Siostry syjamskie z Janikowa mają swojego arabskiego księcia z bajki Historia Darii i Olgi Kopacz, bliźniaczek syjamskich, przypomina baśń ze szczęśliwym zakończeniem. I to jeszcze taką z tysiąca i jednej nocy. Niewinne i pokrzywdzone przez okrutny los dzieci, olbrzymie pieniądze i egzotyczny, bogaty książę, który nagle się pojawia, aby je wyratować z opresji. Przy czym nie ma znaczenia, że wybawca jest już w mocno średnim wieku, a zamiast pustynnych krajobrazów są szpitalne sale. Najważniejsze, że na koniec można powiedzieć: żyli długo i szczęśliwie. Bo mogło być zupełnie inaczej… Z dnia na dzień życie bliźniaczek stawało się coraz trudniejsze. Małej Oldze postępował niedowład nóg, a żebra Darii deformowały się coraz bardziej. Nie tylko kości, mięśnie i ścięgna obu bliźniaczek odmawiały współpracy. One same też miały się dość. Coraz częściej jedna drugą okładała drobnymi piąstkami. Daria łapała Olgę za włosy. Ostatnie tygodnie były niekończącym się pasmem udręki. Wspólne 15 centymetrów Dziewczynki przyszły na świat 8 października 2003 r. w Instytucie Centrum Matki Polki w Łodzi. Miały wspólny fragment kręgosłupa, miednicę, aortę brzuszną, żyłę główną dolną, układ moczowo-płciowy, fragment jelita grubego i odbyt. Ich ciała były zrośnięte plecami na długości 15 cm. – Zaraz po ich urodzeniu lekarze zaproponowali, żeby dzieci zostały zoperowane w Polsce. Nie chciałam się zgodzić, bo Polska nie ma zbyt wielkich doświadczeń w takich operacjach. Bałam się o córki – wspominała wtedy Wiesława Dąbrowska, mama bliźniąt. Jej obawy były uzasadnione. Bo choć w Polsko-Amerykańskim Instytucie Pediatrii Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego w Prokocimiu leczono już 20 syjamskich par (rozdzielono dziesięć), to o Darii i Oldze lekarze mówili, że są wyjątkowo skomplikowanym przypadkiem. Pani Wiesławie początkowo marzyła się operacja w Filadelfii, w USA. Ale olbrzymie koszty, ponad 1,5 mld dol., szybko rozwiały te marzenia. Potem pisała listy do klinik w Paryżu, Zurychu i Londynie. Bliźniaczkami zainteresował się nawet chirurg dziecięcy Lewis Spitz z The Institute of Child Health w Londynie, ale tu również wszystko rozbiło się o pieniądze. Wtedy mowa była o 50 tys. funtów, a na koncie Fundacji Dzieciom „Zdążyć z pomocą”, która wspierała rodzinę bliźniaczek, udało się zebrać 27 tys. zł. Sytuacja stawała się coraz dramatyczniejsza. Był początek listopada. I wtedy Robert Kasznia, bratanek pani Wiesławy, w internetowej grupie dyskusyjnej dotyczącej bliźniąt syjamskich poruszył sprawę Darii i Olgi. – To zupełnie jak bajka – opowiadał potem „Gazecie Pomorskiej”. – Niemal natychmiast dostałem list od dr. Mohameda Elgamala, anestezjologa, szefa pediatrii w królewskim szpitalu w Rijadzie. Prosił o kontakt i informował, że lekarze tej kliniki z powodzeniem przeprowadzili już rozdzielenie pięciu par bliźniąt, w trzech innych operacjach brali udział. Powiedział, że za wszystko gotów jest zapłacić książę Abdullah Ibn Abdulaziz al Saud. Ma pokryć nie tylko koszty leczenia, lecz także przelotu i pobytu w szpitalu osób towarzyszących dzieciom. Do pomocy będzie ponadto pielęgniarka znająca język polski. Na początku trudno nam było w to uwierzyć. Zapytaliśmy polską ambasadę w Rijadzie, co robić. Czy w Arabii Saudyjskiej dzieci będą bezpieczne? Dla uspokojenia rodziców ambasador Polski w Arabii Saudyjskiej, Adam Kułach, odwiedził klinikę w Rijadzie. – To placówka na najwyższym światowym poziomie – zapewniał potem. Mama bliźniaczek dostała też kolejny argument: krajowi specjaliści przekonywali, że przed ostatecznym rozdzieleniem dziewczynki musiałyby przejść przynajmniej dwie ciężkie operacje wstępne. Całość zajęłaby przynajmniej pół roku. Dzięki saudyjskiemu następcy tronu wszystko potrwa połowę krócej. Szczodrość księcia Ciemnooki, śniadolicy, w zwiewnych białych szatach. Książę Abdullah Ibn Abdulaziz al Saud już został mianowany wybawcą polskich dziewczynek. O jego dobroci i hojności piszą ostatnio nie tylko nasze media. W swoim kraju, Arabii Saudyjskiej, jest od lat bardzo popularną postacią. Urodził się w 1924 r. i jest następcą saudyjskiego tronu. Hoduje konie arabskie, w Rijadzie ma własną stadninę, słynną w świecie. I oprócz pięknych kobiet uwielbia dobre książki. Założył nawet dwie biblioteki. Z oficjalnej biografii można wyczytać, że w 1975 r. został drugim, a w 1982 r. pierwszym wicepremierem rządu
Tagi:
Paulina Nowosielska