W miejscu zabytkowego pieca, o którym pisał poeta, będzie jeździła winda „Zabierają mi piec; / podobny do bramy triumfalnej!!”, pisał Miron Białoszewski. Wizja poety była prorocza. Ponadstuletnia kamienica przy ul. Poznańskiej 37 w Warszawie, w której mieszkał w latach 1945-1958, ma zostać przerobiona na budynek biurowo-hotelowy. A miejsce pieca zajmie winda. Wiadomość rozjuszyła miejskich społeczników. – Chcemy mieszkać w Warszawie, która pamięta o przeszłości i dba o spuściznę najznamienitszych obywateli – przekonują. Co z mieszkańcami? Wybudowana w 1904 r. kamienica cudem przetrwała II wojnę światową. W rejestrze zabytków figuruje od 1965 r. Jest bardzo cenna ze względu na bogate zdobienia: secesyjne detale i sztukaterie w bramie. We wnętrzach przetrwało 15 pieców kaflowych, w tym ten doskonale zachowany w mieszkaniu Białoszewskiego na drugim piętrze. Dbał o niego jeden z następnych lokatorów, miłośnik twórczości artysty. – Pieczołowicie odrestaurował mieszkanie Białoszewskiego i był jednym z fundatorów poświęconej mu tablicy, wmurowanej w ścianę domu – mówi Jan Śpiewak ze stowarzyszenia Miasto Jest Nasze. W 2010 r. kamienicę, znacjonalizowaną po wojnie dekretem Bieruta, zwrócono spadkobiercy dawnych właścicieli. Ten szybko odsprzedał budynek spółce Poznańska 37 SPV, która od początku myślała o przebudowie. Przedstawiciele MJN przekonują, że – jak zawsze w takich przypadkach – pierwszą przeszkodę w realizacji planu stanowili mieszkańcy kamienicy. Rozpoczął się więc proces ich rugowania. – Część eksmitowano, a właścicieli mieszkań zmuszono do sprzedaży posiadanych przez nich nieruchomości poprzez podniesienie wysokości funduszu remontowego do 150 zł za metr kwadratowy – twierdzą członkowie MJN. Nowi właściciele wszystkiemu zaprzeczają. – Porozumienie się z mieszkańcami zajęło nam dwa i pół roku. Wypłaciliśmy im rekompensaty. Nie było żadnej eksmisji. Wszystko załatwiliśmy ugodowo i biznesowo. Jak w przypadku użytkowników mieszkania po Białoszewskim, którzy choć już je sprzedali, mogą z niego korzystać do listopada – mówi Emanuel Grykin, wiceprezes Icon Real Estate, firmy deweloperskiej, która przebuduje kamienicę przy Poznańskiej. Co ciekawe, przedstawicielka dewelopera pytana przez nas o możliwość obejrzenia pieca Białoszewskiego stwierdziła, że w lokalu nikt nie mieszka, a jego oglądanie byłoby zbyt niebezpieczne ze względu na prowadzone prace. Parking pod zabytkiem Jak ma wyglądać przebudowa? Dodane zostanie jedno piętro, powstanie też trzykondygnacyjny parking podziemny z windą samochodową w przejeździe bramnym. Dziedziniec kamienicy będzie przykryty szklanym dachem. W budynku zainstalowane zostaną również windy. Ich szyby – według początkowych założeń – miały się znajdować na zewnątrz, jednak nie zgodził się na to stołeczny konserwator zabytków. Nowy projekt zakłada, że szyby wind zostaną poprowadzone przez ozdobne nisze na klatce schodowej i przez część mieszkań. Na linii budowy jednego z szybów znajduje się piec Białoszewskiego. – Konserwator zabytków nie zakwestionował ostatecznego projektu, deweloper dostał warunki zabudowy, co jest pierwszym krokiem do otrzymania pozwolenia na budowę – irytuje się Jan Śpiewak. – Nasze miasto tak ucierpiało w czasie wojny, a teraz ratusz pozwala na niszczenie zabytku – dodaje. – To świadek XX w., pamiątka po wybitnej postaci naszej kultury. Szkoda pieca i zabytku na biurowiec. Członkowie MJN zwracają również uwagę na zastanawiającą postawę konserwatora zabytków, który jeszcze w 2012 r. w jednej z ekspertyz zastrzegał, że w przypadku rewitalizacji budynku przy Poznańskiej 37 „(…) wskazane jest zachowanie jego skali, bryły oraz wystroju architektonicznego w niezmienionej formie. Jakiekolwiek prace związane z adaptacją pomieszczeń do nowych funkcji powinny opierać się na zasadzie minimalnej ingerencji w strukturę budynku”, by dwa lata później wydać zgodę na dobudowanie piętra, wind, parkingu i wyburzenie ścian działowych. Wątpliwości aktywistów budzi tempo, w jakim deweloper otrzymał pozwolenie konserwatorskie. Ich zdaniem, dostał je już dwa dni po przedstawieniu ostatecznego projektu zagospodarowania obiektu. – Najwyraźniej sprawa trafiła pod specjalny nadzór – kwitują. – To nieprawda. Wniosek o wydanie decyzji został złożony na początku lutego, a decyzja wydana pod koniec kwietnia – odpowiada deweloper. Podejrzenia budzi także inwentaryzacja architektoniczna, w której bardzo dobrze zachowane mieszkanie Białoszewskiego jest białą plamą. Nie ma go. – W papierach nie ma pieca, stiuków, rozet, pałacowej posadzki, oryginalnej stolarki okiennej, oryginalnych drzwi – wyliczają członkowie MJN. Piec
Tagi:
Wiktor Raczkowski