Olga Tokarczuk: Nobla dedykuję Polakom. W momentach zagrożenia kultura odzyskuje istotną rolę Być ciągle w ruchu – to jej wewnętrzny imperatyw. „Tkwienie w konwencji, w ortodoksji, według mnie, usypia, nie rozwija”, mówiła w jednym z wywiadów. Nie istnieje nic stałego, wartość ma herezja, bo jest wyrazem przełamywania stereotypów, schematów myślowych. Ruch, działanie, zmiana – tego potrzebuje człowiek. Czy tożsamość jest możliwa bez otwartości? Urodziła się w Sulechowie (województwo lubuskie), pierwsze lata życia spędziła w Klenicy (wieś w powiecie zielonogórskim), liceum ukończyła w Kietrzu (województwo opolskie), psychologię studiowała na Uniwersytecie Warszawskim. Olga Tokarczuk – od czwartku, 10 października, nasza kolejna noblistka. Po studiach trafiła do Wrocławia, potem do Wałbrzycha, trochę czasu spędziła za granicą, wróciła – najsilniej związała się z Dolnym Śląskiem. W grudniu odbierze Literacką Nagrodę Nobla w Sztokholmie. Wędrówka w przestrzeni jest mniej ważna niż podróż w głąb psychiki, eksplorowanie myśli, dochodzenie do sfery przeczuwanej, nie tylko wyrozumowanej. Kiedy, studiując, mieszkała na warszawskim Muranowie, zaczęła chorować. Nie wiadomo dlaczego. Być może tak wpływało na nią życie na gruzach umarłej dzielnicy – getta. Złożoność ludzkiej psychiki, myśl Carla Junga zawsze były dla niej istotne. Olga Tokarczuk zadebiutowała w 1993 r. „Podróżą ludzi Księgi”. Jest rok 1685, Francja, Król Słońce ustanowił katolicyzm jedynym legalnym wyznaniem. Kraj przemierzają hugenoci, szukając dla siebie miejsca do życia. Przygląda się im grupa innych podróżników – markiz alchemik, kurtyzana, bogacz, niemy woźnica. Próbują odnaleźć pewną księgę, która może zaważyć na losach świata. Pisarka już ustawia istotne dla siebie kwestie. Psychologia, filozofia, wrażliwość na urodę świata to główne cechy jej twórczości. I jeszcze uniwersalizm, bo nieważne, w jakich czasach rzecz się dzieje, w przestrzeni realnej czy magicznej – zawsze najważniejsze są emocje, próba dojścia do nowych rejestrów prawdy, sensu istnienia. Olga Tokarczuk, jak większość z nas, którym przyszło żyć po kataklizmach XX w., ma rozgałęzione korzenie. Dziadkowie ze strony mamy żyli na Kielecczyźnie. Rodzina ojca wywodziła się z Kresów. Po repatriacji dziadkowie wcześnie umarli. Jeden z braci dziadka (po mieczu) został zamordowany wraz z całą rodziną przez UPA, drugi – wywieziony na Sybir, trzeci walczył na froncie, ale zginął, wracając z Berlina. Pozostali bracia i siostra wyemigrowali. Babcia natomiast była Ukrainką. Jak w takiej sytuacji określić swoją tożsamość? „Ludzka tożsamość dzisiaj jest czymś złożonym i nieustannie konstruowanym, o czym warto pamiętać w czasach, kiedy budzą się stare demony nacjonalizmu, ksenofobii i rasizmu. (…) Wolny człowiek wie, że tożsamość jest wybieralna i nikomu nie można jej narzucać. To gwarant naszej podstawowej wolności”. Czy mamy tak dalece troszczyć się o tożsamość, że miałoby to odwodzić od poszukiwania, eksperymentowania, zaspokajania własnej ciekawości? „Czy tożsamość jest w ogóle możliwa bez wolności poznania, bez otwartości?”. Co ciekawe, Olga Tokarczuk otrzymała literackiego Nobla wespół z Peterem Handkem – austriackim pisarzem, synem Słowenki i Niemca, wychowanym w Austrii, mieszkającym we Francji. Twórcą, który w latach 90. był źle widziany, ponieważ w czasie wojny bałkańskiej wziął stronę Serbów i stanowczo krytykował wymuszenie oderwania Kosowa od Serbii. Ot, powikłane współczesne losy. To wielki prezent dostać taką krainę W dniu uhonorowania noblowskim laurem Tokarczuk powiedziała: „Jestem dumna, że moje książki – mimo że są lokalne – to jednak mogą być ważne dla ludzi na świecie”. Ma rację, bo potrafi umiejętnie łączyć małą ojczyznę – Dolny Śląsk – z szerokim światem, bogatym w ogólnoludzkie problemy. „Dom dzienny, dom nocny” to opowieść o kobiecie, która wprowadza się do domu w Nowej Rudzie u podnóża Sudetów, ale przede wszystkim to historia kolejnych, poznawanych przez nią mieszkańców. Historia miejsca – rozgrywająca się między jawą a snem. Kotlina Kłodzka z kolei jest terenem akcji powieści „Prowadź swój pług przez kości umarłych”. „To wielki prezent dostać taką krainę. To moje ary, hektary, które muszę nazwać od początku i przywołać dla nich historie”, mówi Tokarczuk. Jak podkreśla, Kotlina Kłodzka jest miejscem szczególnym – także dla Dolnego Śląska, bo ten
Tagi:
Olga Tokarczuk