Brytyjska mścicielka z AIDS

Brytyjska mścicielka z AIDS

Świadomie zarażała czarnoskórych młodych mężczyzn Sarah Jane Porter stała się w Wielkiej Brytanii symbolem zła. „Pożeraczka mężczyzn bez serca”, napisał o niej dziennik „The Express”. „Gorzka blondynka”, krzyczał wielkim tytułem brukowiec „The Sun”. Dziennikarze uznali ją za „mścicielkę AIDS” i „nikczemną mamę”. Londyński sąd skazał 43-letnią kobietę na 32 miesiące więzienia za to, że świadomie zaraziła swego partnera wirusem HIV. Media informują, iż Sarah została zainfekowana przez czarnoskórego mężczyznę i odtąd sama polowała na partnerów pochodzenia afrokaraibskiego w nocnych klubach Leeds, Manchesteru, Birmingham i Londynu. 36-letni Paul, który przez trzy miesiące był partnerem zmysłowej blondynki, oskarża: „To była prawdziwa wyprawa odwetowa. Spała tylko z czarnymi mężczyznami. Sarah jest bardzo atrakcyjna. Każdy facet chciałby się z nią kochać. Ale nie popełniajcie błędu. Ona jest niebezpieczna. Ona jest szalona”. Miss Porter pracowała jako recepcjonistka w dużym salonie fryzjerskim Vidal Sasoon. Zapewne w końcu lat 90. została zarażona. Wirusa HIV wykryto podczas testów medycznych, kiedy w 2000 r. urodziła syna. Lekarze z naciskiem wyjaśnili jej niebezpieczeństwa, jakie niesie infekcja. Ale Sarah jakby nie przyjęła tego do wiadomości. Szalała na parkietach nocnych lokali. Znakomita tancerka budziła podziw zwłaszcza wśród ciemnoskórych młodzieńców, którzy marzyli o nocy ze śliczną białą dziewczyną. Recepcjonistka przejawiała inicjatywę, dawała partnerom tanecznym numer telefonu. Jej stałym przyjacielem został 31-letni obecnie afrokaraibski muzyk i didżej, nazwany podczas rozprawy sądowej tylko „Mister C”. Didżej, zakochany po uszy w białej Angielce, nie przeczuwał niebezpieczeństwa. Pewnego dnia po rutynowych badaniach krwi dowiedział się, że jest nosicielem wirusa HIV. „Jak to jest? Ja mam, a ty nie masz?”, zapytał swoją dziewczynę. Sarah Jane przebiegle wyjaśniła, że to z pewnością on ją zaraził. Dla potwierdzenia zrobiła testy, które oczywiście dały wynik pozytywny. Wstrząśnięty Mister C popadł w depresję tak silną, że nie jest w stanie przyrządzić sobie posiłku. Zrezygnował z planów podjęcia studiów grafiki komputerowej. Wie, że nosi w sobie bombę zegarową. Każde oczekiwanie na wynik szpitalnych testów to niewysłowione napięcie i cierpienie. Zrozpaczony nie może przebaczyć wiarołomnej partnerce: „Myślałem, że przyjaciółka to osoba, której można ufać. Tymczasem ona okazała się czystym złem”, powiedział przed sądem. Sarah Jane zarzucała sieci na kolejne ofiary. Jedną z nich stał się wspomniany już Paul. Zafascynowany romansem z jasnowłosą dziewczyną nie zwracał uwagi na to, że partnerka nigdy nie domaga się prezerwatywy. Burza wybuchła w maju 2005 r., gdy Sarah zaprosiła znajomych na grilla do swojego domu w londyńskiej dzielnicy Kennington. Jedna z zazdrosnych przyjaciółek szepnęła Paulowi do ucha, że jego kochanka ma AIDS. Ten zażądał wyjaśnień. Sarah Jane przyznała się do winy, tłumaczyła, że bała się wyznać prawdę. Wściekły mężczyzna pobiegł jednak prosto na policję. Śledztwo trwało niemal rok, gdyż pani Porter kategorycznie odmówiła wyjawienia tożsamości swych intymnych przyjaciół. Policja dokonała rewizji w jej domu. Na podstawie danych znalezionych m.in. w komputerze udało się odnaleźć czterech kochanków, mężczyzn pochodzenia karaibskiego. Prowadzący dochodzenie detektyw Brian McClusky uważa wszakże, że to tylko „wierzchołek góry lodowej”, a pani Porter mogła mieć dziesiątki partnerów. Testy wykazały, że na szczęście z czterech zidentyfikowanych mężczyzn tylko jeden, Mister C, zaraził się wirusem HIV. Władze wezwały kochanków Sarah Jane, aby ujawnili się i poddali badaniom lekarskim. Przedstawiciele organizacji osób chorych na AIDS uważają, że całej sprawie został nadany zbyt duży rozgłos. Być może przyczyni się ona do demonizacji nosicieli wirusa HIV. Dziennik „The Guardian” napisał, że Sarah Jane została przedstawiona jako wcielenie zła, ponieważ odpowiada archetypowi złośliwej wiedźmy, białej czarownicy polującej na czarnych mężczyzn. Tymczasem nie wolno zapominać, że zanim stała się sprawczynią, sama była ofiarą, co z pewnością wywarło zgubny wpływ na psychikę kobiety. Rzucający kamienie powinni wziąć to pod uwagę. Sarah Jane Porter z pewnością popełniła przestępstwo i zasługuje na karę, lecz przecież nie zmuszała swoich partnerów do rezygnacji z prezerwatyw. Lekkomyślni mężczyźni byli bardzo spragnieni „niebezpiecznego seksu”. Winowajczyni spędzi za kratami 16 miesięcy, druga połowa wyroku zostanie

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2006, 26/2006

Kategorie: Świat