Bóy nasz codzienny

Bóy nasz codzienny

Książka na lato „Pierwsza krew” większości osób dzisiaj kojarzy się z powieścią Davida Morrella, która posłużyła za pierwowzór scenariusza kasowego hitu o przygodach Johna Rambo. W tym filmie krew symbolizuje bohaterstwo, honor i zmagania męskiego bohatera z przeciwnościami losu. Zwolennicy tego typu wrażeń zapewne rozczarują się powieścią „Pierwsza krew” autorstwa Ireny Krzywickiej, wznowioną przez Wydawnictwo Krytyki Politycznej 78 lat od momentu jej pierwszego wydania. U Krzywickiej pierwsza krew to symbol menstruacji – codzienności, a może bohaterskich zmagań z patriarchalną codziennością. „Pierwsza krew” to pierwsza w polskiej literaturze powieść o dorastaniu i seksualności nastolatków. Główną siłą napędową ich życia jest libido, czyli popęd seksualny. W kulturze europejskiej to Freud obdarł dzieciństwo z niewinności. W Polsce dokonała tego Krzywicka. Co ciekawe, autorka „Pierwszej krwi” przyznaje, że nie liznęła wówczas w ogóle twórczości klasyków psychoanalizy. „Jeśli to prawda, Krzywicka sama po części stworzyła psychoanalizę”, pisze we wstępie do książki Hanna Samson. Zasługi Ireny Krzywickiej są jednak znacznie rozleglejsze. W okresie międzywojennym była jedną z boyowniczek, czyli osób walczących u boku Tadeusza Boya-Żeleńskiego o reformę obyczajów. O rozwody, świeckie śluby, antykoncepcję i świadome macierzyństwo. O zgrozo, pod tym ostatnim hasłem Krzywicka i Boy rozumieli również prawo do aborcji! Krzywicką i Boya łączyło zresztą znacznie więcej niż wspólne ideały. Pisarka, żona syna wybitnego socjologa, swoje serce dzieliła między niego a Boya. Głośny endecki publicysta Adolf Nowaczyński pisał wprost: „Za dawnych czasów już dawno prowadzono by ją publicznie na stos”. Samson we wstępie z przekąsem sugeruje, że dzisiaj „też nie miałaby lekko”. Trudno się z tą opinią nie zgodzić. Wiele spraw, o które walczyła Krzywicka, nadal pozostaje niezrealizowanymi postulatami. Jednym z takich postulatów jest kwestia rzetelnej edukacji seksualnej. W „pięknych latach trzydziestych” popularność w środowiskach konserwatywnych zyskało hasło „Chrońcie dzieci przez Krzywic(k)ą”. Dzisiaj Krzywicka jest nam potrzebna jeszcze bardziej niż w dwudziestoleciu. Wtedy bowiem za sprawą Boya i boyowniczek Polska znajdowała się w awangardzie obyczajowego postępu. Dzisiaj ciągnie się na szarym końcu. „Pierwsza krew” pozwala również zrozumieć, dlaczego hasła zwolenników reformy obyczajów z okresu międzywojnia nie zostały zrealizowane. Krzywicka rysuje doskonałe portrety przedstawicieli postępowej inteligencji, pokazując, jak często owa „postępowość” jest tylko towarzyską pozą. Ten opis również nic nie stracił na aktualności. Irena Krzywicka, Pierwsza krew, Wydawnictwo Krytyki Politycznej, Warszawa 2008   Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2008, 31/2008

Kategorie: Książki