym, iż jego gabinet bez entuzjazmu odniósł się do powyborczych apeli Kościoła katolickiego o rewizję ustawy legalizującej aborcję, a teraz zdaje się zapalać zielone światło dla najnowszych farmakologicznych metod usuwania ciąży. Delegalizacja „nierealna” Aktywiści ruchu antyaborcyjnego we Włoszech domagają się nie tylko zakazu przerywania ciąży metodami chirurgicznymi, lecz są także przeciwko planom legalizacji pigułki aborcyjnej. Jednak przyczyny, dla których nawet katoliccy działacze rządzącej obecnie prawicowej koalicji nie chcą podejmować działań przeciwko ustawie zezwalającej na aborcję, są znacznie prostsze. Rocco Buttiglione, przywódca postchadeckiego ugrupowania CDU, powiedział, że spełnienie postulatu Watykanu i włoskich biskupów jest obecnie nierealne. Uważa on, że znaczna część deputowanych z partii Berlusconiego Forza Italia (FI) głosowałaby w obronie obecnej ustawy. „Przy dzisiejszym sposobie myślenia Włochów nie mamy dość sił, aby znieść ustawę aborcyjną”, przyznał Buttiglione wywodzący się z ruchu Comunione e Liberazione, którego duchowym przywódcą jest Jan Paweł II. Buttiglione jako wytrawny polityk, który przetrwał rozpad włoskiej chadecji, ma w pamięci rok 1981, kiedy na prośbę Kościoła zorganizowano referendum mające na celu anulowanie ustawy zezwalającej na przerywanie ciąży pod kontrolą służby zdrowia. Za utrzymaniem prawa kobiet do aborcji opowiedziało się 68% głosujących. Nie tylko Buttiglione i premier Berlusconi nie chcą nowego referendum. Również przedstawiciele skrajnej prawicy w rządzie, politycy Sojuszu Narodowego, nie mają ochoty kwestionować ustawy aborcyjnej. „Są we Włoszech inne priorytety”, powiedziała deputowana Alessandra Mussolini, wnuczka Benita Mussoliniego. Koniec sporu o skrobanki? Argumentem przeciwko zmianom w prawie do aborcji okazała się oficjalna statystyka. Podczas gdy przed 1978 r. liczba nielegalnych zabiegów przerywania ciąży we Włoszech dochodziła do ćwierć miliona rocznie, po 20 latach jej działania zmniejszyła się prawie o połowę, do 138 tys. rocznie. Być może w ciągu najbliższych 5-10 lat cały spór religijny i ideologiczny o zabiegi przerywania ciąży stanie się anachronizmem lub przeniesie się na nieco inną płaszczyznę. Zdaniem ordynatora oddziału ginekologicznego szpitala św. Anny w Turynie, doktora Silvia Vialego, prawdziwy przełom nastąpi we Włoszech dopiero po szerokim wprowadzeniu pigułki wczesnoporonnej Ru 486, stosowanej już powszechnie w Stanach Zjednoczonych i wielu innych krajach. Po długich staraniach włoskiego stowarzyszenia ginekologów centroprawicowy samorząd regionalny Piemontu, w którym układ sił jest podobny jak w rządzie Berlusconiego, wydał w tych dniach zgodę, aby szpital św. Anny jako pierwszy w Italii rozpoczął w ramach eksperymentu stosowanie Ru 486. Pigułka w krajach, w których była stosowana, okazała się skuteczna w 98%. We Francji, Szwecji i Wielkiej Brytanii uznano jej szerokie stosowanie za główny czynnik zmniejszenia liczby zabiegów aborcyjnych. Lekarze turyńscy postanowili eksperymentować, opierając się na praktyce szpitali francuskich, które używają Ru 486 do 49. dnia ciąży. Kobieta po zażyciu bez hospitalizacji trzech dawek tego środka w trzydniowych odstępach wraca do szpitala jedynie na kontrolę. Dotąd we Włoszech obowiązywał całkowity zakaz sprzedaży Ru 486. W październiku br. do powszechnej sprzedaży dopuszczono jedynie „pigułkę dzień po”, działającą zanim nastąpi zapłodnienie jaja przez plemnik – nie jest ona zatem „aborcją”, lecz jeszcze jednym środkiem antykoncepcyjnym. Podczas gdy przeciw „pigułce dzień po” nie było specjalnych protestów, Kościół włoski nie zamierza ustąpić w sprawie Ru 486 – pokazał to po decyzji samorządu regionalnego Piemontu, wyrażając głębokie zaniepokojenie z powodu „zielonego światła” dla nowej pigułki. Francesco D’Agostino, wiceprzewodniczący Krajowego Komitetu Bioetyki, replikuje: „Nie widzę przeszkód natury bioetycznej; jeśli lekarz wyda kobiecie zgodę na przerwanie ciąży, może również zasugerować zamiast metody chirurgicznej metodę farmakologiczną. Niebezpieczeństwo tkwi jedynie w tym, aby Ru 486 nie stworzyła nowej sytuacji, w której kandydatki
Tagi:
Iwo Wilkanin