Róża Thun, córka Jacka Woźniakowskiego i żona Franza Thuna z Frankfurtu, podającego się za księcia, ma kłopot. Jej nazwisko brzmi: Róża Maria Barbara Woźniakowska Graefin von Thun und Hohenstein, co nie mieści się w dowodzie i wywołało opór polskiej urzędniczki: – Tłumaczyła, że skoro mój mąż jest Graf, to ja nie mogę być Graefin – mówi pani Róża. Słusznie, bo z tego, iż wyszła za hrabiego (podającego się za księcia), nie wynika oczywiście, że teraz nazywa się Hrabina. Można poradzić, by zrezygnowała z wpisywania tych graefin von und i wtedy nazwisko się zmieści. Ale jak inaczej świat by się dowiedział, że po ślubie w żyłach pani Róży płynie błękitna krew? To kwestia stylu. Jedni, jak Magdalena Samozwaniec, przybierali pseudonim, by nie chwalić się pochodzeniem, drudzy chwalą się tytułami, w które się wżenili. Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint