Czy epidemia choroby wściekłych krów zabije miliony ludzi? Nawa nieuleczalna i zawsze śmiertelna choroba zagraża ludzkości. Niewykluczone, że już w 2002 roku zacznie się wielka epidemia. “Jest całkiem możliwe, że jej ofiarą padną setki tysięcy a może nawet miliony”, stwierdził naczelny lekarz Wielkiej Brytanii, Liam Donaldson. Zagrożeni są ci, którzy w latach 80. spożywali móżdżki cielęce, befsztyki i inne dania z wołowiny. Zarazki wywołujące BSE, czyli gąbczaste zwyrodnienie mózgu, potocznie zwane chorobą wściekłych krów, czyhały bowiem w mięsie zarażonego bydła, zapewne wyłącznie brytyjskiego. Zarazki te to priony, tajemnicze białkowe struktury, nie będące ani bakteriami, ani wirusami, znajdujące się na pograniczu materii ożywionej i nieożywionej. Za ich odkrycie prof. Stanley Prusiner z Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Francisco otrzymał w 1997 r. Nagrodę Nobla. “Zdrowe” priony znajdują się w mózgu i być może eliminują zaburzenia snu. Kiedy jednak pojawiają się priony “jadowite”, rozpoczynają diabelską reakcję łańcuchową – atakują priony “normalne” i zmuszają je do przyjęcia swego kształtu. Jest to forma harmonijki czy wachlarza – białka ulegają “pomarszczeniu”. Jak wiadomo, chociażby z architektury, powyższy kształt jest bardzo mocny i już się nie zmienia. Kiedy utworzy się wielka ilość tych prionowych “harmonijek”, unicestwiają one komórki nerwowe. Podziurawiona kora mózgowa kurczy się i przybiera kształt gąbki. Chory traci koordynację mchową, ma trudności z utrzymaniem równowagi, ulega degeneracji umysłowej i fizycznej, a w końcu umiera. Podobny przebieg ma choroba Creutzfeldta-Jakoba (CJK), odkryta przed 80 laty. Tyle tylko, że występuje niezwykle rzadko i dotyka głównie ludzi w podeszłym wieku. Zabija też stosunkowo szybko i bezboleśnie – śmierć następuje najpóźniej w 5 miesięcy po wystąpieniu pierwszych objawów. BSE atakuje natomiast osoby młode i dręczy je znacznie, dłużej – zgon poprzedza 14-miesięczna, bolesna agonia. Ludzką odmianę choroby wściekłych krów nazwano “nowym wariantem CJK”, dziś wiadomo jednak, że jest to określenie błędne. Badania przeprowadzone w Wielkiej Brytanii, Francji i Szwajcarii dowiodły niezbicie, że gąbczaste zwyrodnienie mózgu u zwierząt i ludzi wywołują te same zarazki, jest to więc ta sama choroba. Pierwsze brytyjskie krowy padły na BSE na początku lat 80. W 1995 roku choroba ta zabiła pierwszego człowieka. Rodzice 18-letniego Brytyjczyka, Stephena Churchilla, z niepokojem spostrzegli, że ich syn z tygodnia na tydzień staje się coraz bardziej osowiały i zmęczony. Stephen najwyraźniej tracił pamięć. Po kilku miesiącach nie rozpoznawał swoich najbliższych. Lekarze nie zdołali mu pomóc. W niespełna rok . później młodzieniec już nie żył. Sekcja zwłok wykazała, że mózg zmarłego jest podziurawiony jak gąbka. Do tej pory na BSE zmarło 49 osób – 46 w “ojczyźnie zarazy”, w Wielkiej Brytanii, dwie we Francji i jedna w Irlandii. Liczba ofiar nie jest więc wysoka. Specjaliści, są jednak pewni, że BSE ma długi okres inkubacji – tj. jadowite priony przez lata “drzemią” w organizmie, . zanim rozpoczną swe niszczycielskie dzieło. Jak długo trwa inkubacja, dokładnie nie wiadomo. W 1998 r. choroba wściekłych krów spowodowała jednak zgon brytyjskiej wegetarianki, Clare Tomkins, która od 12 lat konsekwentnie unikała wszelkich produktów mięsnych. Wegetarianka być może zaraziła się, spożywając produkty z wołowiny, ukryte w żywności pochodzenia roślinnego, np. w żelatynie. Bardziej prawdopodobne jest jednak, że priony pozostają uśpione w mózgu dłużej niż przez 12 lat. Być może więc dziesiątki tysięcy ludzi zaraziły się BSE już na początku lat 80. i żyją, nie wiedząc, że noszą w sobie zarazki śmiertelnej choroby, która już wkrótce uderzy. Zdaniem ekspertów, największe niebezpieczeństwo zarażenia się istniało w latach 1985-1990. Epidemia BSE o apokaliptycznych wymiarach może wybuchnąć więc około 2005 roku. Rząd brytyjski powołał specjalne ośrodki do badań nad ludzką odmianą choroby wściekłych krów. Zatrudnieni w nich naukowcy badają tysiące usuniętych operacyjnie migdałków i wyrostków robaczkowych, poszukując w nich zabójczych prionów. Ma to umożliwić ocenę skali zagrożenia. “Nie wiemy, do kogo należą te organy. Uważam, że tak jest lepiej. Co mielibyśmy powiedzieć zarażonej osobie? “Bardzo nam przykro, ale już niedługo umrze pan straszną śmiercią?” – mówi
Tagi:
Marek Karolkiewicz