Blokersi
Jedni mówią, że ich nie ma. Inni alarmują, że to osiedlowa zgnilizna Na ławeczce pod drzewem na warszawskim osiedlu siedzi grupka młodych chłopców: – Cześć chłopaki, co robicie? – Siedzimy, nie widać? – I codziennie tak siedzicie? – Czasem gramy w piłkę, czasem trochę malujemy tu i tam. A bo co? – Nie pracujecie? – On pracuje. My nie. – I co robicie, jak tak siedzicie? Widzę, piwko jakieś, coś jeszcze? Nie nudno wam, tak od rana? – Masz, dziennikara znowu! Coś byś k… pożytecznego zrobiła, laskę komuś, a nie wk… ludzi! – rozmowa skończona. Wiosną 1999 r. Paweł Wujec napisał artykuł „Na wyspie skarbów”. Publikacja ta wywołała tak żarliwą ripostę czytelników, że wydano książkę „Młodzi końca wieku”. Ten zbiór artykułów po raz pierwszy opisywał grupę nazwaną blokersami – ludzi (w domyśle młodych) mieszkających w betonowych blokowiskach, niezamożnych, bez szans na sukces i bez zapału, by go osiągnąć. Potem blokersi stali się bohaterami filmów: „Cześć, Tereska”, „To my, rugbiści”, „Blokersi”, „Blok.pl”. Popularność tematu w mediach zaowocowała wieloma dyskusjami. Spór dotyczy przede wszystkim tego, czy przedstawiani w polskich filmach i opisywani w prasie blokersi… faktycznie istnieją. Przeciwny temu określeniu jest na przykład Sylwester Latkowski, reżyser filmów „To my, rugbiści” i „Blokersi”, opowiadających o środowisku młodzieży z blokowisk. – Nie istnieje taka grupa społeczna jak blokersi. Chyba żeby nazwać tak wszystkich z betonowych bloków, także staruszki siedzące w oknach lub na ławkach pod blokiem – twierdzi. – Nie można tworzyć od razu grupy społecznej; w takim razie powinniśmy zacząć mówić o willersach, autobusiarzach, tramwajarzach i tak dalej. Dr Barbara Fatyga, socjolog i badacz młodzieży z Instytutu Stosowanych Nauk Społecznych Uniwersytetu Warszawskiego, uważa, że pojęcie „blokersi” jest fikcją stworzoną przez dziennikarzy „Gazety Wyborczej”. – W moim przekonaniu to kategoria wygodna dla przekazów medialnych, nie opisuje ona natomiast rzeczywiście świata, który widzi badacz młodzieży, socjolog lub antropolog. Zdaniem Barbary Fatygi, przekazy medialne przyzwyczaiły już ludzi, co należy rozumieć pod tą nazwą. Według mediów, określa się tak osoby w za dużych ciuchach, wyglądające jak hiphopowcy, które nie lubią się przykładać do pracy i nauki, preferując piwo, dragi i siedzenie pod blokiem. – To zaś tylko maleńki wycinek blokowej rzeczywistości, a równie dobrze można mówić o ludziach z bloków np. jako o uczniach bardzo dobrych szkół – wyjaśnia, dodając, że młodzież z bloków czy też blokersi to kategoria bardzo niejednorodna. Błędem byłoby np. uogólnienie, że blokowiska zamieszkiwane są przez ludzi o bardzo niskim statusie społecznym. Żyją tam przecież rodziny o statusie średnim i wysokim. Tomasz i Iwona mieszkają na zaadaptowanym poddaszu. Dzięki temu, choć ich mieszkanie mieści się na XI piętrze bloku na warszawskim osiedlu, mają prawie sto metrów i własny taras. Oboje zarabiają świetnie, a w ich przypadku blok to luksus połączenia dużej przestrzeni i bliskości centrum. Jak zaszeregować setki osób mieszkających w bloku, mimo że ich zarobki przekraczają średnią krajową? Czy są może jakąś odmianą blokersów de lux? Problem polega na tym, iż „porządni ludzie” to dla mediów nic ciekawego. Ekscytujący są właśnie subkultury, „odszczepieńcy”, potencjalnie niebezpieczni i mający swe własne neoplemienne obyczaje. W reklamie, gdzie twórcy przekazów adresują je do konkretnych grup społecznych, nikt nie posługuje się hasłem „blokersi”. Andrzej Pągowski, właściciel Studio P, agencji tworzącej m.in. reklamy społeczne wyjaśnia: – Reklama raczej nie traktuje ludzi z bloków oddzielnie. Jednak ta grupa jest postrzegana np. przez brandy sportowe, napoje, ciuchy itp. Blokersi, a raczej ich hiphopowa odmiana, narzucają pewien styl, który został zapożyczony przez niektóre reklamy, ponieważ to, jak się noszą, czego słuchają, jak się poruszają, imponuje wielu młodym chłopcom – dodaje po chwili. Samych zainteresowanych nikt nie pyta, czy uważają się za oddzielną grupę. Ich komentarze można przeczytać przede wszystkim na stronach www: „Pojęcie „blokers” to totalna ściema”, pisze na stronie www.blokers.hg.pl „jasonmanson”. „Ktoś kiedyś zobaczył grupę młodych ludzi siedzących na ławce przed blokiem. Byli to chłopcy w wieku 15-19 lat. Wszyscy mieli spodnie z opuszczonym krokiem i słuchali hiphopu. No więc dajmy im nalepkę z napisem „blokers” i nowa subkultura gotowa. Wszystko to gówno