Popularność „Tatuażysty z Auschwitz” sprawiła, że obóz w tytule stał się kluczem do komercyjnego sukcesu Rzutem na taśmę wydano w tym roku „Położną z Auschwitz”, a zaraz też „Bibliotekarkę z Auschwitz”, w ostatnim zaś czasie „Tajemnicę z Auschwitz”, „Sekret Elizy. Auschwitz. Płatna miłość”, „Anioła z Auschwitz” i „Kołysankę z Auschwitz”. Kilka dni temu do księgarń trafiła także kontynuacja „Tatuażysty z Auschwitz”, czyli „Podróż Cilki”. Machina ruszyła – historyzujące powieści z obozem zagłady stały się gwarancją zysku, bez względu na ich wartość merytoryczną, językową, ale również bez względu na delikatność samego tematu. Autentyczność „Tatuażysty z Auschwitz”, którego autorka Heather Morris opisuje jako opartego „na w pełni prawdziwej historii”, zakwestionowało Centrum Badań Muzeum Auschwitz. Powieść przedstawia losy więźnia Lale Sokołowa, który zajmował się tatuowaniem innych osadzonych. W listopadowym numerze magazynu „Memoria” Wanda Witek-Malicka z Centrum Badań wylicza błędy w opowieści o Sokołowie. Nie zgadza się numer obozowy, jaki według autorki nosiła Gita Furman, żona Sokołowa. Trasa transportu miała być wzięta ze współczesnej wyszukiwarki połączeń kolejowych. Błędnie miał być podany numer bloku więźnia. Jednak największą wątpliwość budzi opisana w książce relacja seksualna pomiędzy kierownikiem obozu, SS-Obersturmführerem Johannem Schwarzhuberem, a żydowską więźniarką Cilką. Wanda Witek-Malicka pisze wprost, że „możliwość utrzymania tak długiego związku nie istniała”. Taka relacja to „zhańbienie rasy” przez esesmana i związana z tym surowa kara. W opinii badaczki „wojenna rzeczywistość, a zwłaszcza historyczny i społeczno-psychologiczny kontekst obozu koncentracyjnego został w książce odrealniony i spoetyzowany”. Powieść jak wiele innych Nie tylko historykom frywolna narracja Heather Morris nie przypadła do gustu. „Podróż Cilki” skrytykował George Kovach, pasierb Cilki. W liście do amerykańskiego wydawcy zarzucił autorce, że kreśli niesprawiedliwy i nieprawdziwy portret kobiety. Za najbardziej oburzające uznał przedstawienie Cilki jako kochanki, a także sugestię, że wykradała leki ze szpitala. Sprawę komentował też brytyjski „Guardian”. „Chciałbym, by wydawcy przyznali, że ta książka to w 99% fikcja, i przeprosili za potraktowanie mojej macochy”, tłumaczył gazecie Kovach. Jaka była odpowiedź wydawcy? Bonnier Zaffre wyjaśnił, że „to powieść, a nie książka historyczna. Powieść jak wiele innych, oparta na wspomnieniach prawdziwych ludzi”. Niestety, drogą poetyzowania, w imię zadowolenia czytelnika, podążają kolejne wydawnictwa. Weźmy „Sekret Elizy. Auschwitz. Płatna miłość” Dominika W. Rettingera. Okładka jak z romansowej powieści obyczajowej, a i historia ze sztancy – dramatyczne losy młodej kobiety, która, ratując się z Auschwitz, decyduje się pracować jako prostytutka w Kommandzie Puff, domu publicznym otwartym w 1943 r. przez SS w głównym obozie. Jak streszcza wydawca w opisie: „Jej walka o przetrwanie i chora niebezpieczna miłość oficera SS przeplatają się z opartą na faktach relacją z obozowego życia i funkcjonowania esesmańskiego domu publicznego, nigdy wcześniej nieopisanego w literaturze”. Nie jest to prawdą. Tematem oświęcimskiego burdelu już w latach 90. zajęła się niemiecka badaczka Christa Paul („Zwangsprostitution. Staatlich errichtete Bordelle im Nationalsozialismus”). Na polskim rynku wydawniczym ważną publikacją była książka „Przemilczane. Seksualna praca przymusowa w czasie II wojny światowej” Joanny Ostrowskiej. Tak, o dramacie prostytutek z obozu zagłady można pisać bez wstawek romansowych. Również „Anioł z Auschwitz” Eoina Dempseya to powieść na miarę publikacji Morris. Zapowiedź wydawcy nie pozostawia złudzeń: „Opowieść o miłości i walce o przeżycie. Nic nie mogło rozdzielić Christophera i Rebecki: ani jej wyrodni rodzice, ani nawet narzeczony, z którym wróciła do domu po ucieczce do Anglii. Ale gdy do sielankowej wyspy Jersey dociera II wojna światowa, nazistowscy najeźdźcy, realizując Ostateczne Rozwiązanie Kwestii Żydowskiej swojego Führera, wywożą Rebeccę na kontynent. Gdy naziści deportują Christophera i jego rodzinę do ojczystego kraju – Niemiec, w desperackiej próbie ratowania ukochanej zgłasza się na ochotnika do szeregów SS”. Z kolei „Kołysanka z Auschwitz” Maria Escobara to „inspirowana życiem Helene Hannemann opowieść o heroicznej kobiecie, której odwaga i miłość rozświetliły najgorsze mroki historii”. Tutaj także mamy wzruszającą miłość, poświęcenie i promyki nadziei w gęstej nocy śmierci, jak to określiła jedna z recenzentek serwisu Lubimyczytać.pl. W tym znanym serwisie dla miłośników książek wiele osób pisze wprost, że sięgnęło po „Kołysankę” po lekturze „Tatuażysty”.