Czy jesteśmy skazani na kłamców, oszustów i naciągaczy wciskających ludziom kit? Na bezczelność manipulatorów, którzy rozmnożyli się we współczesnym świecie na niebywałą skalę? Jest takie niebezpieczeństwo. Ale są też progi określające cierpliwość ludzi. I gdy się je przekracza, to nawet tak dobrze zorganizowana machina kłamstwa smoleńskiego zaczyna się wywracać. Obrzydliwa gra trumnami zaczęła mierzić nawet wyborców PiS. Tylko jedna trzecia z nich nadal wierzy w zamach. Kto jeszcze czeka na kolejną brednię, jaką ogłosi zespół Macierewicza? Media „dobrej zmiany” albo zagarnięte media kiedyś publiczne? Im dłużej trwają rządy PiS, tym oczywistszy staje się upadek obozu, który na micie zamachu w Smoleńsku zbudował swoją pozycję. Przez siedem lat wyprodukowano setki fałszywych materiałów, ogłoszono dziesiątki paranoicznych wersji katastrofy samolotowej, obrażając przy tym wszystkich, którzy uczciwie wyjaśniali jej przyczyny. I nic. W zamach wierzy tylko 14% Polaków. Jeszcze wierzy! Kończą się kariery zbudowane na bezustannie powtarzanych kłamstwach. Gdy większość Polaków opłakiwała tragedię smoleńską, znaleźli się politycy i media, którzy wykorzystali ją do własnych karier politycznych i biznesowych. Zbudowali je na kłamstwie o zamachu. A w podtrzymanie tego mitu wmontowano instytucje państwowe. Na szczęście prawa fizyki nie podlegają politykom „dobrej zmiany” i absurdalne hipotezy z nimi nie wygrają. Na szali ocen przyczyn tego, co się stało 10 kwietnia 2010 r., brednie będą coraz bardziej samotne. Ale to przecież nie zamyka sprawy. Są autorzy fałszywek, cyniczni manipulatorzy, kłamcy smoleńscy. Jeszcze coś produkują. Jeszcze im się wydaje, że gazety zbudowane na kłamstwach gwarantują im wieczną bezkarność. Mylą się. Jedno jest już oczywiste. To, że kłamali i że ciągle kłamią w sprawie katastrofy. Czy bezinteresownie? Koń jaki jest, każdy widzi. A pilot maszyny Jak-40, który zachęcał załogę Tu-154M do lądowania? Śpi spokojnie. Dla prawicy jest przecież bohaterem. Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint