Biznes – jakość czy bylejakość? – rozmowa z prof. Jolantą Gładys-Jakóbik
Dla większości z nas ludzie bogaci są bogaci, bo zachowują się nieetycznie Prof. Jolanta Gładys-Jakóbik – kierownik Katedry Socjologii Szkoły Głównej Handlowej. Autorka prac z zakresu postrzegania pojęć sukcesu i kariery w świadomości społecznej, badaczka przekształceń zachodzących w obrębie kadry menedżerskiej polskich przedsiębiorstw oraz problematyki genderowej. Czy poglądy i postawy ludzi biznesu diametralnie się różnią od zapatrywań na życie ogółu Polaków? – Nie powiedziałabym, że diametralnie się różnią, bywają odmienne w niektórych kwestiach. Ludzie biznesu są przecież ważną częścią społeczeństwa. Według badań prof. Henryka Domańskiego z PAN właściciele firm stanowią ok. 9%, czyli ich liczebność niemal się potroiła od czasów III RP. Kategoria ta nie jest monolitem, bo znajdziemy w niej właścicieli dużych, średnich i zupełnie małych firm. Biznesmeni reprezentujący duże i małe firmy to odmienne światy. Ci pierwsi są zorientowani na bardziej profesjonalną karierę. Drudzy natomiast, a mają oni przewagę w tej grupie, myślą i działają raczej w kategoriach przeżycia, podejmując starania, niekiedy wręcz walkę, o istnienie firmy. Osobną kategorię stanowi elita finansowa, ludzie najbogatsi. O ich poglądach niewiele wiemy, bo trudno do nich dotrzeć, co jest regułą nie tylko w Polsce. To grupa hermetyczna i raczej niechętnie poddająca się analizom naukowym. Nasza wiedza na ich temat pochodzi najczęściej z periodyków lifestyle’owych, bo to jest „na sprzedaż” i stanowi część wizerunku. W POSZUKIWANIU WZORCÓW Porozmawiajmy o tych najbogatszych. Czym tłumaczyć, że w Polsce wśród ludzi majętnych nie ujawniają się takie postawy, jakie obserwujemy na Zachodzie? Poglądy, których symbolem jest Warren Buffett, mówiący, że trzeba się podzielić, że te rozpiętości materialne są zbyt duże, a do tego groźne. – W Polsce nie ma przyzwolenia na zbytnie bogacenie się. Jako społeczeństwo jeszcze ciągle jesteśmy na dorobku. Poza tym czy w naszej kulturze istnieje kult bogacenia się, szacunku dla ludzi majętnych? Raczej nie. Ta niechęć znajduje odbicie także w literaturze pięknej. Czasami daję studentom zadanie: proszę znaleźć w Polsce bohatera, którego można określić jako człowieka sukcesu, takiego, któremu się udało. I materialnie, i w życiu osobistym. Okazuje się, że nie ma nikogo, kto spełniałby te kryteria. Przykładu Wokulskiego nie podają? – Gdzie mu się udało? I czy to może być pozytywny wzór działania dla innych? Chyba jednak nie. A postacie kobiece? To też ciekawa kwestia. Ale Wokulski upadł nie z powodu biznesowego. – W Polsce nadal trudno znaleźć pozytywny wzorzec człowieka sukcesu, kogoś, kto zrobił przysłowiową karierę od pucybuta do milionera. Badania CBOS pokazują, że dla większości z nas ludzie bogaci są bogaci, bo zachowują się nieetycznie. Ilustracją może być stwierdzenie, że ten pierwszy milion trzeba ukraść. W Polsce co pewien czas wraca sprawa podniesienia podatków dla bogatych. Jak na to się zapatrują ludzie biznesu? – Nie powiem niczego odkrywczego, ale kto z nas lubi płacić podatki? Ludzie biznesu nie stanowią tu wyjątku. Są zainteresowani utrzymaniem swoich dochodów, a najlepiej ich pomnażaniem. A jeśli państwo i jego instytucje są postrzegane jako słabe i mało efektywne, to tym bardziej takie wyniki nie zaskakują. Nie ma bowiem gwarancji, że pieniądze zostaną dobrze spożytkowane. Zaskakiwać może to, że w opiniach urzędników przedsiębiorcy i ludzie biznesu to najczęściej osoby prowadzące swoją działalność z przypadku lub przymusu. Obszar tej działalności także nie jest postrzegany jako efekt racjonalnego wyboru. To grupa przypadkowych ludzi, którzy przypadkowo wykonują taki, a nie inny zawód. Ów negatywny wizerunek jest podtrzymywany przez środki masowego przekazu. Ambiwalentny wizerunek polskiego biznesu znajduje potwierdzenie w wielu badaniach. Z jednej strony, jest to grupa ludzi godnych podziwu za ciężką pracę i profesjonalizm, z drugiej – kategoria podejrzana, niekompetentna i z gruntu nieuczciwa. Widać tu swoiste rozdarcie między dwoma modelami rzeczywistości: tej biurokratycznej i rynkowej. WYRWAĆ KASĘ Wskutek globalizacji kadra zarządzająca nie jest już kadrą właścicielską. Jest zainteresowana szybkim zyskiem, bo jej zarobki (w tym premie) zależą od niego: wyrwę kasę, bo co mnie obchodzi, co będzie za dwa, trzy lata, mnie już tu może nie być. – Na początku transformacji przeciętny okres piastowania stanowiska kierowniczego wynosił od trzech miesięcy do pół roku. Czy ci ludzie mogli myśleć w kategoriach budowania firmy, jej pozycji za 10-15 lat? Nie!