Z Prof. Karolem Musiołem, rektorer Uniwersytetu Jagiellońskiego rozmawia Leszek Konarski Uczelni wyższych jest w Polsce za dużo i stąd w nowym prawie zapis o możliwości łączenia się tych szkół – To już 644. rok akademicki na Uniwersytecie Jagiellońskim. Czy dyplom UJ jest rozpoznawalny w Europie? – To nie ulega wątpliwości. Paradoks polega natomiast na tym, że to my jesteśmy bardziej konserwatywni, to my nie uznajemy dyplomów zagranicznych i wiele z nich musi być nostryfikowanych w Polsce. Problem leży więc po naszej stronie, a nie po tamtej. Z naszym dyplomem można być recenzentem pracy doktorskiej czy habilitacyjnej we Francji, natomiast francuski profesor nie może być recenzentem w Polsce. To nonsens, który trzeba zmienić, a niestety w ostatnich latach niewiele zrobiono w tej dziedzinie. – Czy jednak można porównywać krakowski uniwersytet do Oksfordu, Cambridge czy Sorbony, które to uczelnie zajmują czołowe miejsce w europejskich rankingach? – Gdyby ktoś pokusił się o policzenie tych pieniędzy, które zostały zainwestowane w Oksford lub Sorbonę, i porównał te kwoty do tego, czym my dysponowaliśmy przez ostatnie 60 lat, to wtedy moglibyśmy mówić o porównaniu. Nauka wymaga finansowania i to nie ulega wątpliwości, a uniwersytety są połączone z badaniami naukowymi, jak w systemie naczyń połączonych. Pozycja wymienionych przez pana uniwersytetów jest związana z sytuacją naukową w ich macierzystych krajach. Proszę policzyć, ile pieniędzy wpłynęło tam na naukę, a ile na naszą. Można stosować różnorakie przeliczniki, ale nie możemy zapomnieć, że my żyliśmy przez ostatnie kilkadziesiąt lat w systemie siermiężnej nauki. Na świetną pozycję w rankingach nie pracuje się latami, ale dziesiątkami lat i gdyby podzielić te punkty zdobyte przez zachodnie uczelnie przez miliony dolarów zainwestowane w nie w ciągu ostatnich 20 czy 50 lat, z wydatkami w naszym kraju, to wtedy te rankingi byłyby bardziej sprawiedliwe. Ale mimo tego, choć poruszaliśmy się w kompletnej biedzie ekonomicznej, uważam, że nasze wyniki naukowe w czasach PRL były dobre. Całe szczęście, że w tamtych czasach nikt nie wpadł na pomysł, aby blokować wyjazdy za granicę młodych naukowców, doktorów i pracowników naukowych, i dzięki temu mogliśmy utrzymać kontakt ze współczesną nauką. Sam spędziłem ponad pięć lat za granicą jako pracownik naukowy i z moich doświadczeń wynika, że nie musimy mieć żadnych kompleksów i oprócz tych najlepszych, znanych szkół, takich jak Oksford, Cambridge, Sorbona, na Zachodzie funkcjonuje ogromna liczba uczelni, które w moim przekonaniu nie uczą lepiej, a może nawet gorzej, niż nasza uczelnia. – W Polsce też mamy stare, znane uczelnie i nowe, których z każdym rokiem przybywa. Czy nie jest już zbyt dużo szkół wyższych? Czy te nowe szkoły wyższe nie są zagrożeniem dla starych? – Stare uniwersytety muszą być najlepsze nie dlatego, że są stare. Uniwersytet Jagielloński musi być najlepszy nie tylko dlatego, że ma 644 lata. Jesteśmy dumni z naszej historii, ale historia to nie wszystko, najważniejsza jest przyszłość. Natomiast widzę jedno zagrożenie – nowe bazują na kadrze naukowej tych starych, to znaczy zatrudniają ich pracowników i siłą rzeczy odciągają tych ludzi od działalności naukowej, co jest tak naprawdę obniżaniem poziomu nauczania. Oczywiście pauperyzacja zawodu pracownika naukowego powoduje, że pracownicy uniwersytetu szukają dodatkowych źródeł zarobku i my nie jesteśmy wyjątkiem. Jest to jednak problem, który powinien zostać rozwiązany w sposób formalny, ustawowy. Moim zdaniem, co już proponowałem publicznie, nowo powstające szkoły i uniwersytety mogłyby utrzymać swój status albo pozwolenie na prowadzenie wyższej szkoły zawodowej publicznej lub niepublicznej, jeżeli po kilku latach połowę swojej kadry mają na pierwszym etacie u siebie. Nie może być tak, że ktoś chce prowadzić studia magisterskie lub licencjackie, opierając się wyłącznie na cudzych pracownikach. Szkoły, które świadomie prowadzą taką politykę wysysania pracowników naukowo-dydaktycznych z innych uczelni, postępują nieetycznie. Wszyscy się zgadzamy, że uczelni wyższych jest w Polsce za dużo, i stąd w nowym prawie zapis o możliwości łączenia się tych szkół. Stare uniwersytety, do których zalicza się Uniwersytet Jagielloński, nigdy nie będą jednak traktowały powstawania nowych uczelni w kategoriach zagrożenia, ale jako kolejne wyzwanie i im większa konkurencja w szkolnictwie wyższym, tym lepiej. – A może należy znieść habilitację i tym sposobem młodzi doktorzy szybciej staną się profesorami? – To jest w tej chwili przedmiotem dyskusji, ale wygląda na to, że istnieje konsensus w środowisku
Tagi:
Leszek Konarski