Skazany na 150 lat oszust finansowy umrze w więzieniu Bernard „Bernie” Madoff, uznany za największego oszusta w dziejach, nie odzyska wolności. Skazany na 150 lat więzienia 71-letni finansista skona za kratami. Dla Amerykanów stał się bowiem symbolem chciwości i zła. Madoff przez ponad 20 lat budował „piramidę finansową” i żonglował pieniędzmi ufających mu ludzi. W rzeczywistości nie prowadził inwestycji – pieniądze otrzymane od nowych inwestorów przeznaczał na spłatę zobowiązań wobec innych, jak również na finansowanie wystawnego trybu życia dla siebie i swojej rodziny. System funkcjonował długo z powodu niedbalstwa państwowych organów kontrolnych, zwłaszcza w czasach administracji George’a W. Busha, oraz ludzkiej naiwności. Kiedy jednak rozpętał się kryzys finansowy, zabrakło inwestorów i piramida runęła. W grudniu 2008 r. przebiegły oszust został aresztowany. Okazało się, że zdefraudował niewiarygodną kwotę 65 miliardów dolarów. Wśród ofiar Madoffa znalazły się uniwersytety, banki, firmy inwestycyjne, fundacje, gwiazdy ekranu, m.in. Kyra Sedgwick, Zsa Zsa Gabor i Kevin Bacon, reżyser Steven Spielberg, ale także zwykli obywatele, którzy utracili oszczędności życia. „Bernie Bestia”, „Bernie Diabeł”, pisały o sprawcy media. Poszkodowani w listach do sądu domagali się jak najsurowszej kary. Miriam Siegman, dawniej osoba zamożna, opowiadała, że obecnie może przeżyć tylko dzięki państwowym talonom na żywność, nie stać jej na okulary do czytania i czasami grzebie w pojemnikach na śmieci w poszukiwaniu jedzenia. Co najmniej trzy osoby, które na skutek machinacji „Diabła” stały się nędzarzami, popełniły samobójstwo. Prokurator domagał się dla Madoffa 150 lat więzienia. Urząd ds. Zwolnień Warunkowych proponował pół wieku. Obrońca prosił o 12 lat, argumentując, że dla podsądnego to prawie dożywocie. Komentatorzy spodziewali się 20 lat. Pod naciskiem zrozpaczonych ofiar sędzia Denny Chin postanowił dać przykład, który odstraszy innych. Nazwał poczynania oskarżonego „nadzwyczajnym złem” i wymierzył mu karę, której żądał prokurator. „Bernie Diabeł” nie jest pierwszym białym kołnierzykiem, jak nazywani są maklerzy, bankowcy i finansiści, który trafił do celi w wyniku kryzysowej burzy. Otrzymał jednak najsurowszy wyrok. Więzienny chleb jedzą już m.in. Jeffrey Skilling, były dyrektor wykonawczy firmy Enron (skazany na ponad 24 lata), Bernard Ebbers, eksdyrektor przedsiębiorstwa telekomunikacyjnego WorldCom (25 lat), Dennis Kozłowski, wcześniej szef Tyco International (wyrok od 8 do 25 lat za kratami) czy 84-letni John Rigas, założyciel firmy telewizyjnej Adelphia Communications (12 lat). Zazwyczaj białe kołnierzyki osadzane są w więzieniach o niskim poziomie zabezpieczeń (low security level). W amerykańskim systemie penitencjarnym im niższy stopień zabezpieczeń, tym warunki odbywania kary lepsze. Bernard Ebbers, odsiadujący karę w federalnym więzieniu w Oakdale (niski stopień zabezpieczeń) ma do dyspozycji siłownię i dobrze zaopatrzoną bibliotekę. Ale Madoff z uwagi na wysoki wyrok z pewnością trafi do zakładu karnego o średnim, a może nawet wysokim stopniu zabezpieczeń. Dawny miliarder, obracający się wśród możnych tego świata, będzie miał za towarzyszy rabusiów, morderców i gwałcicieli. Środki masowego przekazu z satysfakcją informują o przypuszczalnym rozkładzie dnia oszusta: 6.00 pobudka, do godziny 15.30 praca, np. w więziennej kuchni, stołówce czy przy sprzątaniu. Wynagrodzenie – od 12 do 40 centów za godzinę, przy czym jego część będzie potrącana na odszkodowania dla ofiar. Czas wolny do godziny 21, od 23.30 cisza nocna. Być może Madoff zostanie osadzony w pojedynczej celi, jeśli władze uznają, że inni skazańcy mogą wyrządzić mu krzywdę. Będzie przebywał w ciasnej izolatce 23 godziny na dobę. Godzinny spacer przewidziany jest na przestrzeni niewiele większej niż klatka dla psa. Finansiści i urzędnicy, których czeka odsiadka, często korzystają z usług konsultantów, którzy udzielają im rad, jak przetrwać w więziennym piekle. Taki kurs przygotowawczy kosztuje 3,5 tys. dol., często odbywa się przez telefon. Jeśli skazaniec chce porozmawiać z „ekspertem” twarzą w twarz, zazwyczaj musi zapłacić więcej. Jednym z konsultantów jest Larry Levine, który spędził dziesięć lat za kratami za udział w organizacji przestępczej. Levine założył firmę Wall Street Prison Consultants i opływa w dostatki, pouczając drżących przed odsiadką giełdowych oszustów. Wytrawny konsultant
Tagi:
Marek Karolkiewicz