Brazylijska próba sił

Brazylijska próba sił

Warszawa 08.07.2019 r. Ladislau (Wladyslaw) Dowbor - brazylijski ekonomista pochodzenia polskiego. fot.Krzysztof Zuczkowski

Dekadę temu Lula pokazał, że umie walczyć o przegrane sprawy, dziś musi wrócić do gry i zakasać rękawy Za poprzednich rządów Luli, trwających od 2003 do 2010 r., Brazylia odnotowała średni wzrost PKB 3,8%, z bezpiecznym poziomem bezrobocia – w okolicach 4%. Dziś jednak wszystko musi zacząć od początku. Po latach rządów prawicy przed ekipą jednego z najpopularniejszych polityków świata stoi podobne, jeśli nie trudniejsze zadanie. Jeszcze niedawno los wyborów wydawał się niepewny, 8 stycznia zwolennicy prawicy szturmem zajęli budynki władz federalnych w stolicy kraju. „W tej chwili w Brazylii trwa próba sił pomiędzy dwoma modelami – jednym znanym sprzed lat, redystrybucyjnym, starającym się zatrzeć gigantyczne nierówności, a drugim nastawionym na eksport, lichwę i neokolonialny wyzysk”, mówi Ladislau Dowbor. Ladislau Dowbor – były doradca ekonomiczny Luiza Inácia da Silvy 8 stycznia wyborcy Jaira Bolsonara, wierzący, że głosowanie zostało sfałszowane, zaatakowali Najwyższy Sąd Federalny, budynek Kongresu Narodowego i Pałac Prezydencki Planalto na placu Trzech Potęg w Brasílii, dążąc do obalenia demokratycznie wybranego prezydenta. Wydarzenia te poprzedzone były dwoma miesiącami demonstracji organizowanych przez prawicę, z blokadą kraju i nawoływaniem, by armia i służby przeszły na stronę bolsonarystów. Jak społeczeństwo i instytucje państwowe odreagowały tę próbę zamachu stanu? – Najważniejsza w tym kontekście była reakcja Stanów Zjednoczonych, które zasygnalizowały, że stoją po stronie demokracji, nawet jeśli ta wskazała lewicowego kandydata. Biden przez swoich przedstawicieli postawił sprawę jasno. Inaczej było w czasach ostatniej progresywnej prezydent Dilmy Rousseff, kiedy do jej obalenia wykorzystano wymiar sprawiedliwości, zinfiltrowany przez prawicę – co potem uwidoczniły nominacje konkretnych sędziów na stanowiska ministerialne. Ponadto, co działało na korzyść demokracji, cała sytuacja miała znamiona absurdu. Była to kopia akcji z USA sprzed kilku lat. Znów mieliśmy skrajną prawicę bajdurzącą o sfałszowanych wyborach. Ci ludzie nie wzięli się znikąd, Bolsonaro również. Takich ludzi zawsze jest pełno. Problemem było to, kto go poparł, a więc także ruch, na czele którego stanął. Finansjera i oligarchia surowcowa jawnie stały za poprzednim zamachem stanu, jak i za samą prawicą. Czy widać było jej udział w tym, co się działo 8 stycznia? Wiele osób podkreślało, że gdyby ci prawicowi napastnicy mieli jakieś poparcie, mogłoby to się skończyć znacznie gorzej. – Biznes się podzielił, co było spowodowane tym, do jakiego stanu Bolsonaro doprowadził gospodarkę Brazylii. Zyski były, dochód z ograbiania ludności cały czas płynął, ale nie było wystarczającego wzrostu. Ekonomia zastygła. Jeśli tylko wyciągamy z niej pieniądze, nie reinwestując, przez jakiś czas może to funkcjonować, ale ma swoje granice. W dłuższej perspektywie potrzeba głębszej filozofii. Jak to się mówi, trzeba znać zasady skubania, żeby gąska nie padła. To była perspektywa krótkoterminowa. Stąd brak jednomyślnego poparcia prawicy przez biznes. Między innymi przedstawicieli sektora finansowego, który – uwaga – dzięki prawicy ma możliwość oprocentowania kredytów indywidualnych na 50%! Za ruszenie tej sprawy taki, a nie inny los spotkał Dilmę Rousseff, następczynię Luli, rządzącą Brazylią od 2011 r. do 31 sierpnia 2016 r. – No właśnie, a nawet oni nie poparli rewolty! Dlaczego? Do jakiego stanu Bolsonaro doprowadził wizerunek Brazylii? Rąbanie Amazonii, skrajnie prawicowe, antyszczepionkowe brednie, homofobia… Takie skojarzenia dla biznesu nie są dobre, one też oddziałują na płynność finansową, szczególnie sektora bankowego. Co więcej, również dla części sektora surowcowego szczególnie kwestia Amazonii była kłopotliwa. Burza wokół jej wypalania zniechęciła znaczną część importerów soi czy drewna. Brak tego wsparcia zmniejszył szanse powodzenia próby zamachu stanu, ale najważniejsze było to, że USA stanęły po stronie Luli. Tutaj szalę przeważył fakt, że nie został wybrany kolejny raz Donald Trump. Wybór Joego Bidena i bliźniacza historia z atakiem na Kapitol uniemożliwiły Bolsonarowi powrót do władzy poprzez coup d’état. Oprócz deklaracji USA wysłały swoich oficjeli wojskowych, aby ci porozmawiali z brazylijską armią. To sprawiło, że wojsko ucichło. A pamiętamy ludzi koczujących przed koszarami, wzywających armię do obalenia komunizmu. W tamtych grudniowych dniach pewien brazylijski naukowiec odmówił rozmowy ze mną

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 13/2023, 2023

Kategorie: Wywiady, Zagranica