Bóg mediom zesłał Serafina – rozmowa z prof. Jackiem Wasilewskim
Kolesiostwo jest wszędzie, bo mają być nasi z PO, nasi z PSL, nasi z PiS, nasi z SLD… Prof. Jacek Wasilewski – socjolog, politolog, dziekan Wydziału Nauk Humanistycznych i Społecznych w Szkole Wyższej Psychologii Społecznej. Rozmawia Krzysztof Pilawski Panie profesorze, czy z nagrań Władysława Serafina wyszła chłopska natura PSL?– Chłopska natura PSL jest definicyjna, ponieważ to partia tworzona przez rolników i dla rolników. Ale rozumiem, że nawiązuje pan do moich tekstów sprzed kilku tygodni. Mógłbym odczuwać satysfakcję, że opinie oparte na wieloletnich obserwacjach znalazły szybko potwierdzenie w tak spektakularnej formie jak „taśmy Serafina”. Jednak moja satysfakcja to satysfakcja gorzka. GRUNT TO RODZINA Bo sprawa jest, podobnie jak konferencja prasowa Władysława Serafina, żenująca. Dlaczego doszukuje się pan źródeł nepotyzmu, kolesiostwa w chłopskiej mentalności?– Przez wieki naturę chłopów kształtowała zależność od sił przyrody, na które nie mieli żadnego wpływu. Próbowali więc zabezpieczyć się na wypadek suszy, powodzi, zarazy, chorób, nieurodzaju. Wypracowana strategia przetrwania została przeniesiona także do nowego otoczenia, nowych środowisk miejskich, w których chłopi się znaleźli. Chcąc zapewnić sobie w nich bezpieczeństwo i możliwe dobre warunki funkcjonowania, postawili na tradycyjny familiaryzm, czyli popieranie się w ramach rodziny i kręgu najbliższych osób. To szeroko rozpowszechniona praktyka, którą najlepiej widać w środowiskach bezpośrednio związanych z wsią i rolnictwem. Środowisko wioskowe jest nie tylko dumne, gdy „nasz Waldek” lub „nasz Gienek” trafi do Sejmu, rządu. Ono także oczekuje od nich zabezpieczenia dla siebie, również w formie posad i synekur.Jednak podobne oczekiwania mają krewni i znajomi polityków z innych partii.– Naturalnie, bo – wciąż to przypominam – jako społeczeństwo wywodzimy się głównie z chłopstwa. Teorie o naszej rzekomej szlacheckości lub mieszczańskości trzeba włożyć między bajki.Szwecja była nie mniej chłopska niż Polska, ale zwyczaje polityczne w tym kraju są zupełnie inne.– To prawda, ale procesy modernizacji wsi w Szwecji nastąpiły w XIX w., a w Polsce wiele dziesięcioleci, może nawet stulecie później. Druga sprawa to kwestia mieszczaństwa, które w Polsce było bardzo słabe. Przypomnijmy sobie okres międzywojenny – znaczną część mieszczaństwa stanowili luźno związani z kulturą polską Żydzi, żyjący w kręgu kultury jidysz i w świecie sztetli. Mieszczaństwo, inaczej niż w Szwecji, nie było grupą kształtującą nowe wzory zachowania, wartości. CHŁOP TRZYMA SIĘ MOCNO Za to w Polsce mieliśmy znacznie liczniejszą niż w Szwecji szlachtę. Mieczysław F. Rakowski w PRL dowodził, że część problemów tamtej rzeczywistości wynikała właśnie z przeniesienia złych wzorców szlacheckich: lekceważenia państwa, prywaty, dbania wyłącznie o własny interes.– Bardzo dobrze, że podniósł pan tę sprawę. Mieczysław Rakowski, jak wiadomo, był chłopskim synem, który się wybił, osiągnął wielki i moim zdaniem całkowicie zasłużony sukces, odegrał wybitną rolę jako szef tygodnika „Polityka”. Miał on rację o tyle, że szlachta była dla chłopstwa warstwą wzorcotwórczą. Chłopi pilnie ją obserwowali i naśladowali. Jednak dawna szlachta, która w Polsce była znacznie liczniejsza niż w innych państwach europejskich, po upadku powstania styczniowego zaczęła gwałtownie tracić na znaczeniu. W dodatku została przetrzebiona w wyniku represji carskich, sowieckich, hitlerowskich i komunistycznych. Część jej wyemigrowała w okresie II wojny światowej, część przekształciła się w PRL w inteligencję. Jednym słowem ziemiaństwo, szlachta jako elita, jako grupa społeczna, rozmyły się w morzu procesów historycznych.Czego nie da się powiedzieć o chłopach.– Chłopi przez wieki, także przez cały okres międzywojenny, stanowili większość ludności Polski. W czasie wojny relatywnie ponieśli znacznie mniejsze straty niż ziemiaństwo, mieszczaństwo i inteligencja – przypomnieć należy choćby zagładę Żydów i tragedię powstania warszawskiego, czyli głównie ludności miejskiej. Chłopi przetrwali, nie ulegli dezintegracji, wyszli z wojny jako wschodząca klasa społeczna. Po wojnie nie było innej, konkurencyjnej klasy społecznej, która mogła nadać ton naszemu życiu. W czasie industrializacji chłopi weszli w świat przemysłu i miast, jednak wnieśli do niego mentalność wsi, środowiska rolniczego. PAN ROBOTNIK NA KRÓTKO Czy aby na pewno? W sierpniu 1980 r. strajkowali w większości synowie chłopów, ale aspiracjami i postawami nie przypominali rodziców.– Oczywiście, podlegali oni zmianom, kształtowały ich różne źródła,